Strength – Zdaniem Stephena.

Strength – Zdaniem Stephena.

stephen

In just one lifetime we have come so far. There are so many great and epic stories of hardships overcome that we cannot but be grateful to those who have gone before us. The children of then who are elderly now see it clearest of course and if we are very lucky and smart enough in the first place to ask nicely, they’ll tell us of it and remind us of just how strong we all are. From the farthest reaches of living memory where the dark sight of black boots and red, black and white emblems call to us there is always the other side wherein the ordinary mother or father or daughter or son smuggled innocence. Alas the rawness endured then and the drastic falsehood smeared across many nations wrought such a disgusting madness that those memories are still vivid in our most senior citizens, but remember, they are still here to tell the tale. They can recall too the coming together of miners who rose up and cracked open the armour of a red horror that others came to and cracked also until the day that those many nations were rid of their hateful elite. Many a hard night was spent biding. Many an even harder day was spent concealing the values gifted those strong enough to resist.
In the years after as markets opened and riches trickled out there became a form of self that had never been seen before. There was excess. There was needlessness in wears. There were even haughty reactions to the age old lack of luxury. And yet still then, as perhaps shall always be, leaders swelled themselves and claimed rights that they could never possess simply because they had to take them. And still the people lived their lives unsullied by the muck in which so many politicians swim. The folk of the land still sang and danced as new years were born. They all came to the widow’s house when a husband was buried. They brought their baskets to mass on Easter and they showered what they could upon newlyweds.
Music too in those hardest years was sweeter still, sweetest even, but us youths have no concept of that power. To us it is words on paper and screens. To those who lived it it is a truth as delicious as a final sunset. We too, sadly, will face the demons of our generation, the spirits of our lesser selves, but we will not lay down in their shadow for we come from a long, long line. And our line is not a weak or fickle horde that breaks when it is bent. Ours is not a line that calls out for mercy at the first blow. Our is a great mountain of grit and will and love that is evidenced by our every breath. It is in our voice when we sing and laugh. It is in our deeds when we take our tools and plough and kneed the very fabric of our future.
It is us who can laugh and play now, we lucky masses, us who have been assured in spite of all the walls raised and torn down, all the jackals and wolves and all the fear for desperate hope clung to in the coldest darkness of humanity. This is the legacy we are given by our elders. Should we too be of such grand fortune as to one day become elders ourselves I hope that we can hold up our heads as our forbearers do. I hope. I hope with all the strength and honour that my parents and grandparent instilled in this simple fool. I love in the face of every lunatic that bombs or shoots their way to whatever they desire. I laugh at all the madness now, for none of it is anything compared to what my ancestors fought through to make sure that I was born. Laugh with me, as my grandparents do at every turn.

Stephen Fahey
[email protected]

Przemijanie…

Przemijanie…

zaduszkiMam nadzieję, że każdy czytający ten tekst zgodzi się ze mną, iż każdy człowiek lubi przebywać z ludźmi podobnymi sobie. Oznacza to, że dobrze się czujemy przebywając w tej samej grupie zawodowej. Dobrze się czujemy przebywając w „swoim” środowisku. A gdy tylko pojawi się jakiś „obcy”, od razu jesteśmy w stanie go zauważyć. Co więcej, od razu obrzucimy go swym spojrzeniem, dokonując pierwszej oceny. Jeszcze większa przepaść pojawi się, gdy okaże się, że ów obcy pochodzi z niżej usytuowanej grupy społecznej. W takim przypadku krytyka staje się natychmiastowa. Surowej ocenie zostanie poddany jego wygląd, ubranie, sposób wysławiania się, niższe zarobki oraz pochodzenie. Będziemy więc czuć się lepszymi, a przez to bardziej przez siebie docenieni i dowartościowani. Mamy bowiem z kim się porównać i we własnych oczach uplasować się o niebo wyżej od tych, którzy się nam nie podobają.
Podejmuję tę refleksję na progu uroczystości Wszystkich Świętych. Jest to dzień, gdy wielu ludzi decyduje się nieraz na daleką podróż, pokonując setki kilometrów, aby choć na chwilę, na mały moment stanąć przy grobach swoich bliskich; aby pomodlić się za nich, aby wyprosić im łaskę wiecznego zbawienia. Stając tak na naszych cmentarzach, uświadamiamy sobie jednocześnie znikomość ludzkiego życia. Po raz kolejny pytamy też siebie o jego sens, o sens podejmowanych wyrzeczeń, ciągłego zabiegania. W szczerości zadajemy proste pytanie: po co to wszystko? I wspominamy tych, którzy jeszcze niedawno byli pomiędzy nami, z którymi razem śmialiśmy się, dyskutowaliśmy, sprzeczaliśmy się… A dzisiaj zostało po nich puste miejsce i pustka w sercu, której nic ani nikt nie jest już w stanie zapełnić.
Myśląc o przemijaniu i o umieraniu dochodzimy też do wniosku, że nie warto w życiu posługiwać się obłudą, fałszem, złością. Nie warto żyć w nieprzyjaźni i kłótni. Po prostu nie warto. Bo to życie jest takie kruche i takie krótkie…
Do tego można dodać jeszcze jedną myśl, zaczerpniętą z Księgi Mądrości, której fragment usłyszymy w najbliższą niedzielę (por. 11,22-12,2). Oto jej autor rozpoczyna swój wywód stwierdzeniem, że przy wielkim i niepojętym Bogu cały świat jawi się jak maleńkie ziarenko, jak „kropla rosy porannej, co spadła na ziemię”. W ten świat wpisany też jest każdy z nas i życie każdego z nas… Skoro jednak świat porównany jest do ziarenka i do niewielkiej kropli rosy, to kim we wszechświecie jest człowiek? „Prochem i niczem” – podpowiada literacki ksiądz Piotr w III części „Dziadów” Adama Mickiewicza. „Prochem i niczem”. A jakże często wydaje się nam, że będziemy mieszkańcami ziemi w nieskończoność. Że będziemy zawsze opływali w dostatki, sławę i bogactwo…
Dlatego w pokorze spójrzmy na siebie samych. Nie porównujmy się z innymi. Nie wywyższajmy się. Nie krytykujmy innych. Bóg bowiem nad wszystkimi ma litość: i nad tymi dobrymi, i nad złymi. Wszystkich miłuje, bo nie może mieć w nienawiści tego, co sam stworzył – podpowiada autor Księgi Mądrości. Co więcej, Bóg „zamyka nawet swe oczy” na ludzie grzechy, aby tylko człowiek nawrócił się i zszedł z drogi zła.
Niech rozbrzmiewają w nas słowa tej niezwykłej Księgi. Szczególnie w tych ważnych dniach niech dojdzie też do serc naszych przesłanie, że jest w nas „nieśmiertelne tchnienie” – dar od Boga, który chce, aby każdy z nas w Niego szczerze uwierzył…

ks. Robert Kaczorowski, Szemud
Archidiecezja Gdańska

Strength – Zdaniem Stephena.

Why? Just why? – Zdaniem Stephena.

stephenA wiser man than I once said that creativity is more important than knowledge. And I am very much inclined to agree. Creativity is an active curiosity and when aligned with experimentation even the most unlikely have achieved great things. Of course, chance and circumstance also play a role and while there isn’t any set formula to creativity there is a will of intent and persistence that is undeniable. Throw a stone at history and you’ll hit three people who never had formal education but still created magnificent works, such as Hendrix, Tarantino, Goodall, Branson and Franklin to name but a few. All of whom had very little education, however, they were curious about things. And they insisted on finding ways to achieve their goals, regardless of whether they were artistic, scientific, financial or political in nature.

For example; consider one great creation that we all owe a huge amount to and rarely if ever even consider. It was first made millennia ago by someone who couldn’t read or write, before electricity was discovered or the wheel had even thought about being invented. It is the sowing needle. This one simple little thing changed the lives of our ancestors on a massive scale. It allowed them to makes clothes that fit their bodies as opposed to furs slung around their shoulders. Thus allowing them to live and hunt in areas with more adverse weather conditions and to develop the broader foundations of the world in which we live today. This one simple little thing, a shard of bone shaped to a point, when wielded by a curious and determined cave dweller changed the course of human history forever! It may even have prevented our extinction, who’s to know?

Ever since and perhaps more so even in more recent times there are many who refuse to accept the status quo and strive to not only understand things on their own terms, which just happen to be far more detailed and specific than everyone else’s, but also to take their passions and build on them. For example, and despite his formal education in light of the fact that his chosen object of desire was an unexplored new technology, I draw your attention to one Richard Greenblatt of the Tech Model Railroad Club. This famously unkempt yet fanatically creative teenager came into contact with the PDP-1, one of the first microcomputers, @ M.I.T. With his undying need to understand and create, Greenblatt also laid foundations, however these were the foundations on which personal computers were built. Your Gates’ and Wozniaks all owe him and his brethren a huge debt, as do we all, but to Greenblatt there was only the search for understanding and satisfying the inexplicable inner drive towards creating something out of what he found along his way.

That in itself, that need to make things, especially on one’s own terms in one’s own time, is one of the great marks of humanity. From the depths of subjugation to the benevolence of wise rule, all of us have it in us to make things different for better or worse. We can add cinnamon to a family recipe or newer, better parts to old mechanical designs and we can fall flat our faces or soar like the gods if old. But we can do none of the above unless we try. So I invite you all to try and in doing so to not fear failure, for it is just one the many steps that bring us closer to our goals. So go forth, dear reader, take something apart and see how it works, find the answers for yourself and fear nothing, because you walk in line with the many who have come before, both great of mind and foolishness alike. It is your birth right as a human being. Seize it and enjoy it. Explore and discover, even if you give the cat food poisoning or loose a finger. It’s worth it!

Stephen Fahey
[email protected]

Źródło: http://polska-ie.com/why-just-why-zdaniem-stephena/

Upadli aniołowie….. Upadli ludzie.

Upadli aniołowie….. Upadli ludzie.

Człowiek, kim on naprawdę jest, jak daleko zaszedł jako istota ludzka można określić po tym jak on zachowa się w chwilach, które są jego życiowym wyzwaniem… jak się zachowa w trudnych chwilach dla siebie i innych ludzi z jego środowiska. Żyć pięknie i komfortowo i udawać dobrego i pięknego człowieka to wcale nie jest jeszcze dowód na to, że ten człowiek jest taki wspaniały. Test na prawdziwego człowieka odbywa się w ciężkich dla niego warunkach. Od zarania ludzkich dziejów miotają ludźmi różne szalone wichury, burze… i płacze nad swoim losem i bywa czas, że świeci mu spokojnie słońce i cieszy się życiem… a to wszystko ma wpływ na jego osobisty rozwój.

Rozwój duchowy człowieka odbywa się nie tylko w cieplarnianych warunkach, ogromne duchowe przebudzenia zdarzają się w chwilach największego zagrożenia, kiedy w życie człowieka wchodzą najgorsze koszmary… na naszej drodze życia nie jeden raz sparaliżuje nas strach, bezsilność albo wyjątkowa odwaga, której sami się nie spodziewaliśmy… a największy strach jaki potrafi towarzyszyć ludziom to strach przed tym co pomyślą o nas inni… toteż połowa świata chodzi w maskach na swoich twarzach… i to ci będą mieć największy problem z rozwojem duchowym.

Rozwój duchowy to indywidualność człowieka, jego osobiste ruchy, strach przed ludźmi ogranicza te ruchy. Taki przestraszony człowiek pędzi za stadem jak owca i wykonuje to co mu dany pasterz każe. Toteż nasz świat jest aż tak zniewolony i kontrolowany przez elity tego świata… i nie tylko tego, ale to dla ludzi jest jeszcze wielką tajemnicą.

Dziś człowiek ma tak mocno ograniczoną swoją wolność, że samo to słowo jest dla niego niezrozumiałe, ponieważ nasze głowy są nafaszerowane manipulacją, którą uważamy za czystą prawdę. Cała ludzkość została zmanipulowana nie tylko przez polityków, tajne stowarzyszenia, religie, sekty… a dzisiaj nawet przez mafie farmaceutyczną. Dostajemy do życia, które wkłada nas w dyby tony zatrutej żywności, narkotyków, alkoholu i ciężko dziś wyliczyć wszystkich środków, dzięki którym chodzimy na smyczy elit tego świata. Stworzono nam bajkową iluzję bytu codziennego i osobistego szczęścia, i tak jesteśmy pięknie hodowani jako szczęśliwi niewolnicy tych, którzy mianowali się naszymi właścicielami.

Ot to jest nasza wolność, mamy tyle wolności co pies na smyczy, tyle na ile nam nasz właściciel pozwoli. I w ten sposób nasza fizyczna rzeczywistość staje się projekcją naszego umysłu.

Wiadomo, że odpowiednia częstotliwość światła przemienia obrazy w naszym mózgu. Światło i dźwięk odgrywa ogromną rolę w naszym duchowym rozwoju. Skoro mózg człowieka jest ograniczony nie dostarcza się mu odpowiedniego spektrum energii, trudno wymagać od takiego człowieka jasności umysłu… toteż widać dziś na świecie to wielkie splątanie umysłów ludzkich i ich „jasne” osądy wielu spraw. Dziś krąży wokół nas tysiące różnych częstotliwości, szkodliwe promieniowanie, fale radiowe, które obniżają naszą częstotliwość… i co najgorsze, ci co nami rządzą robią to świadomie.

Iluminaci mają w tej dziedzinie doskonałą wiedzę, do której bronią nam dostępu i świadomie podnoszą lub zaniżają częstotliwości światła w naszych komórkach, a to nas ogranicza i pozwala żyć tylko w trzecim wymiarze rzeczywistości.

Iluminaci stworzyli całą sieć tajnych stowarzyszeń, działają na każdym polu życia. Obecnie to już nie tajemnica, ponieważ wielu iluminackich „partyzantów” zrobiło wyłom w tym szczelnym murze „naszej wolności” i przeciekły przezeń informacje na zewnątrz, do świata niewolników. Dodatkowo niewolników budzi Boskie Światło… a za zamkniętymi drzwiami dzieją się rzeczy, które u normalnych ludzi wywołują zdumienie, niedowierzanie, oburzenie ponieważ trudno im w wiele rzeczy uwierzyć co czyni ten ukryty i tak niepokojący świat naszych elit. Trudno uwierzyć, że w kościołach szerzy się satanizm, homoseksualizm, pedofilia a nawet rytualne mordy. Trudno uwierzyć, że dorośli ludzie w dodatku na poważnych stanowiskach, ci których uważamy za świętych przechwytują nasze dzieci do seksu a nawet tortur.

Dzisiejsza kontrola umysłów odbywa się również za pomocą seksu, który stał się upokarzający, bolesny, zdobywa się ofiary na siłę, w tym dzieci… a istoty ludzkie coraz mocniej pozbawione są współczucia i sumienia… i bez przerwy mówi się o satanizmie.

I cóż to takiego jest ten satanizm?

Tajne stowarzyszenie, które wychodzi poza częstotliwość światła widzialnego. Jest to sieć, która działa i kontroluje nasze ludzkie wibracje, nasze osobiste pasma częstotliwości do własnych celów.

Teraz jest tylko pytanie, czy nasze światowe elity wymyśliły cały ten system manipulacyjny i zniewalający świat same, czy im ktoś w tym pomaga?

I to już nie jest tajemnicą, że od tysięcy lat naszą planetę nawiedzają obce cywilizacje. Ileż to razy słyszeliśmy to już o statkach kosmicznych, UFO, które to się nagle pojawiają i nagle znikają przez co powstaje wiele teorii spiskowych.

Od tysięcy lat dokonuje się na Ziemi krzyżówek ludzkich, manipuluje się naszym DNA. Wiemy, że około 95% naszego mózgu jest niewykorzystywane, ktoś ograniczył nasz rozwój i zrobił to świadomie. I nie jest to tajemnicą, nawet Biblia o tym pisze, na świecie byli giganci (Nefilimowie), gady (Reptilianie)… i widać to również w naszych legendach, baśniach… i do dziś ludzie obawiają się tych tajemniczych istot… tak głęboko przed nimi został zasiany strach, tak głęboko ich obecność została zakodowana w naszych ciałach. Różnie ich nazywamy, najczęściej szatanem, diabłem… jakby ich nie zwał wiadomo, że są to istoty bardzo zaawansowane i człowiek ma w walce z nimi słabe szanse.

Nasze dwie nitki DNA to ich sprawa… pierwotnie mięliśmy ich 12, to oni ingerowali w nasze DNA. Odebrano nam moc naszego ciała i umysłu, zostaliśmy niewolnikami obcych bytów kosmicznych. Pozostawili na świecie tylko kilka rodzin, które mają w sobie pierwotny kod… i ten wymieszali ze swoimi genami i im dali władzę nad resztą świata… ale to oni przejęli władzę nad całym światem. Ci niby władcy tego świata są tylko ich zarządcami Ziemi… toteż słowo iluminaci pochodzi od tej grupy ludzi, którzy mają w sobie te pierwotne geny zmieszane z gadzimi i uważają się za bogów tej planety. I tak naprawdę mamy bogów pochodzących spoza tej planety i ich półbogów, którzy zarządzają tą planetą. W dziwny sposób iluminaci na całym świecie są jakoś ze sobą powiązani linią krwi, której tak bardzo sobie strzegą.

Dzisiaj iluminaci mają również swoich wiernych wyselekcjonowanych pracowników (niewolników) mieszkańców tej Ziemi i pociągają ich za sznurki niczym kukiełki powodując coraz większe podziały wśród ludzi, to oni wkładają nas w dyby, bardzo często nieświadomie, zwabieni pieniądzem, sukcesem, sławą… bywa, że pracują i świadomie będąc szantażowanymi… to z tej grupy najczęściej urywają się ci zniewoleni i mają odwagę głosić światu to co się dzieje za obwarowanymi murami iluminatów. To oni robią wyłomy w murze i wywalają prawdę na światło dzienne. Są to ludzie, którzy się naprawdę przebudzili i mają na tyle odwagi aby się przeciwstawiać iluminatom.

Już za czasów Lemurii wiadomo było, że taki czas na Ziemi nastąpi i wiadomo było, kiedy ten czas się skończy stąd na świecie krąży wiele przepowiedni, które były głoszone przez proroków.

Nasz świat to taka wielka szachownica, na której mamy dwóch poważnych graczy: prawdziwe światło, które chce ratować ludzkość i nieprzyjazne ludziom obce cywilizacje, które robią wszystko aby nasza planeta pozostała w ich rękach. Z tego co obserwuję obecnie przeciwnicy ludzkości również walczą z sobą o władzę na Ziemi toteż są prowadzone tak liczne walki między religiami czy obozami politycznymi… to wszystko wskazuje na to, że obce cywilizacje, które zarządzają światem rozpoczęły swoją osobistą walkę o władzę i dominację nad naszą planetą.

Mało ludzi jest świadomych, że plan przymusowej fluoryzacji jest gadzią robotą… poprzez dodawanie fluoru do naszych ciał w końcowym rezultacie spowodujemy efekt szarości naszych ciał (znaczy zostaniemy przeładowani szarą energią), co spowoduje naszą uległość i osłabi naszą wolę (dodatkowo szara prana powoduję w ciałach ludzkich masę energetycznych blokad i ciężkie choroby, w tym raka). Na szczęście każdy z nas ma własne połączenie z czystą Boską Energią i wcześniej czy później ludzie wchodzą na te Boskie ścieżki.

I na świecie mamy nadal miejsca zdrowej energii i niewielka ilość tej energii zdolna jest oczyścić tłumy, ludzkość musi sobie zdać z tego sprawę co się wokół nich dzieje i umieć się bronić przed tymi samozwańczymi bogami. Musimy sobie już zdać sprawę, że takie miejsce jak Lourdes, Fatima, Medziugorie itd stają się miejscem kultu, odwiedzają je tysiące ludzi… ale te miejsca też ktoś chce starannie unicestwić, zniszczyć pokłady dobrej energii i wprowadza się w życie różne zakłamania aby od tych miejsc ludzi odstraszać (ta kwestia jest dla myślących).

I przyjdzie taki czas, kiedy ludzie pokażą swoją boską moc. Każdy kto ma w sobie miłość do Boga będzie się radować.

Póki co nasza planeta jest pod kontrolą pozaziemskich cywilizacji, najczęściej są to wspominane gadzie rasy, jak to z naciskiem głoszą historyczni badacze Ziemi i liczni wizjonerzy. W zadziwiający sposób potwierdza to nauka i metafizyka, chociaż dużo ludzi nie chce tych faktów przyjąć do swojej wiadomości. Węże, latające smoki to starożytne mity na całym świecie… i nawet Jezus Chrystus beształ „pokolenie żmijowe” więc musiał mieć wiedzę w tym temacie.

Podobnie w księdze Henocha… znajdują się opisy Nefilian, zwanych inaczej „upadłymi aniołami”. Kolebką ich było dorzecze Eufratu i Tygrysu, to tam nagle narodziła się zdumiewająca sumeryjska cywilizacja. Z sumeryjskich tabliczek można się dużo dowiedzieć. Mieli zdumiewające osiągnięcia na wielu polach… w tym w medycynie, pierwsi na świecie operowali mózg, byli pierwszymi matematykami, astronomami, kosmologami i znawcami wielu innych nauk… mieli wyrafinowaną technologię hutnictwa a nawet używali ropy jako paliwa… i to Sumerowie byli odpowiedzialni za pierwszą na świecie inżynierię genetyczną.

Wielu naukowców na podstawie studiowania sumeryjskich tabliczek jednogłośnie stwierdzili, że cywilizacja sumeryjska rzeczywiście pojawiła się „z powietrza”. Następnie w większości tą wiedzę przejęli Grecy i Rzymianie.

Kim byli ci, co zeszli na Ziemię z powietrza i zostali określeni bogami Nieba i Ziemi?

W Biblii nazwano ich „starożytnymi bogami”, w Starym Testamencie określa się ich jako Nefilian, Sumerowie mówili o nich Annunaki (Księga Rodzaju 6:4). Słowo „Nefilian” można przetłumaczyć jako „giganci”, ale również jako tych, którzy byli strąceni na Ziemię z Nieba. Dzisiejsi bibliści i teologowie unikają dyskusji na ten temat. Upadli aniołowie to ci, którzy przez dumę i pychę, bunt przeciwko Bogu zaniżyli swoje wibracje i zaczęli wcielać się w fizyczne ciała. To dzięki nim Ziemia zaczęła się rozwijać, ponieważ uczyli ludzi różnych sztuk ale również wymieszali z rdzenną ziemską ludzkością swoją krew. Wielu ludzi nie chce wierzyć w te „bajeczki” lecz w rzeczywistości są na to dowody na naszej planecie.

Sumer – legenda o Gilgameszu, połączenie ludzi i węży.

Dolina Indusu – starożytny wąż Naga – opisują go hinduskie eposy „Ramajana” i „Mahabharata”.

Chiny – opisy człowieka i smoka żyjącego razem we wspólnym mieszkaniu.

Majowie – w książce „Chilam Balam”, wąż czczony przez ludzi.

Czy to nie za dużo zbiegów okoliczności?

Pierwsze klony ludzkie jakie wyszły spod rąk tych „bogów” uważane były za obrzydliwość, nie mogły się samodzielnie reprodukować. Służyły „bogom” jako udogodnienie i nic więcej (o tej kwestii wspomina również dr Neruda nazywając taką istotę „człowiekiem 1.0”, nie mogły się reprodukować i wyglądały tak samo, były to wierne kopie). Trzymali je w swoich miastach do obrony i innych przedsięwzięć. „Bogowie” uważali rdzennych ludzi naszej planety jako niesforne dzieci, traktowali je jak zwierzęta, nie mieli dla nich żadnych uczuć toteż czynili bez żadnych obiekcji te wszystkie eksperymenty na nich.

I czym się tak naprawdę oni różnią od naszych „bossów” świata… szczególnie dla tych, dla których ludzie to nadal zwykłe mięso armatnie, bydło albo zbędni zjadacze ziemskich plonów.

Carl Sagan w jednej ze swoich książek opisuje na podstawie dawnej żydowskiej legendy węża w Edenie, który wyglądał i zachowywał się podobnie do człowieka. Na świecie znajdujemy opisy, które opisują węża jako stworzenie stąpające na dwóch nogach. Był wysoki, ponadto miał rogowatą skórę. Wygląd „biblijnych bogów” był mocno strzeżoną tajemnicą i tylko od czasu do czasu wspominany jest w Starym Testamencie.

Źródła żydowskie, legendy i tradycje mówią, że w Edenie Adam i Ewa tracili swoje piękne i błyszczące skóry w wyniku zjedzonego zakażonego owocu, znaczy osiągnęli wiedzę, kto był ich prawdziwym twórcą.

W historii życia Adama i Ewy dowiadujemy się o ich synach Ablu i Kainie. Abel był błyszczący, można było w nim ujrzeć jego wewnętrzne światło… czego nie można było powiedzieć o Kainie, wyraźnie miał gadzie cechy.

Znany jest również tekst opisujący sen Ewy, która opowiadała Adamowi: „Widziałam w nocy krew mojego syna Amilabesa (Abla) w ustach jego brata Kaina, którą pił niemiłosiernie.”… co może oznaczać, że Kain zabił brata aby się nim pożywić. Takie zachowanie przypomina bardziej gada niż człowieka i wyraźnie wskazuje, że bracia mieli jedną matkę i dwóch ojców (albo byli wynikiem klonowania).

I dziwnym zbiegiem okoliczności w okresie, w którym na Ziemi pojawili się Annunaki zostało zapoczątkowane jedzenie mięsa.

Gady były opisywane jako wysokie istoty, chodzące na dwóch nogach, mieli ogony jak jaszczurki, a na swoich ciałach mieli dużą ilość łuszczącej się skóry… posiadali cechy jak kameleon, potrafili zmieniać swoje kolory zieleni i szarości na jasne i świetliste… i tu nasuwa się moja osobista refleksja, że anioł ciemności może zmienić się w anioła jasności.

Wielka to szkoda, że wyrzucono z religii chrześcijańskiej księgę Henocha, która ukazywała dokładną wiedzę o upadłych aniołach. W rzeczywistości badacze starożytnych pism utrzymują, że były dwa różne epizody tego „spadania” aniołów na Ziemię.

Pierwszy to bunt archanioła Lucyfera przeciw Bogu i jego upadek za jego dumę… i „inne spadanie” tych, którzy obniżali swoje wibracje i zaczęły się ich systematyczne reinkarnacje na Ziemię… stąd też niezrozumienie Biblii, skąd nagle wzięły się kobiety na Ziemi, jak Kain mógł wybrać sobie żonę, jak upadli aniołowie wybierali sobie żony spośród ziemianek (widocznie widać, że coś zostało z tych tekstów wycięte).

W tym samym czasie dochodziło do rytualnych nadużyć i ofiar z ludzi… lała się krew i zaistniały na Ziemi niekończące się wojny.

Zbyt dużo tajemnic skrywa się jeszcze przed ludźmi ale w końcu ludzkość dowie się prawdy o swoim prawdziwym pochodzeniu… i dla wielu będzie to zbyt trudne aby zmierzyć się z faktami, że gady maczały palce w naszych genach. Dzisiejsza administracja świata, ci którzy zostali stworzeni do rządzenia tą Ziemią są istotami z 4 wymiaru. Wielu z nich chowa się za postacią ludzką ale tak naprawdę są zupełnie kimś innym… w ich żyłach płynie krew gadów (ich dziedzictwo genetyczne) i dlatego do połączenia ich z Ziemią – trzecim wymiarem potrzebna jest im krew… stąd te krwawe rytuały, wojny, gwałty… na przestrzeni wieków zabili wiele tych prawdziwych społeczeństw świata, unicestwili wiele ras, kultur. Niszczą wszystkie kody ludzkiej pamięci i ich wcześniejszego życia, kontrolują przyszłość. Człowiek jest kontrolowany przez czwarty wymiar. Stamtąd pochodzi również cała elita czarnoksiężników, którzy działają na Ziemi pod różnymi postaciami… a to wszystko służy do kontrolowania ludzi, nadawania im biegu przyszłości, stworzenie nowego kanału aby tylko nie znaleźli drogi do swojego Prawdziwego Domu. Podstawą do kontroli ich umysłów jest strach.

Ale dobra wiadomość jest taka, że cały czas schodzą na Ziemię również dzieci światła, są to prorocy, mędrcy a nawet avatarzy, którzy posiadają najwyższe wibracje. Avatarzy pojawiają się na świecie niezmiernie rzadko – niosą Ziemi mądrość, wiedzę i Boskie Światło – ich mądrość zachowała się na przestrzeni tysiącleci. Ślady bytności mędrców tego świata możemy znaleźć na wyspie Kioto w Japonii, na której była znana wielka cywilizacja około 10.000 lat temu p.n.e., w Egipcie (tablice Hermesa Trismegistosa), wiele śladów jest w Indiach, wiele tajemnic ukazują hinduskie Wedy… znajdujemy mądrość Wszechświata również w słowiańskich Wedach (które obecnie są na nowo odkrywane), kulturze Majów itd. I tak tworzy się długi wątek o starożytnej mądrości, i ten wątek trwa nieprzerwanie od zarania ludzkości aż do naszych dni.

Każdy wiek dowiaduje się o tej uniwersalnej mądrości i coś tam dodaje do niej w zależności od tego jaki strumień światła wpływa na Ziemię i jaka mądrość jest potrzebna na dany czas aby ludzkość mogła wznosić się wyżej duchowo i transmutować się do wyższych ciał. Ten wątek mądrych rad jest dostępny na świecie przez cały czas i można go łatwo wykorzystać jeśli się tylko chce do własnego rozwoju duchowego. Niestety wiele ludzi go ignoruje i przeinacza po swojemu a nawet próbuje go zniszczyć.

Ta mądrość jest umieszczona na Ziemi w tym samym celu: aby inspirować i pouczać człowieka aby wzniósł się wyżej duchowo i powrócił do swojego Domu, jeśli tą starożytną wiedzę ze sobą porównamy znajdziemy jej wspólny mianownik jak powrócić do Źródła – do jedynego Boga.

Starożytna mądrość to wielka nasza łódź, kołysze się na falach naszego życia i nie tonie chociaż ma na swoim pokładzie potężny ładunek i pomimo, że wypływa na ogromne oceany i bywa, że chwilowo tracimy tą łódź z oczu, kryje się za niebezpieczną falą, ale znowu się wyłania i pozostaje na powierzchni. To dzięki tej „łodzi mądrości” my ludzie płyniemy dalej i wbrew wszystkiemu nie toniemy bo przez mądrość jaką ona niesie z pokolenia na pokolenie widzimy w tej mądrości wielką nadzieję, to ta starożytna mądrość budzi nas i znaczy naszą dalszą duchową podróż, jest potężnym drogowskazem na naszej drodze.

Człowiek na przestrzeni swoich dziejów płynie przez ten wielki ocean życia, raz tonie, raz się wynurza ale jakaś niewidzialna siła jest nad nim i pozwala mu dalej płynąć… i bywa, że wydobywa się z fal tego oceanu i stąpa po ziemi i przemierza pustynie i dżungle ale nadal kontynuuje swoją podróż ponieważ gdzieś w swoim wnętrzu ma ukryty ładunek tej starożytnej mądrości, która jest jego dziedzictwem.

W człowieka ciele ta starożytna mądrość przechowywana jest jak wiadomość w butelce… i nawet kiedy ta butelka skryje się w głębokiej wodzie to przychodzi czas, że ponownie się ona z tych głębin wynurza i jest wyrzucana na brzeg i znowu ktoś ją znajduje i dalej tą mądrość przekazuje światu. Tak samo odbywa się to we wszystkich np egipskich grobowcach, ukrytych pod ziemią fragmentach starożytnej historii, przyglądamy się dawnym świątyniom, świętej geometrii… nawet sumeryjskie tabliczki wykopaliśmy z ziemi… a wszystkie one były zakryte piaskami zapomnienia i wszystkie obeszły niebezpieczne fale czasu, które chciały tą mądrość zniszczyć i zatopić. Bo Boska Mądrość to taka prawdziwa oliwa, która zawsze na wierzch wypływa i w każdej epoce znajdzie się na świecie taki człowiek, który potrafi tą wiedzę wyłożyć.

Znani są jeszcze inni koloniści Ziemi, którzy pochodzą z planety Nibiru, zwanej także Marduk, którzy od 300 tysięcy lat kontrolują naszą planetę, odchodzą i wracają.

I może nie spodobać się wielu ludziom co teraz napiszę… wszystkie tajne stowarzyszenia, rządy, banki, oświata, system medyczny, wiele firm, religie kontrolowanych jest przez czwarty wymiar i powoli realizują własne plany zarządzania całym światem. To oni parają się przeróżnymi eksperymentami na Ziemi, zwłaszcza przez ostatnie 5000 lat, to oni doprowadzili do takiej cywilizacji i technologii bez boskiego tchnienia i mądrości. To oni zgwałcili tą Ziemię.

Od początku na tej planecie są gwałcone kobiety, zmuszane do seksu ponieważ tylko w ten sposób można połączyć pola elektromagnetyczne i manipulować w nich do woli… ale taki seks jest wymuszony i nienaturalny, zamyka przepływ świętej Energii Kundalini, dzięki której seks jest przyjemny i pożyteczny, łączy dwie osoby w całość. Dzięki takiej harmonijnej energii możliwe jest scalanie naszych osobistych kanałów elektromagnetycznych, które w nieharmonijnych warunkach rozlatują się nam na kawałki, niczym zepsuty długopis… ponieważ nieharmonijny seks rozwala wszystkie cztery ciała, fizyczne, emocjonalne, mentalne i duchowe… co oczywiście nie pozwala człowiekowi na prawidłowe funkcjonowanie. To tylko dzięki czystej i świętej Energii Kundalini możliwe jest scalenie energii męskiej i żeńskiej… i tylko tak wspólnie połączona energia może nas doprowadzić ponownie do Źródła. Wymuszanie seksualnej energii doprowadza do zaniżenia naszej wibracji i wielkiego zamieszania w naszym życiu… łącznie z „wybuchem” ciężkich chorób.

Znając te wszystkie informacje już nas nie dziwi, że szatan, demony są przedstawieni na rycinach jako gady. Również w Biblii „pokolenie żmijowe” jest nazywane „władcami świata” – mimo wielkiej cenzury i licznych edycji Biblii te wersety nadal ocalały (Mateusz 3:7, 12:34-35, Łukasz 3:7). I Stary Testament pisze o gigantach na Ziemi a zarazem wielkich złoczyńcach… to oni zaniżają na Ziemi częstotliwość drgań tworząc emocjonalne traumy aby nakarmić siebie.

Śmiem twierdzić, że Ziemią zarządza kilka obcych cywilizacji, jak ich zwał tak zwał (Reptilianie, Lizardowie itd)… i to oni zakładają na Ziemi swoje urzędy, religie i sterują nami ludźmi… i oni również walczą miedzy sobą… o władze nad Ziemią, każda z tych cywilizacji chce przejąć ją na własność… i wszystkie są mistrzami w manipulacji materią i rzeczywistością bez zrozumienia duchowego połączenia wszystkich elementów jako całość, stąd też tworzy się silne osobiste ego czyli dodatkowe rozkładanie energii na czynniki drobne… stąd też te obecne wydarzenia na Ziemi, nastawienie religii przeciwko religii, walka o władzę, nadużycia seksualne, popychanie w materializm… i nasze mocno splątane pola elektromagnetyczne… a to objawia się w ludziach wielką depresją i powoduje liczne mentalne psychozy.

Istoty pozaziemskie kontrolują wszystko, toteż nie ma się co dziwić, że religie walczą miedzy sobą, a tych „niewierzących” a może nie religijnych uważa się za pogan… lecz nie praktykowanie danej religii wcale nie oznacza, że ten człowiek jest niewierzący, wręcz przeciwnie, może myśleć bardzo głęboko. Nawet słowo „gnostyk” oznacza „wiedzieć wszystko”… znaczy są to rywale wszystkich religii, ponieważ korzystają ze swojej ukrytej mądrości.

To pierwsi gnostycy wskazali, że religie są produkcją obcych, którzy sprzedali prawdziwego Boga i zaczęli prowadzić bratobójcze walki.

Źródło:
http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_upadli_aniolowie_upadli_ludzie_cz2.html

Strength – Zdaniem Stephena.

Zdaniem Stephena. Gołąbki.

golabkiPigeons, and I don’t mean the meat and rice wrapped in cabbage variety, are loved dearly by many a grumpy oul’ fella up and down Poland and Ireland. These unassuming folk, while varied and many, all share a passion that outsiders often see as daft, or simply don’t see at all. It’s not a glamourous endeavour, nor is it a wealthy one, but it is an ancient practice that even the Pharaohs and Charles Darwin shared. And while there is currently a huge surge in pigeon fancying in China, Europeans, in particular the Dutch, have crafted the breeding and racing of pigeons since 1938 and the first Pigeon Olympiad. After their use in World War I and II, the breeding of these underrated creatures was championed by various militaries and once a recognised system of rules was established racing, ahem, took off.
I knew a fancier when I was a child, a parent’s friend, and even then I found the loft fascinating I didn’t understand the value of it. Then, four years ago, out of absolutely nowhere, a friend of mine decided that he wanted a loft, and in true John-style a week later he had a flock lofted. And there began my education. First, when a pigeon hatches from its egg it’s an ugly, hairy, pink, slug-like thing but in a couple of weeks it grows from a horrid abomination into what you and I know as a pigeon. Everything about them is fast, from their maturation to their land speed, over 90 miles per hour and even the way that they eat, think shark tank filled with kittens, note: never get between a pigeon and its dinner! As it happens I live fifty kilometres from John and work near his house so I often take birds home with me after work and “liberate” them from my house. A phone call to time them usually gets returned in twenty minutes. And those are only “young birds”, under one year old – you do the math. Also, there are well-documented therapeutic benefits to keeping pigeons. There is a strange calm to a loft that needs to be experienced to be known and many known aggressive personalities have benefited from keeping them, including one former heavyweight champion of the world.
More than the racing though, for these fanciers, these odd creatures in themselves, there is a love of their birds that transcends everything else. John has four generations of racers but many fanciers have been breeding for over thirty years. And with each generation comes more knowledge and a deeper understanding both of their birds and of themselves. Like any art, and Darwin can attest to this, there evolves an understanding that is both quantitative and intuitive. The old timers have already forgotten more than the newbies know and the newbies have access to medications and technologies, such as digital trackers, that didn’t exist when the old timers were starting off. And yet pigeon racing is not recognised as an official sport in Ireland, but there are many people who would like see that change. And I am one of them, if not for the heritage and the educational benefits, but for all the care and work that fanciers put it. They deserve the recognition. Training alone involves hundreds of miles each week in diesel. Not to mention food, grit, bedding, fees, meds and optional extras which all add up. Especially considering the fact that most fanciers are working class people.

Money aside, in keeping with the fanciers’ unspoken ethos, the passion for breeding and racing pigeons that so many enjoy is so widespread that most all of us will know or have known someone involved in it. And it is now becoming even more popular with younger generations, of humans, opening lofts. John, as it happens is heavily involved in the South Road Federation and recently completed filming a documentary with our first national television channel and it will air in the next two weeks. So keep your eye out for it. You’ll learn something while getting to see a little the magic that has been a part of Irish and Polish heritage literally for centuries.

Stephen Fahey – [email protected]
Żródło: www.polska-ie.com