Lekarz zamienił zdrowego Hitlera w „zombie”.

Lekarz zamienił zdrowego Hitlera w „zombie”.

Przez 9 lat Theodor Morell był prywatnym lekarzem Hitlera, zamieniając całkiem zdrowego Führera w uzależnione od leków „zombie”.

Wzrost 170,2 cm, waga 83 kg, ciśnienie 140/100, tętno 72, grupa krwi A. Skóra blada, brak owłosienia klatki piersiowej.

Pacjent jest wegetarianinem, nie pije, nie pali, ale często skarży się na bóle brzucha, wzdęcia i szum w uszach. Zżera go paniczny lęk przed utratą głosu, nawet przy najmniejszej chrypce każe wołać lekarza. Poza tym jak na pięćdziesięciolatka jest w niezłej kondycji. Potrafi wiele godzin nieruchomo stać z wyciągniętą do przodu prawą ręką.

Nazwisko badanego – Adolf Hitler. W zapiskach doktora Morella – Pacjent „A”.

Zanim starszy o trzy lata od Hitlera Theodor Morell został jego osobistym lekarzem i cieszącym się całkowitym zaufaniem powiernikiem, przez 17 lat prowadził dochodową praktykę lekarską w Berlinie. Dzięki pokaźnemu posagowi żony wyposażył gabinet przy Beyreuther Strasse w najnowocześniejszy sprzęt i szybko zrezygnował z przyjmowania pacjentów, za których płaciła kasa chorych; ograniczał się tylko do tych z najgrubszymi portfelami.

Po dojściu do władzy nazistów na gabinecie Morella pojawiła się namalowana ręką bojówkarzy gwiazda Dawida, ponieważ doktor przyjmował też Żydów. Na wszelki wypadek w 1933 roku wstąpił więc do NSDAP. Praktyka rozwijała się tak obiecująco, że dwa lata później doktor przeniósł swój gabinet na szacowną Kurfürstendamm, jedną z najbardziej prestiżowych ulic Berlina.

Jako specjalista od urologii, chorób wewnętrznych i wenerycznych Morell zarabiał na tyle dużo, że mógł pozwolić sobie na odrzucenie propozycji zostania lekarzem szacha Persji i rumuńskiego króla.

Jednak Führerowi odmówić nie mógł…

Wiosną 1936 roku Morell odbiera telefon z Kancelarii Rzeszy: Hitler wysyła po niego swój prywatny samolot, który ma zabrać go do Monachium. Pacjentem nie jest jednak on sam, ale Heinrich Hoffmann, osobisty fotograf wodza. Cierpi na rzeżączkę, a do tego jest nałogowym alkoholikiem. Hitler martwi się o jego zdrowie, bo niedawno stracił innego ze swoich ulubieńców, kierowcę Juliusa Schrecka, który zmarł na zapalenie opon mózgowych.

Osobiście prosi więc Morella, by zrobił wszystko, aby wyleczyć Hoffmanna.

Doktor staje na wysokości zadania. Nie tylko uzdrawia Hoffmanna, ale towarzyszy mu w rekonwalescencyjnej podróży do Wenecji. Wiadomości o skutecznym doktorze z Berlina szybko roznoszą się w nazistowskim światku.

Kolejną pacjentką Morella zostaje przyjaciółka Führera, Ewa Braun. Pod koniec 1936 roku doktor i jego żona otrzymują zaproszenie do alpejskiego Obersaltzberg, gdzie Hitler urządza Gwiazdkę w swoim Berghofie. Ten moment zaważy na życiu ich obu.

Gdy towarzystwo poszło grać w kręgle, otyły Morell pozostał przy kominku. Wtedy wszedł Hitler, prosząc o radę. Cierpiał z powodu silnego bólu żołądka i swędzącej wysypki na nogach.

Żaden z lekarzy, w tym przyboczny lekarz Führera Karl Brandt, nie potrafili mu pomóc. Wysypka dawała się Hitlerowi we znaki do tego stopnia, że musiał bandażować całe nogi.

„Wyglądam jak mumia i nie mogłem nawet założyć butów” – skarżył się Morellowi. „Jeśli mnie pan wyleczy, obiecuję w nagrodę ładną willę w Berlinie”. Doktor podejmuje wyzwanie i następnego dnia poddaje pacjenta wszechstronnemu badaniu.

Musimy zbadać kupę, mein Führer

Morell był jedną z niewielu osób, które widziały Hitlera nagiego. Führer nie znosił obnażania się i dotykania przez obce osoby, nawet lekarzy. Dało to początek krążącym przez lata plotkom, jakoby przyczyną tej niechęci były zdeformowane narządy płciowe wodza III Rzeszy lub inne wstydliwe powody, takie jak syfilis.

Tymczasem Morell niczego takiego nie stwierdził. Także badania krwi, moczu, serca i płuc nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Hitler był zdrowym mężczyzną, jedynym widocznym odstępstwem od reguły była blizna na nodze od odłamka z I wojny światowej.

Morell doszedł więc do wniosku, że dolegliwości jego nowego pacjenta mają głównie podłoże psychiczne. Hitler był hipochondrykiem i histerykiem, a na coś takiego nie ma skutecznego lekarstwa. Mimo to doktor nie tylko podjął się wyleczenia wodza, ale nawet podał termin, kiedy to nastąpi – pół roku. Trzeba było jednak znaleźć jakiś punkt zaczepienia.

Ponieważ Führer bez przerwy narzekał na silne i bolesne skurcze żołądka, Morell postanowił zacząć od nich. Pobraną próbkę kału wodza wysłał do przebadania znajomemu profesorowi instytutu bakteriologicznego we Freiburgu, który stwierdził niedobory flory bakteryjnej w jelitach.

Na rynku był dostępny od niedawna zawierający pałeczki coli specyfik o nazwie Mutaflor, którego dwie kapsułki dziennie Morell zaordynował Hitlerowi do śniadania. Zaczął mu też wstrzykiwać dożylnie duże ilości witamin oraz wyciągi ze zwierzęcych serc i wątroby.

To był strzał w dziesiątkę.

Morell szybko zauważył, że Hitler ogromnym zaufaniem darzył wszelkie pigułki i zastrzyki. O ile rady dotyczące zmiany diety, większej ilości ruchu czy snu odrzucał, to nie tylko pozwalał swojemu doktorowi codziennie wkłuwać się w swoje żyły, ale też w chwilach gorszego samopoczucia sam domagał się nowych zastrzyków.

Chociaż wielu lekarzy, w tym Karl Brandt, wątpiło w skuteczność leczenia, nie widząc związku między dolegliwościami wodza a stosowaną przez Morella terapią, w ciągu sześciu miesięcy skurcze żołądka i wysypka ustąpiły.

Doktor dotrzymał obietnicy. Dostał obiecaną willę, a zyskał coś jeszcze cenniejszego. Stał się z jedną z nielicznych osób, której Hitler zaufał bezgranicznie. Połączyło ich również to, że obaj byli zwolennikami nieortodoksyjnych metod, obaj byli też przekonani, że mają szczęśliwą rękę i powodzenie nigdy ich nie opuści. Odtąd każda zaproponowana przez Morella terapia z miejsca zyskiwała akceptację wodza. Jakie miało to skutki, pokazała nadchodząca wojna.

Czuję się świetnie, idziemy na Rosję

Przypływ energii, którą Hitler odzyskał dzięki Morellowi w połowie 1937 roku, trwa niemal cztery lata. W tym czasie ustępuje też szum w uszach Führera, który – jak zwierzył się doktorowi – trapił go od czasu „nocy długich noży” w 1934 roku, kiedy to kazał oddziałom SS wymordować swoich przeciwników wewnątrz ruchu nazistowskiego.

Apogeum dobrego samopoczucia następuje po pokonaniu Francji latem 1940 roku. Wtedy właśnie Hitler podejmuje decyzję, by za rok uderzyć na Związek Radziecki.

Gdy jednak latem 1941 roku niemieckie wojska wdzierają się w głąb ZSRR, zdrowie przebywającego w kwaterze w Wilczym Szańcu wodza zaczyna się gwałtownie psuć. Zżera go stres, wracają problemy żołądkowe. Dynamiczny dotąd Hitler staje się cieniem samego siebie.

Trzymani dotąd krótko generałowie niemal jawnie kwestionują jego rozkazy, domagając się zmiany strategii i szybkiego marszu na Moskwę. Powodem tej niesubordynacji jest… sraczka wodza. Trawiony biegunką Hitler niemal nie opuszcza toalety, a kiedy już to robi, czuje się tak słaby, że nie jest w stanie zdecydowanie przeciwstawić się wojskowym.

7 sierpnia spanikowany Morell wstrzykuje Führerowi końską dawkę wielowitaminowego preparatu – Vitamulinu z wapnem, wyciągi z serc, nadnerczy, wątroby i trzustki. Do tego dodaje Tonofosfan – preparat z fosforem – oraz 20 kropli Dolantyny, silnie uzależniającego leku o działaniu podobnym jak morfina. Przystawia też pijawki.

Efekt jest zdumiewający.

Po dwóch dniach Hitler wraca do sił i przejmuje kontrolę nad sytuacją, chociaż Wehrmachtu spod Moskwy zawrócić już nie zdoła.

Dla kogo pan pracuje, panie Morell?

Odtąd ten schemat będzie powtarzał się regularnie niemal do samej „śmierci” Hitlera.

Problemy na froncie – bóle brzucha i głowy, szum w uszach, drżenie lewej ręki i nogi, biegunka lub zaparcia – i na to wszystko niezawodny Morell ze strzykawką.

Doktor wie, że Hitler liczy na błyskawiczną, choćby nawet krótkotrwałą poprawę, więc zaczyna aplikować mu coraz to nowe specyfiki. Wstrzykuje glukozę, potem miesza ją z amfetaminą. Podaje hormony. Na infekcję – końskie dawki sulfonamidów, na wzdęcia i skurcze – strychnina i atropina, na ból zatok – kokaina.

Już po kilku miesiącach takiej terapii żyły na rękach wodza są skłute tak, że Morell ma problemy z wbiciem igły. Hitlerowi to nie przeszkadza. Silnie działające leki wprawiają go w stan euforii i egzaltacji. Skutków ubocznych zdaje się nie dostrzegać, wobec Morella zachowuje się jak narkoman uzależniony od swojego dilera.

Pewnego dnia przebywający w Wilczym Szańcu prof. Erwin Giesing, lekarz polowy ze szpitala w Giżycku, zauważa na talerzu ze śniadaniem niesionym dla Hitlera 16 tabletek. Wykrada kilka z nich i oddaje do analizy.

Okazuje się, że w sumie zawierają niemal śmiertelną dawkę strychniny i atropiny, silnie toksycznych substancji, których ciągłe przyjmowanie wywołuje m.in. stałe rozdrażnienie i światłowstręt.

Tymczasem Hitler bierze je regularnie od dwóch lat!

Giesing przekazuje informację lekarzom z otoczenia wodza, w tym skłóconemu z Morellem Karlowi Brantowi, który z kolei informuje szefa SS i policji Himmlera. To jeden z nielicznych dygnitarzy III Rzeszy, który nie korzystał z usług osobistego lekarza Hitlera.

Himmler zaczyna podejrzewać, że Morell świadomie podtruwa Führera, być może na czyjeś polecenie. Kiedy jednak informacje o tym docierają do Hitlera, ten natychmiast każe zostawić go w spokoju. Dymisjonuje też Brandta i innych rywali swojego ulubieńca.

Odtąd nikt już nie będzie sprawdzał, czym doktor leczy wodza. Liczba podawanych mu preparatów i wynalazków Morella dojdzie do 70.

Czym Morell szprycował Hitlera?

Lista specyfików podawanych Hitlerowi przez jego osobistego lekarza liczy 70 pozycji.

Znalazły się na niej m.in.:

Belladonna (na zaparcia).
Brom (na zdenerwowanie).
Chinina (na przeziębienia).
Dolantyna (przeciwbólowy narkotyk).
Eukodal (syntetyczna pochodna morfiny, działa przeciwbólowo).
Glukoza (dożylnie, na wzmocnienie organizmu).
Wyciąg z wilczych jagód (na drżenie i napięcia mięśniowe).
Ekstrakt z korzenia wilczej jagody (na chorobę Parkinsona).
Homoseran (wyciąg z łożysk, na wzmocnienie).
Chlorek rtęci (stosowany w aplikowanych Hitlerowi lewatywach).
Luminal (silny środek nasenny).
Mutaflor (preparat z bakteriami coli, na trawienie).
Olej rycynowy (na przeczyszczenie).
Wyciąg z jąder młodych byków (na wyczerpanie i depresję).
Płyn Lugola (na zapalenie migdałków).
Testosteron (na depresję).
Ultraseptyl (silny sulfonamid, na infekcje).

Z odnalezionych dopiero w 1981 roku przez historyka Davida Irvinga 120 stron medycznych zapisków Morella, przejętych po wojnie przez amerykański wywiad, wyłania się ciekawy obraz.

Niemal każdemu dramatycznemu dla Niemiec wydarzeniu na froncie odpowiadała jakaś dolegliwość Hitlera:

Stalingrad i El Alamein – bóle w podbrzuszu.
Utrata Tunisu – bolesne zatwardzenie.
Desant aliantów na Sycylii – zaparcia skurczowe jelit.
Powstanie warszawskie – ból zatok.
Wejście Armii Czerwonej do Prus – obrzęk nogi.
Zbombardowanie Drezna – problemy z oczami.
Kursk i D-day – zapalenie spojówek i ciężka grypa.

Lądowanie w Normandii Hitler zresztą przespał, nafaszerowany dzień wcześniej przez Morella lekami nasennymi. Czy właśnie nie z tego powodu do niemieckich wojsk stojących na drodze aliantów nie dotarły na czas odpowiednie rozkazy?

Ostatecznym dowodem na psychiczne źródło dolegliwości Führera był zamach w Wilczym Szańcu.

Wybuch bomby 20 lipca 1944 roku poważnie uszkodził słuch Hitlera, spowodował też oczopląs i problemy z błędnikiem. Wywołał też jednak zupełnie nieoczekiwany skutek. Wyjmujący 100 drzazg z nogi wodza Morell zauważył ze zdumieniem, że całkowicie ustało jej drżenie. Podobnie było z ręką. Jak wynika z zapisków doktora, sam Hitler podobno żartował, że zamach wyleczył mu nerwy, ale nikomu nie poleca takiej terapii.

Jednak w miarę jak pogarszała się sytuacja III Rzeszy, dolegliwości wróciły i to ze zdwojoną siłą.

Z zapisków Morella wynika, że wiosną 1945 roku Hitler był już wrakiem – siwy, zgarbiony, powłóczył nogą, lewą rękę miał całkiem nieruchomą, jedno oko zmętniałe.

Doktor wstrzykiwał mu coraz większe dawki preparatów. Stres, siedem lat terapii Morella i psychiczne skutki zamachu sprawiły, że zmienił się w sterowane lekami zombie.

Jednak w końcu zwrócił się przeciw swojemu ulubieńcowi. Gdy ten przyszedł do niego ze strzykawką 21 kwietnia 1945 roku, Hitler kazał mu się wynosić, podejrzewając, że ma zamiar wstrzyknąć mu morfinę na zlecenie generałów i wywieźć z Berlina.

Dziewięć dni później wódz strzelił sobie w głowę z pistoletu, po wcześniejszym rozgryzieniu ampułki z cyjankiem (według oficjalnych doniesień medialnych – dopisek Robert B).

Morell wydostał się z Berlina samolotem do Monachium, gdzie trafił wkrótce do szpitala w stanie przedzawałowym. Tam znaleźli go Amerykanie. Po wyjściu został aresztowany, przesłuchany, a następnie zamknięty w przerobionym na więzienie dla nazistów obozie w Dachau.

W amerykańskiej prasie ukazał się tymczasem sensacyjny artykuł o spisku mającym na celu otrucie Hitlera, w którym rzekomo mieli brać udział Himmler, Bormann i Morell. Dowodów na to nigdy nie znaleziono, jednak Morell został potraktowany przez aliantów łagodnie. Jego rywal Karl Brandt skończył na szubienicy.

W czerwcu 1947 roku były osobisty lekarz Hitlera dostał nakaz opuszczenia Dachau. Jako bezdomny zamieszkał na dworcu w Monachium, skąd zabrała go opieka społeczna (a co z jego bogactwem? – dopisek Robert B).

Zmarł w szpitalu niespełna rok później.

Andrzej Fedorowicz
źródło: historia.focus.pl

Źródło: https://tajemnice.robertbrzoza.pl/prawdziwa-historia/lekarz-zamienil-zdrowego-hitlera-w-zombie/

Skomplikowane Majów początki.

Skomplikowane Majów początki.

Zdaniem naukowców z University of Arizona żadna z dwóch obecnie obowiązujących teorii mówiących o początkach cywiliazaji Majów może nie być prawdziwa. Zwolennicy jednej z nich twierdzą, że cywilizacja ta wyewoluowała samodzielnie w dżungli dzisiejszej Gwatemali i południowego Meksyku. Zgodnie z drugą teorią, pojawiła się ona wskutek oddziaływań starszej cywilizacji Olmeków z La Venta.

Grupa archeologów pracująca pod kierunkiem małżeństwa antropologów Takeshi Inomaty i Danieli Triadan uważa, że początki cywilizacji Majów są bardziej skomplikowane niż mówią obie teorie. Podczas wykopalisk w Ceibal w Gwatemali uczeni odkryli, że ta siedziba Majów pojawiła się nawet o 200 lat wcześniej niż doszło do rozkwitu olmeckiej La Venty. To wskazuje, że La Venta mogła nie mieć dużego wpływu na wczesny rozwój Majów. Oczywiście nie oznacza to też, że cywilizacja Majów jest starsza od olmeckiej. Olmekowie mieli inne centra zanim na ich najważniejsze miasto wyrosła La Venta.

Zdaniem archeologów, najnowsze odkrycie oznacza, że zarówno Ceibal jak i La Venta miały swój udział w większej zmianie kulturowej, do której doszło w latach 1150-800 przed Chrystusem. W tym scenariuszu początkowy rozwój cywilizacji Majów jest bardziej złożony niż sądziliśmy – stwierdził Victor Castillo, świeżo upieczony magister antropologii i współautor artykułu na temat wykopalisk. Mieliśmy z jednej strony koncepcję samodzielnego rozwoju, a z drugiej, zewnętrznego wpływu, który uruchomił rozwój. Uważamy, że rzeczywistość nie jest tak czarno-biała – dodaje.

Pomiędzy Ceibal i La Ventą można zauważyć uderzające podobieństwa. W obu przypadkach widzimy podobne rytuały religijne, w obu miejscowościach powstały podobne piramidy, których nie ma we wcześniejszym olmeckim centrum w San Lorenzo. To jednak nie oznacza, że mamy tu do czynienia z prostym naśladownictwem. Uczeni uważają, że to dowód na istnienie podobnego trendu kulturowego, który wywarł wpływ na oba miejsca.
Źródło artykułu: Kopalnia Wiedzy

Źródło: http://alexjones.pl/aj/aj-inne/aj-historia/item/3393-skomplikowane-maj%C3%B3w-pocz%C4%85tki

Lekarz zamienił zdrowego Hitlera w „zombie”.

Atlantyda – Arianie.

Wiele jest książek, filmów i ludzi mówiących o zaginionej Atlantydzie. Polscy harcerze noszą lilię – kwiat życia, od zawsze pamiętamy, że ten znak towarzyszy tej organizacji, ale ilu z harcerzy wie, że ten symbol wywodzi się z Atlantydy? Przenosimy legendy i mity w nowożytne czasy, nie zastanawiamy się skąd wyszły.

Swastyka – symbol pokoju – został przemieniony przez hitlerowców w symbol gwałtu i wojny.

Człowiek, który nazywał się Adolf Hitler pewnego dnia przejął kontrolę nad niemieckim narodem i jego wielkim pragnieniem było kontrolować ludzkość na całym świecie. Swastyka była symbolem religijnym znalezionym w starożytnym Egipcie. Obok spirali i krzyża miała wielkie znaczenie dla ówczesnego człowieka. We wczesnym chrześcijaństwie umieszczano ją na grobach zmarłych. Wierzono, że pomaga duszy w jej dalszej podróży i ochrania od demonów. Później swastykę zastąpił krzyż. Swastyka znana jest na całym świecie, w wielu kulturach, nawet w Ameryce. Na wschodzie jest sekretnym symbolem Buddystów. W Indiach jest symbolem Lorda Ganesha. Spotykamy ten sekretny symbol na sekretnych świętych hinduskich księgach. Była również używana przez Wikingów, razem z symbolem krzyża Thor ( T ) przez Boga burzy.

W XX wieku Neo-poganie, antychrześcijanie utworzyli organizację Thule i jeden z jej członków Frederick Krohn wysunął kandydaturę Adolfa Hitlera na przywódcę partii nazistowskiej w Niemczech. Zaadoptowali również swastykę jako swoje logo, nazwali ją hakenkreutz. Hitler zmienił jej barwy i położył w centrum czerwonej flagi na białym kole, odwrócił jej ramiona w przeciwną stronę, z ruchem zgodnym do wskazówek zegara, ustawił ją w innej pozycji, tym sposobem przemienił jej bieguny. I tak swastyka – starożytny symbol szczęścia została przemieniona w najbardziej diabelski symbol XX wieku.

H. P. Błavacka ur. na Ukrainie, w dzieciństwie była bardzo wrażliwa, często lunatykowała i miała halucynacje. W późniejszym wieku ujawniły się u niej silne zdolności telepatyczne i medialne. Przebywała w klasztorach w Tybecie, szukała mistycznych sekretów. Znalazła stary tekst, który mówił, że człowiek był czystym duchem bez ciała, ale upadł, zbyt nisko się zbliżył do materii, ciemności i chaosu. Sugerowała, że ezoteryczne symbole uczą ludzi w jaki sposób można na powrót wzrosnąć w czystego ducha. Spotykała się z Wniebowstąpionymi Mistrzami, opowiadali jej historie ludzkości. Opisała je w „Sekretnej Doktrynie”. Błavacka powiedziała, że najbardziej potężnym symbolem ze wszystkich ezoterycznych jest swastyka.

Towarzysz Hitlera, Heinrich Himmler głowa SS miął kontakty z ezoteryczną wiedzą i używał ją w czarny sposób. Najbardziej interesował się runami. To jemu przypisuje się utworzenie innego symbolu , dwa falujące zygzaki, magiczny symbol run. Mówiono o nim, że był znawcą czarnej magii. Prowadził często rytuały w starym zamku w Wewelsbergu w Westfali, łączył się z Lucyferem, Szatanem i Setem. Wzmacniał tymi siłami Nazis, dzisiejszych Iluminatów.

Wczesne dzieciństwo Hitlera nie było łatwe. Chciał być artystą, ale nie rozpoczął nigdy nauki w szkole artystycznej. Był bardzo rozgniewany na Boga za swoje nieudane życie. Odwrócił się od swojego środowiska i począł wzmacniać własne siły i potęgę umysłu przez nauki okultystyczne. Spędzał dużo czasu w bibliotece Holbery w Wiedniu, studiował książki okultystyczne i wschodnie religie. Znajdował wielką satysfakcję w tej wiedzy. Poświęcał dużo czasu na medytacje i inne wschodnie techniki, ale jego zdolności mistyczne nie rozwijały się i nie widać było żadnych postępów. Ernest Pretzsche dał Hitlerowi wskazówki na temat leków psychotropowych, które miały mu pomóc. Stosując je rozwinął zdolności jasnowidcze. Uczyniły go pewnym siebie i myślał, że otworzył drzwi w rejon mocy supernaturalnych, również uznał, że może ich używać do własnych celów.

Cztery lata później Hitler przeniósł się z Wiednia do Monachium i tu znalazł grupę zajmującą się okultyzmem. Jednym z nich był Eckardt, jak o nim mówiono prawdziwy szatan. On najprawdopodobniej był tą osobą, która miała wielki wpływ na dalsze życie Hitlera. Po praktykach okultystycznych u Eckardta Hitler był już zupełnie zdemonizowany. Niefortunny nauczyciel wmówił Hitlerowi, że ma specjalną misję na świecie i ma wzmocnić naczynie antychrysta, bo jest mężczyzną inspirowanym przez samego Lucyfera, że podbije świat i wyniesie ariańską rasę ku wielkiej chwale. Wierzył, że był połączony z tą rasą i uważał, że jest jedynym, który wyniesie rasę ariańską aby rządzili światem. Eckartd podobnie jak Hitler osiągnął swoje zdolności mistyczne oddziaływując na własny umysł narkotykami. Był uzależniony od heroiny i peyote. Głosił, że żył w poprzednich wcieleniach jako Bernard Barceloński, notoryczny prześladowca chrześcijan i jako czarny magik w IX wieku.

Revenscroft – autor książki „Ostrze przeznaczenia” napisał, że Hitler miał satanistyczne inicjacje w Wiedniu. Za pomocą narkotyków był wprowadzany w trans na wiele dni. Również nauczyciel Hitlera Eckardt wprowadzał go w nauki seksualne według czarnej magii. Ravescroft pisał dalej, że wszystkie te praktyki i rytuały wg. satanistycznych obrządków wyprodukowały wielki horror faszystowski w postaci obozów koncentracyjnych. Eckardt za pomocą swoich sztuczek otworzył centra – górne czakry A. Hitlera, które wprowadziły go w świat wizji i dały komunikację z wielkimi negatywnymi mocami. Kiedy wykonał swoją pracę, jak sam powiedział, mógł spokojnie umrzeć ponieważ miał już godnego zastępcę.

„… Nasz ojciec Adolf, który ozdobi świat, święte będzie jego imię, kiedy przyjdzie Trzecia Rzesza…”

Hitler umieścił siebie w miejsce Boga i chciał aby każdy z nim pracował w ten sam sposób.

Padają pytania, czy jest jakiś związek między Hitlerem i Atlantydą? I są tacy, którzy na nie odpowiadają, że był synem Beliala. Na Atlantydzie zamieszkiwały dwie grupy ludzi:
– dzieci Najwyższego Prawa, które chciały żyć według spirytualnych wzorców.
Byli Atlantami o blond włosach i niebieskich oczach.
– I synowie Beliala, zupełnie odmienni, kontrolowali i eksperymentowali czarną magię. W XX wieku powrócił A. Hitler w swej nowej inkarnacji z zachowaną pamięcią, łatwo znalazł klucz do czarnej magii i ciemnych mocy.

Arianie, jak pisze Rudolf Steiner byli potomkami Atlantów, którym udało się przeżyć wielki potop. A. Hitler twierdził, że byli oni najwyższą rasą ludzką i nie miał wątpliwości, że on sam miał powiązania z Atlantydą. Jednak znawcy mówią, że jego wygląd nie był ariański.

Platon zostawił informacje, że: Atlantowie mieli diabelskich najeźdźców i Atlantowie byli bohaterami ponieważ pobili Atlantów w decydującej walce na krótko przed zatopieniem Atlantydy. Z tego opisu wynika, że Atlantowie mieli wojnę domową.

Zadziwiająca była również technologia Trzeciej Rzeszy. W roku 1939 Prof. Herbert Wagner usprawnił telewizyjną instalację, pomagającą pilotom kontrolować rakiety i bomby zrzucane z samolotów. Na świecie jest setki książek na temat sekretnej nazistowskiej broni. Lotnictwo, podwodne okręty, sterowane pociski, latające spodki, śmiertelne promienie, broń elektromagnetyczna, biologiczna itd. Wysoka hitlerowska technologia jest zwana, Alchemią z Atlantydy.

W roku 1934 Hitler osiągnął własną moc polityczną i zasiadł jako lider Trzeciej Rzeszy,
wtedy oświadczył:

„… Jesteśmy Braterstwem Świątyni wokół Świętego Grala przepełnionego czystą krwią … „

Prowadził Trzecią Rzeszę tak, że Niemcy mu bardzo wierzyli. Rasa Ariańska była przeznaczona do rządzenia światem a reszta miała zniknąć albo zostać w charakterze niewolników.

„… Nowy świat i nowy król wypłynie z czystości świata i Drugie Przyjście będzie wypełnione, z króla stanie się Bogiem … „

Już wiemy jak się skończyła władza nazistów i jaki los spotkał jej przywódców. Pozostaje nadal pytanie: Czy Hitler i jego współpracownicy byli naprawdę Atlantami, synami Beliala?

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda_-_arianie_cz5.html

Atlantyda – moc kryształów

Atlantyda – moc kryształów

Ziemia posiada wiele źródeł energii, największym jest słońce. Sama Ziemia również wytwarza duże jej zasoby. Zbudowana w specyficzny sposób, według sekretnej geometrii, niczym ciało ludzkie jest połączona systemami meridian i punktów, obfituje w dużą ilość wielkich energetycznych zbiorników (ziemskich czakr) i silniejszych energetycznie miejsc i kanałów, za pomocą których są wszystkie te miejsca powiązane z sobą. Nie jest to współczesna wiedza, już Platon (427 – 347 p.n.e.) rozpoznał ziemską siatkę. Głosił teorię, że geometryczna struktura Ziemi jest odpowiedzialna za ziemskie elementy i formy życia.

Ziemia, ogień, powietrze i woda – cztery najważniejsze elementy są niewyczerpanymi źródłami życia. Kiedy są zrównoważone tryskają doskonałą energią. Według Platona – siatka Ziemi zbudowana jest z trójkątów, kwadratów, sześcianów, itd. … te geometryczne formy dają wielką moc, wytwarzają tzw. energię kształtów. Więc dlatego jest tak ważne aby człowiek nie zakłócał natury, nie niszczył przyrody, nie zmieniał wielkich praw, które rządzą odwiecznie Ziemią.

Ludzie budowali na Ziemi piramidy. Najbardziej jest nam znana Wielka Piramida w Gizie. Naukowcy wiedzą, że jest ona powiązana z siatką energetyczną Ziemi i z niebieskimi ciałami na niebie. Atlantowie wybudowali wiele piramid, które spoczywają dzisiaj na dnie Atlantyku. Są tacy, którzy wierzą, że ich zatopienie spowodowało rozłączenie ludzkiej świadomości od Wielkiego Źródła. Została przerwana wielka transmisja kosmicznej energii na Ziemię. Człowieka umysł stał się nieświadomy i od tej pory człowiek żyje w ciemności, nie rozumie źródeł własnego pochodzenia.

Atlantowie byli znani ze swojej wielkiej wiedzy o energii kryształów. Kryształy posiadają wielką moc. Kto potrafi je właściwie użyć wyzwala potężną energię drzemiącą w ich wnętrzu. Ale tylko właściwe jej zastosowanie wnosi wielkie wartości. Kiedy człowiek użyje jej niewłaściwie potrafi być w swym działaniu destruktywna.

WŁAŚCIWE ZASTOSOWANIE KRYSZTAŁÓW

– leczenie różnych chorób,
– medytacja – użyte podczas medytacji dają duchowe przebudzenie, wzmacniają zdolności paranormalne człowieka,
– podnoszą pojemność umysłu i czystość myślenia,
– służą nauce i w technologii,
– za ich pomocą można dematerializować, można się teleportować,
– wzmacniają pole energetyczne,
– są niczym biblioteka – magazyn pamięci i wiedzy,
– służą w rozwoju roślin,
– kontrolują pogodę,
– wielkie kryształy mogą być energetycznym źródłem dla dużych miast,
– mają zdolności transferować energię, potrafią odpowiednio nią zarządzać, są doskonałym przekaźnikiem,
– wielkie kryształy – o potężnej mocy, zwane „ogniowymi kryształami” przenoszą energię fal radiowych pomiędzy stacjami, miastami, budynkami, kontynentami,
– kryształy są również potęgą na wyższym poziomie duchowym, pomagają opuścić ciało i przenieść się w inny wymiar, czasami na zawsze.

Wiemy, że Atlantowie słynęli z wiedzy i rozwijali własną technologię opartą na energii kryształów. Często wspominał o tym mistycznym instrumencie w rękach Atlantów E.Cayce. Określił budowę używanych przez nich kryształów, ich kształty, opisywał ich energię, według niego Atlantowie umieli połączyć za ich pomocą źródło ziemskiej energii z potężną energią słońca, księżyca i innych gwiazd.

Tworzyli ze szlachetnych kamieni przeróżne, cylindryczne i piramidowe kształty o różnych rozmiarach. Umieszczali na ich czubkach inne wzmocnienia, w ten sposób mocniej skupiały wchodzące promienie energii ściągając ją z ciał niebieskich i przesyłali w odpowiednie miejsca.

Używali tej energii do rozmaitych celów. Na początku, ok 50 000 lat temu (wg niektórych źródeł) tylko i wyłącznie do celów własnego rozwoju duchowego. Kryształy były narzędziem, za pomocą których człowiek wzrastał w pozytywny sposób.

Wcześni Atlantowie byli bardzo spirytualnymi ludźmi. Rozwijali swoje fizyczne – materialne ciała do potrzeb ducha, używali kryształów aby je odmłodzić. Czytamy w Biblii, że w starych czasach człowiek żył bardzo długo, setki lat i ciągle wyglądał młodo. Zastanawiamy się dlaczego dzisiaj pomimo wielkiego rozwoju medycyny i technologii życie człowieka jest krótkie. Starożytny człowiek umiał użyć potężną energię kryształów aby wzmocnić własne ciało i przedłużyć swoje życie.

Nieco później moce kryształów skierowano do innych celów. Transmitowano ich energię z lądu na ląd niczym fale radiowe, wzmacniano okręty i pojazdy kosmiczne. Są też takie opinie, że Atlantowie potrafili transmitować na duże odległości głos człowieka (telefon? ) a nawet obrazy (dzisiejsza TV?).

OGNIOWY KRYSZTAŁ – TUAOI KAMIEŃ

Najbardziej potężnym i mistycznym kryształem wspominanym przez Cayce był ogniowy kryształ – kamień, zwany Tuaoi. Wielkich rozmiarów cylindryczny pryzmat, posiadał sześć ścian. Na jego wierzchołku było specjalne wzmocnienie, które koncentrowało wchodzące promienie energii i kierowało ją dokładnie w przeznaczone miejsce. Kamień Tuaoi był połączony z energią słońca, księżyca, z energią ziemską i jeszcze z innymi nieznanymi elementami. Jest wspomniany w Biblii:

” … Nad głowami żywych istot było coś w kształcie sklepienia błyszczącego jak niesamowity kryształ rozciągniętego w górze nad głowami … ” (Ezekiel 1:22)

Prawdopodobnie kryształ ogniowy spełniał rolę generatora wysyłającego fale energii. Albert Einstein badał przepowiednie Cayce i spekulował w jaki sposób użyć ponad 1 metrowy czworobok kryształu aby uzyskać podobny efekt.

Wspomniane są na Ziemi trzy miejsca, które prawdopodobnie posiadały zapis i znały konstrukcję ogniowego kryształu.

1. Atlantyda – Świątynia Posejdona, w okolicy południowych Azorów.
2. Świątynia Posejdona, w okolicy Bimini
3. Egipt i Jukatan.

Energię tego kryształu porównuje się do lasera, był potężnym strumieniem energii o różnych kolorach. Każdy z tych kolorów posiadał inną falę. Cayce wierzył, że Atlantowie używali energii ogniowego kryształu aby łączyć się z Najwyższym Źródłem. W świecie badaczy kultury Atlantów mówi się, że podobne źródła energii znajdują się w Wielkiej Piramiedzie Cheopsa i Wielkiej Świątyni Inków, zwanej Inkalithlon.

Energia wysyłana przez ogniowy kryształ – Tuaoi nie jest znana dzisiejszej nauce. Wzbudza wielkie zainteresowanie NASA.

Dopóki Tuaoi kamień był używany właściwie służył Atlantom do wspaniałych celów:

– neutralizowali za jego pomocą negatywne energie,
– leczyli aurę i system czakr,
– poprawiali witalność ludzi,
– aktywowali kontakty człowieka ze Wszechświatem.

Ale kiedy przez własną głupotę zwiększali jeszcze mocniej tą energię, wysoka jej wibracja spowodowała wulkaniczną aktywność wielu miejsc aż w końcu doprowadziła do zniszczenia całej Atlantydy. Wielka moc Tuaoi zadziałała jak bomba nuklearna.

Poza kryształami używali innych energii np. z metali szlachetnych. Znali doskonale energię kształtów – prawo sekretnej geometrii. Najbardziej przez nas znanym jest pierścień Atlantów znaleziony w Dolinie Królów w Egipcie. Jego geometryczny wzór balansuje środowisko, ale jest ważne aby umieć go używać. Krążą na jego temat odmienne opinie. Jedni wierzą, że posiada energie wzmacniające zdolności paranormalne i spirytualną moc, że przynosi szczęście, leczy z chorób. Inni uważają go za źródło złej energii i obwiniają za różne nieszczęścia. Ale ten pierścień, zanim ktoś zacznie nosić powinien wprzódy dobrze rozpoznać jego harmonijne tony. Pierścień Atlantów jest utożsamiany z energię spirali – jednym z pierwszych sekretnych symboli religijnych, które są językiem Boga do ludzi. Spiralna Świadomość (ślimak) oznaczony Phi, tak zwana „złota wartość” (filozofia) jest używany w astrologii i matematyce.

Złota wartość – Phi wynosi 1, 6180339887…

Phi znane jest światu co najmniej od 2 400 lat. Pitagoras – matematyk dał nam jego definicję i bliżej przedstawił wartość Phi. Według mistyków, za pomocą spirali jest przedstawiane: koło życia – czas karmy – czas reinkarnacji i ewolucji człowieka.

Pierścień Atlantów jeśli jest właściwie rozpoznany przywołuje świadomość z wyższych wymiarów, wzmacnia pozytywne wibracje.

Kryształy Atlantów rozwijały ich moce w różnych środowiskach. Ważne były ich kształty, nadawali im coraz nowszych form, od prostych figur geometrycznych do bardziej rozwiniętych form kwiatowych.

Kwiat życia – kryształowa forma – znana przez nas jako Gwiazda Dawida – Merkaba był znany w Atlantydzie.

Potrafili układać z najmniejszych kryształów piękne geometryczne formy i programować do własnych celów, jedne formy w celach użytecznych a inne do destruktywnych. Również użyte zostały, jak niosą legendy i przepowiednie do niewłaściwych celów. Zakłócały naturalne Żródła Boskiej Energii. Ich niewłaściwe użycie doprowadziło do rozdzielenia człowieka ciała i duszy, oddalenie od Boga. Człowiek począł wzrastać w siłę materialną, jego hasłem stało się – „ja będę bogiem „. Zapomniał, że jest jednością, jedną nitką Wielkiej Świadomości. Ta wielka izolacja zamknęła przed człowiekiem wielkie bramy. Nie uchodzi bezkarnie, kiedy człowiek wykorzystuje potężne moce dla własnych egoistycznych celów. Materialne budowanie życia nie pozwoli człowiekowi ubrać korony (lotus 1000 płatowy). Kosmiczne źródła muszą być w całkowitej harmonii, wtedy rozwiną mądrość i otworzą bramy do wieczności. Zakłócone energie są źródłem niszczącym człowieka, ziemię i kosmos. Są tak zwanymi „promieniami śmierci”.

Cayce mówił, że kapłani w świątyniach Atlantydy umieszczali wielkie kryształy na samym ich froncie w taki sposób aby kiedy stali na ołtarzu energie tych kryształów mogły wzmocnić ich moc i połączyć ich z Bogiem. W Egipcie potomkowie Atlantów również budowali piramidy i świątynie, używali słonecznych promieni wzmacnianych kryształami w celu uzdrawiania ludzi.

Kryształy posiadają wielkie moce, ich wielkie źródło energii może być użyte do leczenia nowotworów, w celu odmładzania ciała, odblokowywania punktów energetycznych i czakr człowieka. Odpowiednio skierowana wiązka energii kryształów daje moc niczym laser. Może posłużyć do spirytualnych operacji w ciele człowieka. Jeśli człowiek nauczy się właściwie używać tej energii będzie to jego wspaniałym sukcesem i wielką naukową rewolucją na świecie.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda_-_moc_krysztalow_cz3.html

Atlantyda – wojny bogów.

Atlantyda – wojny bogów.

Platon w jego dialogu „Timaeus” i „Kritis” pozostawił dla świata informacje o zagadkowym lądzie zwanym Atlantyda. Zasłyszał starą legendę z Egiptu od Solona a tamten jeszcze wcześniej spotkał Kapłana z Theb Sonchisa, który odczytał hieroglify znajdujące się na kolumnach świątyni, opisujące konflikt między Atlantami i Ateńczykami.

Platon opisał dokładnie stolicę Atlantydy. Była zdumiewająca pod względem architektonicznym i inżynieryjnym. Zostało utworzone z lądu kilka okrągłych pierścieni leżących na wodzie. Wyglądem przypominały oko. W samym środku zbudowano świątynię Posejdona – Boga morza.

Złota statua Posejdona pędzącego na rydwanie, który był prowadzony przez sześć uskrzydlonych koni była symbolem Atlantydy i ozdobą tego miejsca. Atlanci dookoła stolicy wybudowali wielki system kanałów i mosty łączące wszystkie pierścienie lądu, zabezpieczyli przejścia bramami zdobionymi brązem i zbudowali kamienne mury.

Według Platona Atlantyda została zniszczona 9 000 lat temu, tak zadecydowali bogowie. Zatopili ten ląd w ciągu jednej nocy. Śpiący prorok E.Cayce umieścił Atlantydę bliżej wysp Bermudzkich. Wierzył, że posiadali wysoką technologię włącznie z potężnymi „ogniowymi kryształami” posiadającymi niezwykłą energię. Ogniowy kryształ został przejęty w złe ręce, wyrwał się spod kontroli. Właśnie taka sytuacja według Cayce spowodowała zatopienie Atlantydy. Energie tego kryształu miały nuklearną moc. Tak w relacji Platona jak również w przepowiedniach Cayce jest powiedziane, że bardzo silna fala oceanu była przyczyną tsunami. Cayce przypuszczał, że zniszczenie Atlantydy spowodowała wielka energia.

Dużo naukowców zwraca uwagę na kulturę Krety i Santoryni. Szukają powiązania z Atlantydą. Również pisali o zaginionym kontynencie: Plutarch, Herodus, Timagenus, Theopompos, gercki historyk, J.Churchward, autor wielu książek o Ziemi MU i Dr. Gorge Hunt Williamson, autor książek o Atlantydzie i Lemurii – badacz tych lądów i antropolog. Jego zdaniem oba lądy Atlantyda i Lemuria zostały zniszczone poprzez potężną technologię Atlantów. Znalazł źródła w Peru, w górach Andach w świątyni Inków, przetrzymali stare zapisy. Podobne poglądy wyrażają Indianie Hopi.

Katastrofy przez ogień i wodę dla ziemian nie są nowością. Różne regiony już nieraz przeżyły podobne uderzenia w czasach nowożytnych. Więc naukowcy nie wykluczają, że Atlantyda mogła zginąć w naturalny sposób. Wielu naukowców wspomina też lodowiec, mógł przyczynić się do zniszczenia Atlantydy

Większość badaczy twierdzi, że Atlantowie nie byli rozwinięci duchowo, czczili kult Zeusa. Ich zdaniem, właśnie z tego powodu Bogowie zniszczyli ten ląd. Bóg Zeus prowadził liczne wojny, jemu przypisuje się rozpętanie wojny trojańskiej. Wojował z Bogami, jak mówi mitologia zdecydował aby zniszczyć człowieka z epoki brązu. Sprowadził na świat wielki deszcz i powódź. Ocalała tylko mała garstka ludzi, zginęła też Atlantyda. Dla Zeusa poświęcano ludzkie ciała na jego ołtarzach, szczególnie młodych chłopców. Po tych rytualnych obrządkach jej uczestnicy mogli przemienić się w wilka.

Bóg Posejdon dominował na morzu, Zeus w Niebie. Byli braćmi. Ojcem Posejdona i Zeusa był Kronos. Kiedy Zeus dorósł wystąpił przeciw swojemu ojcu i odniósł zwycięstwo. Walczył też z władcami Ziemi.

Solon przekazał Platonowi, który urodził się 600 lat po wojnie trojańskiej legendę o wielkiej powodzi i opowiedział historię zatopionego lądu i jej mieszkańców. Egipcjanie posiadali dużą wiedzę, znali okresowe zniszczenia Ziemi przez ogień i wodę jak również przez laser, które już nie raz niszczyły ludzkość. Ci, którzy mieszkali w głąb lądu mocniej cierpieli niż mieszkańcy w pobliżu rzek i mórz. Mieszkańcy gór mogli ocaleć. Duże miasta nad morzem były zabierane przez wodę. Jedynie ludzie, którzy umieli żeglować mogli przepłynąć na bezpieczny ląd. Egipcjanie posiadali wiele zapisów z poprzednich epok na ziemi, również zachowała się pamięć o potopie Atlantydy. Solon twierdzili, że Ateńczycy istnieli już 8 000 lat wcześniej niż była wojna trojańska w roku 1 200 p.n.e. Z tych samych źródeł wynika, że Ateńczycy najeżdżali Atlantów, mieszkańców na wyspie większej niż Libia i Azja Mniejsza, która leżała za słupami Herkulesa.

Atlantyda w tym czasie była rządzona przez króla. Trzymał w swoich rękach jeszcze inne wyspy i ich władców, miał wielką moc. Egipcjanie mówili, że był czas kiedy Atlantowie okupowali teren Libii, Egiptu i południowo-wschodniej części Europy. Władca Atlantydy również chciał podporządkować sobie Ateńczyków. Jednak oni posiadali silną armię. Ich pierwszym królem był Actaeus, jeszcze długo przed potopem. Jego córka Aglaurus I poślubiła Cekropsa, w ten sposób stal się królem Aten. Z królem Cekropsem wiąże się legenda jakoby jego ciało było złożone z ciała człowieka i węża – ten wąż był zwany „synem ziemi” czasami nazywano go „synem Gaja”. W tamtym czasie każde miasto miało swojego patrona – boga. Ateny miały dwóch bogów: Posejdona i Atenę, która dała życie drzewu oliwnemu i od tej chwili stała się patronką Aten.

Jasnooka Atena zwana boginią mądrości, sprawiedliwości i odwagi odnosiła pełne zwycięstwo ze wszystkimi, którzy nie byli sprawiedliwi. Również nauczyła ludzi uprawy ziemi, rzemiosła i innych sztuk. Wszystkim tym, którzy żyli zgodnie z prawem i wzbogacali życie w prawdziwe jego owoce wynagradzała obficie i błogosławiła ich domom. Była pierwszą założycielką sądu, gdzie odbywały się rozprawy morderców. Była przeciwna zabijaniu i czynieniu zła. Atenie zawdzięczamy, że już nie uchodziły bezkarnie morderstwa. Nie można było zabijać matki, ojca, męża, żony, dziecka, czy innego człowieka.

Słowa: „… nie będzie honoru aż do śmierci dla kobiety, która zabije męża … ” są przypisywane Atenie.

Wracając do Króla Cekropsa, niektórzy wierzą, że właśnie on przeciwstawił się Zeusowi. Odmówił składania krwawych ofiar, nie chciał zabijać żadnego życia na ołtarzu Zeusa. Cekrops był potężnym władcą.

Kiedy Bogowie podzielili Ziemię na odrębne regiony, wyspa Atlantyda weszła w posiadanie Posejdona. Tam się osiedlił, poślubił śmiertelną kobietę – Cleito i miał z nią dzieci. Środkowa część wyspy była równiną, ale w jej środku znajdowała się góra. Właśnie tam na wzgórzu wybudował Posejdon ołtarz, wokoło wyrzeźbił w ziemi okrągłe pasy przedzielone wodą. W ten sposób wzmocnił całą wyspę i jej cyrkulację. Uczynił ją ciepłą na wiosnę i zimną zimą aby ziemia mogła wydawać dobre owoce.

Posejdon miał pięć par bliźniąt, stąd nastąpił podział całej Atlantydy na dziesięć prowincji. Jego ziemia została nazwana Atlantydą od imienia pierworodnego syna Atlasa, który królował nad swoim rodzeństwem. Jego bracia byli władcami w swoich królewskich pałacach, również zarządzali terenami i ludźmi w okolicy morza Śródziemnego. Ich królestwa sięgały do Egiptu i Tiscani (Italia).

W Atlantydzie królowało dziesięciu królów, każdy w swojej prowincji. Mieszkańcy Atlantydy byli bogaci, mieli zwierzęta, nawet słonie, rozwinęli ogrodnictwo, bogate w owoce i warzywa. Budowali świątynie i rozbudowywali swój kraj Wielokrotnie prowadzili w wojny z Ateńczykami. Ale jak niosą legendy ci ludzie nie mogli być szczęśliwi ponieważ nie rozwijali się właściwie duchowo. Wielką ich przeszkodą był Zeus i bogowie, czciciele kultu krwi. Czynili krwawe ofiary na swoich ołtarzach. Wielu Atlantów przyjęło ich obrządek.

Największa wyspa Atlantydy nazywała się Posejdonia (wyspa Posejdona) i było jeszcze dwie mniejsze, bardzo piękne:

„…Potęga przyszła z morza z oceanu Atlantyckiego. Stolica Atlantydy była usytuowana na wodzie na pierścieniach ziemi. Na centralnym wzgórzu była świątynia Posejdona z wielką złotą statuą Posejdona, prowadzącego rydwan zaprzężony w uskrzydlone konie. Atlantyda przestrzegała prawa i jej władcy rządzili sprawiedliwie, oddawali cześć Posejdonowi. Wszyscy żyli prostym życiem
i posiadali piękne cechy. Ale powoli następowały zmiany. Zeus dojrzał wielkość i nieśmiertelność Atlantów, buntował innych bogów aby ich ukarać i zniszczyć…” (Platon)

W tym czasie jedna wyspa była usytuowana na przeciw filarów Herkulesa. Ta wyspa była większa niż Libia i Azja. Były też inne wyspy, z nich można było przejść na kontynent, który był otoczony oceanem. Cudowne mocarstwo królowało ponad wszystkimi wyspami i nad innymi częściami kontynentu.

I przytaczając dalej słowa legendy dowiadujemy się: „… była wielka wyspa jak Libia i Azja ale po wielkim trzęsieniu Ziemi zatonęła. Przykryta mułem leży na dnie oceanu i jest niedostępna dla oka żeglarzy. (Platon)

Coroczny powrót ptaków z Europy do Ameryki Środkowej zatrzymuje w jednym miejscu duże grupy ptaków na Oceanie Atlantyckim. Naukowcy przypuszczają, że te ptaki posiadają ciągle pamięć lądu. Odpoczywały na nim zawsze kiedy odbywały swoją wędrówkę.

Atlas często szturmował Niebo, występował przeciw Zeusowi. A ten go ukarał i włożył na bark całą Ziemię. Idąc za mitologią grecką bóg Atlas był bardzo zręcznym bogiem. Karl Kerenyi – mitolog nazywa go pierwszym astrologiem, który trzymał w swoich rękach „niebezpieczną mądrość”, wiedzę z gwiazd. Podtrzymywał filary i oddzielał niebo od ziemi. Wojny między Atlasem i Zeusem trwały dziesięć lat.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda_-_wojny_bogow_cz2.html

Gdy giganci chodzili po Ameryce…

Gdy giganci chodzili po Ameryce…

Prezentowane obok zdjęcie stanowi popularny internetowy dowód na to, że zawarte w Biblii relacje o przedpotopowych gigantach mają w sobie ziarno prawdy (Gigant z Cardiff podnoszony z grobu…). Widocznego na fotografii olbrzyma odkryto w 1869 roku w Cardiff w stanie Nowy Jork. I choć był on w rzeczywistości czymś zupełnie innym niż to, za co brały go tłumy odwiedzających, zapoczątkował modę na gigantów i prześciganie się w dowodach. Co ciekawe, do dziś wiele z ówczesnych doniesień traktuje się poważnie, choć okazało się, że Amerykanie w kwestii olbrzymów wykazali się nie tylko dużą naiwnością, ale i talentem do robienia pieniedzy…

Imiona Gideona Emmonsa i Henry’ego Nicholsa nie zapisały się na liście najbardziej zasłużonych archeologów, jednakże odkrycie, jakiego dokonali 16 października 1869 roku przyciągnęło uwagę rzesz ludzi. Kopiąc studnię na farmie Willima „Stuba” Newela w Cardiff (nie tym walijskim a amerykańskim w stanie Nowy York) natrafili oni po metrze kopania na kamień. Gdy oczyścili go z ziemi okazało się, że ma on kształt ludzkiej stopy.

Wkrótce wykopali oni jednak gigantyczną kamienną postać mierzącą 3 m. wzrostu od czubka głowy do palców stóp. Odkrywcy nie wiedzieli jeszcze, że kamienny człowiek był dziełem George’a Hulla z Binghamton, kuzyna właściciela farmy. Wkrótce setki osób gromadziły się, aby zobaczyć cudowne znalezisko. Newell skonstruował nawet specjalny namiot pobierając 25 centów od każdego gościa. Chętnych było tyle, że po dwóch dniach cenę tę podwojono.

Andrew White, pierwszy rektor Cornell University tak opisał swą wizytę na ekspozycji cudownego giganta: „Drogi były pełne wozów z miasta i okolicznych farm. Wszystkie były załadowane pasażerami.” Gigant był rzeczywiście imponujący. „Leżał w swym grobie, zaś przytłumione światło padające na niego ze szczytu namiotu wraz z rękoma wygiętymi jakby w przedśmiertnej szamotaninie sprawiały, że był to bardzo dziwny widok. Na miejscu panowała atmosfera ogromnej powagi. Nikt z obecnych nie podnosił głosu ponad szept.”

White jednakże rozpoznał natychmiast, że olbrzym to falsyfikat. Był to posąg i to nie najlepszej jakości. Mimo to White usłyszał nawet historię o „pastorze jednego z największych kościołów w Syracuse”, który twierdził, że „nie ma nic dziwnego w tym, że człowiek, który widzi tak doskonale zachowaną postać nie może zaprzeczyć swym zmysłom i musi uznać, że faktem jest, iż mamy do czynienia ze skamieniałą ludzką postacią – być może jednym z olbrzymów wspomnianych w Piśmie.”

White pisał: „Dlatego też, mimo wszelkich naukowych dowodów świadczących o czymś przeciwnym, okaz ten uznany został za skamieniałego gigantycznego człowieka, który stał się znany jako olbrzym z Cardiff”.

Ale rzekome dowody na istnienie gigantów w Ameryce to nic nowego. Jeden z mieszkańców stanu Massachusetts wierzył, że szczątki mastodonta odnalezione niedaleko Albany (również w stanie Nowy Jork) w 1705 roku należą do rasy gigantów, która uległa zagładzie w czasie potopu. Niecały wiek później farmer z Connecticut, Pliny Moody, odkrył znajdujące się na terenie do niego należącym trójpalczaste skamieniałe ślady stóp, które miejscowy pastor uznał za odciski pazurów kruka z Arki Noego, który zmęczony uciął sobie w tym miejscu drzemkę przed powrotem do Arki. Ten sam duchowny stwierdził potem, że znalezione niedaleko kości dinozaurów były „pozostałościami ludzi – gigantów”.

Zainteresowanie skamielinami rozwinął także Thomas Jefferson, który w 1804 roku eksponował nawet w Białym Domu swą kolekcję szczątków wymarłych słoni, wielkich leniwców oraz pozostałości innych zwierząt. Nieco wcześniej udało mu się przekonać przewodniczącego Yale College, Ezrę Stilesa, że szczątki te należały nie do gigantów, a do wymarłych dawno zwierząt.

Według Josiaha Priesta tereny dzisiejszych Stanów Zjednoczonych w starożytności aż roiły się od przedstawicieli starożytnych kultur, takich jak Egipcjanie, Rzymianie, zaginione plemiona Izraela czy… giganci. Cytując fragmenty Pisma Św. im poświęcone zauważa on, że „istnieją tacy, który wyobrażają sobie, że pierwsi mieszkańcy Ziemi, którzy żyli przed potopem, byli znacznie wyżsi niż przedstawiciele naszej rasy są obecnie”. Swe wnioski opiera on na znaleziskach, takich jak to dokonane w stanie Indiana, gdzie natrafiono na „kilka czaszek, kości nóg i miednicy, które jasno wskazywały, że nasi przodkowie byli ludźmi o gigantycznych rozmiarach”. Dziś może się to wydawać śmieszne, jednakże w roku wydania książki Priesta (w 1835 roku) była ona bestsellerem i rozeszła się w 5 edycjach w nakładzie 22.000 kopii.

Poglądy Karola Darwina dotyczące naturalnej selekcji polemizowały wyraźnie z ideami mówiącymi, że gatunki są jakie są od czasów stworzenia. Podkopały także biblijne relacje i wiarę w to, że skamieliny (w tym także resztki olbrzymów) są dowodami na istnienie pokoleń istot przedpotopowych. KsiąŻka Darwina ukazała się w listopadzie 1859 roku – niemalże równe 10 lat po odkryciu giganta z Cardiff.

Jego twórca, George Hull, mógł zatem czytać Darwina. W 1866 roku Hull przebywał w Ackley w stanie Iowa doglądając swego interesu. Tam będący ateistą Hull wdał się w ostrą dyskuję z wielebnym Turkiem. Hull mówił potem, że spędził wówczas całą noc na zastanawianiu się „dlaczego ludzie wierzą w te wszystkie niezwykłe biblijne historie dotyczące gigantów i nagle przyszedł mi do głowy pomysł stworzenia kamiennego giganta i przedstawienia go jako skamieniałego człowieka”.

Aby wykonać ten plan należało zachować go w tajemnicy, dlatego Hull postanowił stworzyć posąg z daleka od Nowego Jorku. W stanie Iowa trafił na odpowiedni materiał i wynajął ludzi, którzy wycieli długi na ponad 3 metry kamienny blok, który miał w zamierzeniu stać się pomnikiem Lincolna. Gotowego olbrzyma przetransportowano koleją w okolice Binghamton a następnie w listopadzie 1868 roku do Cardiff. Tam zakopano go, a rok później na jego ślad natrafili Emmons i Nichols wynajęci do pracy przez Newella. Pomysłodawca powstania posągu dowiedział się jednak później, że jego kuzyn przekazał innym informacje o mistyfikacji, stąd też postanowił sprzedać olbrzyma za niemałą sumę. 5 listopada wykopano go i przewieziono do Syracuse, skąd tą niezwykła atrakcję skierowano do Nowego Jorku. Na horyzoncie pojawił się jednak problem w postaci P.T. Barnuma.

Ten mówił: „Jedna rzecz była pewna – był on wielką atrakcją, która przyciągała dziennie setki osób. Pomyślałem, że tak wielka atrakcja powinna być wystawiana w odpowiedni sposób w Nowym Jorku. Z tego też powodu skontaktowałem się z jego odkrywcami i zaproponowałem cenę 50.000 dolarów za olbrzyma z Cardiff.”

Kiedy jednak właściciele olbrzyma nie zgodzili się odsprzedać go Barnumowi, ten zdecydował się wykonać jego kopię. Po odlaniu gipsowej repliki giganta Barnum zdecydował się wystawić ją w nowojorskim muzeum, gdzie według jego słów stanowił on „znaczną atrakcję i przyciągał tłumy gości, kiedy oryginalny gigant wędrował od miasta do miasta w okolicach rzeki Hudson”.

Właściciele „prawdziwego” giganta z Cardiff wytoczyli Barnumowi proces, jednakże nie był to koniec ich problemów. 25 listopada paleontolog z Yale, Othniel C. Marsh stwierdził, że olbrzym ma „jak najbardziej współczesne korzenie” i jest falsyfikatem. „Jestem zdumiony, że naukowcy nie byli w stanie od razu zauważyć niezaprzeczalnych dowodów na to, że nie jest on reliktem przeszłości”. Z racji napiętej sytuacji kilka dni później Hull wyznał całą prawdę w prasie.

Jednakże to nie Hull jako pierwszy wpadł na pomysł stworzenia tak „doskonałej” skamieliny. W 1858 roku w gazecie „Alata California” pojawiła się historia o fikcyjnym niemieckim naukowcu, który po wypiciu tajemniczej substancji… skamieniał. Znacznie bardziej jednak humorystyczne utwory autorstwa Marka Twaina poświęcone skamieniałym ludziom publikowane w 1862 roku.

Olbrzym z Cardiff jednak nie umarł i dał życie dziesiątkom podobnych historii, które tworzone były najczęściej w celu zbijania kapitału na biletach. Jednym z podobnych eksponatów był „The Solid Muldoon” odnaleziony niedaleko Beulah (stan Colorado) w 1876 roku. Także na ten okaz zwrócił swą uwagę Barnum, jednakże po bliższym zapoznaniu się z historią odnajdziemy w niej tych samych bohaterów, bowiem twórcą olbrzyma w tym przypadku był również George Hull. Gigant powstał tym razem z mieszaniny pyłu, gipsu, kości i mięsa. Ciekawym dodatkiem do tego olbrzyma był ogon, co było ukłonem twórców w kierunku darwinizmu.

Skamieniali olbrzymi pojawiali się jeszcze w Ameryce co jakiś czas, jednak z czasem przyciągali coraz mniejszą widownie. Gdy jednak wydawało się, że zainteresowanie wygasa, ktoś znowu je rozpalił przyciągając większą publikę i czyniąc historie o gigantach bardziej wiarygodnymi niż kiedykolwiek. Wiązało się to z odkryciem skamieniałego człowieka w Fort Benton w Montanie w 1899 roku. Miejscowe gazety tak rozwodziły się na temat jego doskonałego stanu, iż przyznawały nawet, że „osoby, które znały denata za życia z pewnością rozpoznałyby go i teraz”. Wkrótce jednak okazało się, że człowieka tego… zidentyfikowano. Zwłoki należały do irlandzkiego bohatera amerykańskiej wojny, gen. Thomasa Meaghera, którego burzliwe życie zakończyło się upadkiem do wód Missouri z pokładu parowca.

„Genrał Meagher” skierował się z Chicago do Nowego Jorku, jednakże od okresu, gdy triumfy święcił gigant z Cardiff wiele uległo zmianie. Choć twierdzono, że w przypadku generała „prześwietlenie udowodniło, że jest to prawdziwy skamieniały człowiek” rosnący sceptycyzm i przepełniony rynek sprawiły, że mało kto interesował się podobnymi znaleziskami. Spadała też ich cena – z 50.000 dolarów, które chciał dać Barnum za giganta z Cardiff spadła ona do 1000 dolarów za okaz znaleziony w okolicach Fresno.

Usunięty w cień stodoły, gdzie go przechowywano, olbrzym z Cardiff pojawił się raz jeszcze w 1901 roku na Wystawie Panamerykańskiej w Buffalo, jednakże nie wywołał zbyt wiele emocji. W 1947 roku nabyło go Muzeum Rolnictwa w Cooperstown, gdzie do dziś wystawiany jest w warunkach przypominających te z 1869.

Enigmatyczne znaleziska skamieniałych gigantów potwierdzać miały biblijne historie o olbrzymach, takich jak Goliat.

Skąd jednak powodzenie całej afery ze skamielinami? Wiara w gigantów i poszukiwanie dowodów na ich istnienie to długa historia. Andrew White, który widział tłumy gromadzące się przy olbrzymie z Cardiff pisał: „Wydawało się, że niemożliwe, że wśród tłumu pojawić się może choć cień wątpliwości, bowiem przyjęli oni, że jest to skamieniały olbrzym”. Pojawiła się tam, jak zauważa White, „radość z wiary”, która była wzmacniana przez „szczególnie amerykański przesąd mówiący, że o prawdziwości danego wierzenia decyduje liczba ludzi, którzy je akceptują”.

Ken Feder, autor książki „Frauds, Myths and Mysteries” („Oszuswa, Mity i Tajemnice” dodaje: „Najbardziej oczywiste wyjaśnienie mówi, że olbrzym z Cardiff potwierdzał biblijne historie o olbrzymach”. Kolejna możliwość, jak mówi, podobna jest do dzisiejszej tendencji do kupowania brukowców. Ludzie niekoniecznie w coś uwierzą, ale zapłacą niewielką sumę za coś, co uważają za interesujące. Feder przywołuje tu swą własną obserwację, jakiej świadkiem był w miejscu, gdzie obecnie eksponuje się olbrzyma. „W środku namiotu znajduje się olbrzym, zaś na zewnątrz tabliczka, która nazywa go największym oszustwem świata. Wewnątrz znajduje się także wystawa poświęcona całej historii. Pewnego razu olbrzyma odwiedziła pewna para. Kiedy wychodzili, żona zwróciła się do męża pytając, czy olbrzym jest prawdziwy. „Zapewne tak” – odpowiedział.”

Autor: Mark Rose
Źródło oryginalne: Archaeology.com
Źródło polskie i tłumaczenie: Infra

Napisane przez Amon w Luty – 27 – 2016

Źródło: http://strefa44.pl/gdy-giganci-chodzili-po-ameryce/