David Thibault – Elvis – Blue Christmas.

David Thibault – Elvis – Blue Christmas.

Świąteczne piosenki płynące z radia to nieodłączny element nadchodzących świąt. Posłuchajcie Davida Thibaulta. Dzięki niemu głębiej poczujecie grudniową atmosferę. Głos młodego Kanadyjczyka niejednego już wprawił w zachwyt i osłupienie.

9yrs old Ukrainian Pole Dancer Emily Moskalenko.

9yrs old Ukrainian Pole Dancer Emily Moskalenko.

Emily Moskalenko z Ukrainy jest niezwykle utalentowana. Trenuje tzw pole dance – połączenie tańca z akrobatyką. Oglądając Emily trudno uwierzyć, że ma ona dopiero 9 lat. Jej umiejętności są szokujące. Z niebezpiecznymi figurami radzi sobie zjawiskowo. Dziewczynka ma niesamowitą gibkość i siłę i ………jest skazana na sukces.

Historia zespołu „Perfekt” oczami Seweryna – część 4

Historia zespołu „Perfekt” oczami Seweryna – część 4

seweryn-reszkaPerfect Day

PERFECT DAY – 12 września 1987 r.

Krzysiek Materna – wówczas dyrektor Agencji Koncertowej Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych (ZPR) – zaproponował zorganizowanie koncertu Perfectu w Warszawie. Początkowo była mowa o kortach Legii ale Hołdys jak zwykle poszedł na całość i skończyło się na Stadionie X-cio Lecia.

To miał być wyjątkowy koncert, obliczony na 40 tys. ludzi. Dlatego też przygotowania do niego też były wyjątkowe. Po pierwsze powołano firmę “Perfect Organization – Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością. Nie było to łatwe. Na zarejestrowanie w sądzie czekało się pół roku. Ale łapówka w wysokości $300 przyspieszyła sprawę. Następnie Ministerstwo Kultury i Sztuki udzieliło zgody “Obywatelom Zbigniewowi Hołdysowi oraz Sewerynowi Reszce na organizowanie koncertów zespołu “Perfect” oraz zaproszonych do współpracy solistów i zespołowi polskich na terenie całego kraju do dnia 31 grudnia 1989 r.” Po czym wyraziło zgodę na zastosowanie 100% zwyżki wynagrodzeń podczas koncertu nazwanego “Perfect Day”. ZPR-y miały zapłacić Perfect Organization za ten koncert… 8.5 miliona złotych. Ale honoraria zespołu to było “zaledwie” 2.5 mln (muzycy dostali po 375 tys.). Nagłośnienie kosztowało więcej, bo 3 mln, a oświetlenie 2 mln. No i narzut firmy na to wszystko 10%.

ZPR musiały pokryć koszt zbudowania sceny – 4 mln, wynajęcia stadionu z obsługą – 2.5 mln, reklamy – 1 mln i inne. Razem kalkulowano koszta koncertu na 22 mln zł i zysk 8 mln przy cenie biletu wstępu 800 zł. Z tego wynika, że liczono na 37.500 widzów.

Hołdys pojechał na wczasy dla odchudzających się, podczas których zbudował z zapałek model sceny. Była wielka, dwupoziomowa, z wybiegami. Ot taka, jakiej używały kapele na Zachodzie. No i zaczęły się problemy. Jak i z czego ją zrobić, jak ją ustawić na stadionie. Hołdys jak to Hołdys dzwonił do wicepremiera i ministra przemysłu ciężkiego w sprawie jakiejś suwnicy, która była po coś tam potrzebna. Na szczęście odnalazł się jego kumpel z klubu “Medyk”, który pracował w War-Expo – firmie, która robiła wielkie konstrukcje wystawowe. Do tego celu używała elementów zwanych swojsko “Moskwa Mała” i “Moskwa Duża”. Były to metalowe pręty, które wkręcało się w kule mające jakąś nieprawdopodobną ilość nagwintowanych otworów. Na potrzeby tego koncertu użyto 25 tysięcy tych elementów, a 10-cio osobowa brygada montowała to dwa tygodnie. Potem powstał problem dachu. Na stadionie wiały silne wiatry. Ich podmuch mógł oderwać scenę ze sprzętem i zespołem od ziemi. Na szczęście jakiś mądry człowiek wymyślił takie połączenie, które powodowało w momencie zagrożenia …oderwanie się dachu od sceny.

Na taki koncert potrzebne były ogromne ilości aparatury nagłaśniającej. Najlepiej po 30 tys. wat na stronę co zapewniało zarówno dobrą jakość jak i wystarczającą moc. Taką ilością sprzętu dysponował wówczas tylko pan Ludwik Cękalski. I to on zobowiązał się nagłośnić stadion. Któregoś dnia jakaś przyjazna dusza (chyba Marek Dębski) ostrzegła zespół, że obiecana aparatura ma tego samego dnia być w Moskwie na jakimś politycznym spędzie polskich artystów. Było to w dniu konferencji prasowej w klubie jazzowym “Akwarium” poświęconej koncertowi. Sytuacja stała się dramatyczna, groziła odwołaniem imprezy. Jurek Oliwa pojechał w Polskę załatwić inne “aparaty”. Z pomocą przyszedł mąż Eleni – Fotis, Lesław Słanina, Wojciech Muśnicki, Bogdan Modzelewski, Janusz Hryniewicz i Staszek Gocłowski. Z Lublina przyjechał zestaw Kerwin-Vega, którego użyto jako odsłuchów na ogromnej scenie. Sytuacja została uratowana, ale przez parę dni koncert wisiał na włosku i kosztowało to zespół sporo nerwów.

Światła zapewniał Arek Jarosz, Janek Rekłajtis i Mietek Kozioł, wówczas z klubu “Stodoła”, który wykonał genialną robotę. Miał program komputerowy sterujący światłami i parę wynalazków które spowodowały, że wszyscy myśleli, że użyto laserów. Tak naprawdę można było pożyczyć laser z WAT (Wojskowej Akademii Technicznej) ale do jego chłodzenia potrzebne były hektolitry wody więc zrezygnowano z tego pomysłu. Po koncercie mówiono, że lasery by z Londynu od Pink Floyda.

Kolejnym problemem było zabezpieczenie stadionu i sceny. Zmontowano ekipę składającą się z bramkarzy warszawskich klubów. To byli zaufani ludzie Perfectu a ich zaletą było też to, że się …samofinansowali. Tuż jednak przed koncertem Krzysztof Materna, któremu konkurencyjna ekipa bramkarzy zaproponowała łapówkę, prawdopodobnie w obawie o posądzenie że takową przyjął od “naszych” bramkarzy zamienił ich na pracowników ZPR-ów i milicjantów (którzy “brali w łapę” na potęgę). Tak więc, mimo, że na koncercie było grubo ponad 35 tys. ludzi, to biletów sprzedano o wiele mniej. Perfect Organization musiała zapłacić za 200 osobową grupę karateków, którzy chronili scenę. To była duża suma i dlatego byliśmy na Maternę mocno wkurzeni.

Przed stadionem zrobiono małą scenę na której wystąpiło parę kapel. Między innymi Wańka Wstańka and Ludojades z Rzeszowa, Fotoness (Tomek Lipiński, Jarek Szlagowski, Marcin Ciempiel), Fatum i grupa Ziemka Kosmowskiego. Prowadził ten mini-koncert Janusz Kosiński.

Jako pierwszy Perfect użył bezprzewodowych mikrofonów, tak więc gitarzyści i Grzesiek mogli biegać do woli po ogromnej scenie. Gościem był Jasio Skowron – pianiasta jazzowy, który zagrał w ”Niewiele Ci mogę dać”. Podczas koncertu gitary stroił Staszek Zybowski.

Pojawiła się telewizja, która miała zarejestrować to wydarzenie. Nagrała koncert, tylko że… bez dźwięku przez pierwsze 45 minut. Natomiast w Dzienniku TVP pokazano …puste trybuny na stadionie, sugerując, że na koncert nikt nie przeszedł.

Koncert trwał 3 godziny. Skończył się w strugach deszczu. To był wielki sukces zespołu. W roku kompletnej beznadziei (bo zarówno władze jak i Solidarność były na skraju wyczerpania) dokonano czegoś na światowym poziomie. Pokazano, że jak się chce to można przekroczyć standardy artystyczne i organizacyjne.

Podczas koncertu sprzedawano tak zwane „certyfikaty”, czyli bilety wstępu na koncert Perfectu w roku 2000. Kosztowały tylko 300 zł. Kupiło je 447 osób. Tyle uwierzyło, że zespół będzie działał 13 następnych lat. I wcale się nie pomylili. Tyle, że ten koncert się nie odbył, ale to inna historia.

Światowe reakcje na Perfect Day były różne. Najpierw Wolna Europa podała, że 35 tys. fanów Perfectu “dało wyraz swojej nienawiści do reżimu komunistycznego śpiewając z zespołem “Nie bój się tego – Jaruzelskiego” i “Chcemy bić ZOMO!”. Następnie podchwycił to Głos Ameryki, zwiększając liczbę widzów do 40 tys.

Pojawiła się krótka notatka w New York Times pod tytułem:

Government Taunted by Fans At Rock Concert in Warsaw a dalej:

AP: September 14, 1987

Rock fans taunted the Communist Government Saturday night as Perfect, Poland’s leading rock group, made its Warsaw comeback four years after disbanding in frustration over low pay and battles with the censors.
The concert, the largest in Polish history, was attended by 30,000 enthusiastic fans, who danced around a playing field and lit torches made from rolled- up Communist Party newspapers during the three-hour performance.

Druga notatkę na teamat koncertu zamieścił The Washington Post:

Author: Jackson Diehl

Perfect is one of several rock groups that mixes protesting words and gestures with its music and is tolerated by authorities anxious to show that Poland has embraced the policy of glasnost, or openness in public life, promoted by Soviet leader Mikhail Gorbachev. Although the references to Jaruzelski and other explicit lyrics led to the groups’ banning in earlier years, Holdys and other rock activists said communist authorities now seemed willing to tolerate rock as a relatively harmless, if irritating, outlet for youth.

Perfect formed its own private musical agency to escape from the tutelage of state agents and planned last night’s concert to burst through the small-town, small-hall restraints enforced by the state on rock until now. “We wanted to play what we never were able to do before,” said Holdys in an interview. “We wanted to give the biggest concert ever given in Poland, to do what is done by rock groups all over the world-but was never allowed in Poland.”

The real trouble, [Holdys] said, proved to be obtaining sufficient electronic, sound and lighting gear in technology-starved Poland, and setting it up properly. “We had to borrow practically every speaker in Poland, and 90 percent of them didn’t work,” he said. “There are only five cordless microphones in Poland-we got three of them.”

Na to już musiały zareagować władze. Najpierw kazano zespołowi napisać wyjaśnienie do dyrekcji ZPR-ów – organizatora. Później do samego Jerzego Urbana, który zajął się światowymi reakcjami na koncert podczas swojej konferencji prasowej. Z oświadczenia Holdysa wyjął fragment o tym, że podczas działalności zespołu cenzura tylko raz interweniowała w jego teksty. Dziennikarze zaśmiewali się do rozpuku… Sprawa rozeszła się po kościach.

Z Perfect Day związana jest też inicjatywa Hołdysa powołania Fundacji Sztuki Rockowej, mającej pomagać rockmanom w trudnych chwilach, na wzór Gloria Victis fundacji Parulskiego opiekującej się byłymi mistrzami sportu. Założycielami byli członkowie Perfectu ale fundacja nigdy nie zaczęła działać, a szkoda.

Perfect Day to był wielki sukces Perfectu a jednocześnie …koniec kolejnego etapu działalności. Hołdys znowu się oddalił. Zespół nie podjął na nowo działalności. Nie nagrał nowych utworów, nie rozpoczął regularnych tras koncertowych. Z Pronitu i Poltonu zaczęły spływać całkiem niezłe pieniądze za „Perfect. Live. April 1, 1987“.

Perfect znowu przestał istnieć. Perfect Organization sp. z o.o. zajęła się organizacją koncertów i nagrań innych zespołów m.in. Krajowej Sceny Młodzieżowej stworzonej przez dwóch muzycznych dziennikarzy Majewskiego i Sito. Oczywiście Hołdys opuścił tą firmę.

Z inicjatywy Andrzeja Urnego odbyły się jeszcze dwa koncerty w małych klubach na Śląsku i Perfect przestał działać przez kolejnych pięć lat.

Napisane przez: Seweryn Reszka

Seweryn Reszka – obserwator i prześmiewca zjawisk. Organizator koncertów rockowych w Kanadzie. Emerytowany menadżer zespołów rockowych. Od 20 lat właściciel agencji reklamowej. Podróżnik i wielbiciel czerwonego wina. Graphics designer, art director wielu magazynów polonijnych. (Zdrowy styl, W drodze, Nasze żagle, Trucker[ski] magazine, Polish-Canadian Trucker)

Źródło:
http://www.przeglad.ca/historia-zespolu-perfekt-oczami-seweryna-cz-4/

Historia zespołu „Perfekt” oczami Seweryna – część 4

Historia zespołu „Perfect” oczami Seweryna – część 3 – Live, April 1, 1987

seweryn-reszka

REAKTYWACJA (1987)

Na początku 1987 r. Janusz Kosiński zaproponował aby Perfect wystąpił z okazji 25-lecia “Trójki” czyli Programu III Polskiego Radia. Oczywiście poszedł z tym pomysłem do Zbyszka. Byli sąsiadami, Hołdys nawet u niego pomieszkiwał w chwili załamania. Trafił na sprzyjający grunt. Kończyły się miliony zarobione na działalności grupy Perfect. I Ching i MWNH był sukcesem artystycznym ale nie finansowym, o Plugawym Anonimie nie wspominając. Hołdys prowadził intensywne życie rockmana, był hojnym kumplem płacącym wysokie rachunki w dobrych knajpach i barach. Co prawda potrafił wyjąć z ZAiKSu na początku roku zaliczkę w wysokości miliona, ale źródełko gwałtownie wysychało. Reszta zespołu nigdy nie pogodziła się z zarżnięciem kury znoszącej złote jaja. Co prawda Urny był pokłócony z Karakułem, Hołdys potraktował Grześka Markowskiego haniebnie podczas ostatniego wyjazdu do Berlina Zachodniego, a z kolei Ponton wyrzucił Szkudelskiego z zespołu… ale szanse na wspólne granie były duże. Spotkali się w barku Hotelu Europejskiego. Po chwili było wiadomo, że się zgadzają. Pozostało tylko przeproszenie Grześka. Hołdys zrobił to w typowym dla siebie, brawurowym stylu. Po prostu pojechał do Józefowa i …wskoczył do wanny, w której akurat Markowski brał kąpiel.

Warunki jakie postawiono organizatorom (ZSMP) były następujące: milion złotych honorarium, hotel dla 50 znajomych i pokrycie kosztów 10. dniowego obozu kondycyjnego dla zespołu (żeby było śmieszniej, obóz zorganizowano w ośrodku wypoczynkowym …Państwowych Zakładów Karnych). Wszystkie warunki zostały przyjęte. Koncert odbył się 1 kwietnia w historycznej Hali “Olivia” w Gdyni. Tłumy były ogromne. Zablokowały sąsiednie ulice. Koncert był nagrywany na wielośladzie przez studio Krzyśka Sokoła, które na co dzień mieściło się w domu Waltera Chełstowskiego – człowieka, który robił legendarny festiwal w Jarocinie. Ponieważ taśma wielośladowa miała tylko 30 minut Hołdys tak ustawił program by co pół godziny realizator nagrania miał parę minut na wymianę jej na nową. Coś tam opowiadał i zaczynał grać na wyraźny znak, że taśma jest OK. Materiał wideo nakręciła z trzech kamer firma ATA za jedyne 200 tys. zł. Niestety, ktoś zpomniał o jednym kabelku, który synchronizował dźwięk z obrazem. Nie dało się tego zmontować. Jednak materiał dzwiękowy został po paru miesiącach obróbki wydany przez Pronit na trzech LP pt. “Perfect. Live. April 1, 1987”. Zespół miał 46 zł od każdego sprzedanego egzemplarza. Jednocześnie na kasetach magnetofonowych wydał ten materiał Polton. Za koncert muzycy dostali po 88 tys. zł. Reszta z miliona pokryła koszty realizacji nagrania. Za podobny koncert w katowickim Spodku parę miesiecy później dostali już po 135 tys. zł.

Tak wyglądały okładki 3 LP “Live, April 1, 1987″

seweryn-3

PERFECT DAY – 12 września 1987 roku.

Krzysiek Materna – wówczas dyrektor Agencji Koncertowej Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych (ZPR) – zaproponował zorganizowanie koncertu Perfectu w Warszawie. Początkowo była mowa o kortach Legii ale Hołdys jak zwykle poszedł na całość i skończyło się na Stadionie X-cio Lecia. To miał być wyjątkowy koncert, obliczony na 40 tys. ludzi. Dlatego też przygotowania do niego też były wyjątkowe. Po pierwsze powołano firmę “Perfect Organization – Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością. Następnie Ministerstwo Kultury i Sztuki udzieliło zgody “Obywatelom Zbigniewowi Hołdysowi oraz Sewerynowi Reszce na organizowanie koncertów zespołu ‘Perfect’ oraz zaproszonych do współpracy solistów i zespołów polskich na terenie całego kraju do dnia 31 grudnia 1989 r.” Po czym wyraziło zgodę na zastosowanie 100% zwyżki wynagrodzeń podczas konceru nazwanego “Perfect Day”. ZPR-y miały zapłacić Perfect Organization za ten koncert… 9.5 miliona złotych. Ale honoraria zespołu to było “zaledwie” 2.5 mln. Nagłośnienie kosztowało więcej, bo 3 mln, a oświetlenie 2 mln. No i inne koszta i narzut firmy na to wszystko 10%. ZPR musiały pokryć koszt zbudowania sceny – 4 mln, wynajęcia stadionu z obsługą – 2.5 mln, reklamy – 1 mln i inne. Razem kalkulowano koszta koncertu na 22 mln zł i zysk 8 mln przy cenie biletu wstępu 800 zł. Z tego wynika, że liczono na 37.500 widzów. Hołdys pojechał na wczasy dla odchudzających się, podczas których zbudował z zapałek model sceny. Była wielka, dwupoziomowa, z wybiegami. Ot taka, jakiej używały kapele na Zachodzie. No i zaczęły się problemy. Jak i z czego ją zrobić, jak ją ustawić na stadionie. Na szczęście odnalazł się jego kumpel z klubu “Medyk”, który pracował w War-Expo – firmie, która robiła wielkie konstrukcje wystawowe. Do tego celu używała elementów zwanych swojsko “Moskwa Mała” i “Moskwa Duża”. Były to metalowe pręty, które wkręcało się w kule mające jakąś nieprawdopodobną ilość nagwintowanych otworów. Na potrzeby tego koncertu użyto 25 tysięcy tych elementów, a 10-cio osobowa brygada montowała to dwa tygodnie. Potem powstał problem dachu. Na stadionie wiały silne wiatry. Ich podmuch mógł oderwać scenę ze sprzętem i zespołem od ziemii. Na szczęście jakiś mądry człowiek wymyślił takie połączenie, które powodowało w momencie zagrożenia …oderwanie się dachu od sceny. Na taki koncert potrzebne były ogromne ilości aparatury nagłaśniającej. Najlepiej po 30 tys. wat na stronę co zapewniało zarówno dobrą jakość jak i wystarczającą moc. Taką ilością sprzętu dysponował wówczas tylko pan Ludwik Cękalski. I to on zobowiązał się nagłośnić stadion. Któregoś dnia jakaś przyjazna dusza ostrzegła zespół, że obiecana aparatura ma tego samego dnia być w Moskwie na jakimś politycznym spędzie polskich artystów. Sytuacja stała się dramatyczna, groziła odwołaniem imprezy. Jurek Oliwa pojechał w Polskę załatwić inne “aparaty”. Z pomocą przyszedł mąż Eleni – Fotis, i inni. Sytuacja została uratowana, ale przez parę dni koncert wisiał na włosku i kosztowało to zespół sporo nerwów. Światła zapewniał Arek Jarosz, Janek Rekłajtis i Mietek Kozioł, wówczas z klubu “Stodoła”, który wykonał genialną robotę. Miał program komputerowy sterujący światłami i parę wynalazków które spowodowały, że wszyscy myśleli, że użyto laserów. Po koncercie mówiono, że lasery były z Londynu od Pink Floyda. Kolejnym problemem było zabezpieczenie stadionu i sceny. Zmontowano ekipę składającą się z bramkarzy warszawskich klubów. To byli zaufani ludzie Perfectu a ich zaletą było też to, że się …samofinansowali. Tuż jednak przed koncertem Krzysztof Materna, któremu konkurencyjna ekipa bramkarzy zaproponowałą łąpówkę przestraszył się i zamienił ich na pracowników ZPR-ów i milicjantów (którzy “brali w łapę” na potęgę). Tak więc, mimo, że na koncercie było grubo ponad 35 tys. ludzi, to biletów sprzedano o wiele mniej. Jako pierwszy Perfect użył bezprzewodowych mikrofonów, tak więc gitarzyści i Grzesiek mogli biegać do woli po ogromnej scenie. Gościem był Jasio Skowron – ociemniały pianiasta jazzowy, który zagrał w ”Niewiele Ci mogę dać”. Podczas koncertu gitary stroił Staszek Zybowski. Pojawiła się telewizja, która miała zarejestrować to wydarzenie. Nagrała koncert, tylko że… bez dźwięku przez pierwsze 45 minut. Natomiast w Dzienniku TVP pokazano …puste trybuny na stadionie, sugerując, że na koncert nikt nie przeszedł. Koncert trwał 3 godziny. Skończył się w strugach deszczu. To był wielki sukces zespołu. W roku kompletnej beznadziei (bo zarówno władze jak i Solidarność były na skraju wyczerpania) dokonano czegoś na światowym poziomie. Pokazano, że jak się chce to można przekroczyć standardy artystyczne i organizacyjne. Podczas konceru sprzedawano tak zwane „certyfikaty”, czyli bilety wstępu na koncert Perfectu w roku 2000. Kosztowały tylko 300 zł. Kupiło je 447 osób. Tyle uwierzyło, że zespół będzie działał 13 następnych lat. I wcale się nie pomylili. Tyle, że ten koncert się nie odbył, ale to inna historia.

Światowe reakcje na Perfect Day były różne. Najpierw Wolna Europa podała, że 35 tys. fanów Perfectu “dało wyraz swojej nienawiści do reżimu komunistycznego śpiewając z zespołem “Nie bój się tego – Jaruzelskiego” i “Chcemy bić ZOMO!”. Następnie podchwycił to Głos Ameryki, zwiększając liczbę widzów do 40 tys. Pojawiła się krótka notatka w New York Times: Rock fans taunted the Communist Government Saturday night as Perfect, Poland’s leading rock group, made its Warsaw comeback four years after disbanding in frustration over low pay and battles with the censors. The concert, the largest in Polish history, was attended by 30,000 enthusiastic fans, who danced around a playing field and lit torches made from rolled- up Communist Party newspapers during the three-hour performance.

seweryn-4

Druga notatkę na temat koncertu zamieścił The Washington Post. Na to już musiały zareagować władze. Najpierw kazano zespołowi napisać wyjaśnienie do dyrekcji ZPR-ów – organizatora. Później do samego Jerzego Urbana, który zajął się światowymi reakcjami na koncert podczas swojej konferencji prasowej. Z oświadczenia Hołdysa wyjął fragment o tym, że podczas działalności zespołu cenzura tylko raz interweniowała w jego teksty. Dziennikarze zaśmiewali się do rozpuku… Sprawa rozeszła się po kościach. Perfect Day to był wielki sukces Perfectu a jednocześnie …koniec kolejnego etapu działalności. Hołdys znowu się oddalił.

Napisane przez: Seweryn Reszka

Seweryn Reszka – Obserwator i prześmiewca zjawisk. Organizator koncertów rockowych w Kanadzie. Emerytowany menadżer zespołów rockowych. Od 20 lat właściciel agencji reklamowej. Podróżnik i wielbiciel czerwonego wina. Graphics designer, art director wielu magazynów polonijnych. (Zdrowy styl, W drodze, Nasze żagle, Trucker[ski] magazine, Polish-Canadian Trucker)

Źródło:
http://www.przeglad.ca/seweryn-reszka-live-april-1-1987/