Kamień filozoficzny.

Kamień filozoficzny.

zlotoPrzed czterema stuleciami ukazała się książka pod łacińskim tytułem: Artis aurifera quam chemiam vocant (O sztuce wytwarzania złota, czyli co nazywamy chemią). Tytuł odzwierciedla problem chemików, nazwanych alchemikami: jak wyprodukować złoto, lub inaczej mówiąc, jak metale nieszlachetne zamieniać w szlachetne. Alchemicy wiedzieli, że nie można sztucznie wytworzyć materiałów naturalnych, jakimi są metale. Mieli jednak nadzieję, że odkryją sposób ich przemiany. Ponieważ eksperymenty nigdy nie wychodziły, poszukiwali tajemniczych sił, przyprawy – dodatku, który pozwoli uszlachetniać metale tak, że przybiorą postać złota. Tą siłą poszukiwaną przez stulecia (do dziś nie znalezioną) był kamień filozoficzny (lapis philosophorum). Tylko z jego pomocą transmutacja może się powieść. Początki alchemii sięgają starożytności, giną w mroku mistyki i mitologii.

Już Egipcjanie osiągnęli wysoki kunszt w nawykach tajemnych. Donoszą o tym liczne papirusy. Hermes Trismegistos, „po trzykroć największy”, uchodził za twórcę wszystkich nauk i sztuk. Czy był on personifikacją idei siły identyfikowanej ze staroegipskim bóstwem Toth? Nic, więc dziwnego, że alchemia uchodziła za świętą, boską sztukę, opanowaną tylko przez kastę kapłanów, przez nich kultywowaną i znaną, co najwyżej synom królewskim, którzy powinni być wtajemniczeni w jej misteria. Astrologowie babilońscy łączyli alchemię z astrologią i magią; wzajemne stosunki między Słońcem, planetami i metalami, które przetrwały całe stulecia, mają starobabiloński początek. Zosimo z Panopolis, jeden z największych autorytetów, żyjących w IV wieku, napisał 28 ksiąg o alchemii, z których zachowały się tylko skromne resztki. W swoich mistycznych receptach mówi o utrwalaniu rtęci, o tinkturze, która zamienia srebro w złoto, jak też o boskiej wodzie.

W VII wieku Geber alias Jabiibn Hayyan objawił: Wszystko, co pali, wskazuje na siarkę wszystko, co roztapia się i przechodzi w stan pary – rtęć a wszystko to, co zostaje po spaleniu – sól. Złoto zaś tworzy się z połączenia bardzo czystej rtęci z małą ilością siarki. W średniowieczu alchemia jawiła się jako osobliwa mieszanka złożona z wiadomości empirycznych, magii, astrologii i teologii. Jednak zawsze na pierwszy plan wysuwała się idea uszlachetnienia metali. Ernest von Meyer pisał: O wykonalności tego ostatniego przekonano się przez stulecia tak bardzo, że prawie wszyscy, którzy poświęcili swoje siły chemii, a także wielu amatorów, pełni nadziei dążyli do osiągnięcia tego upragnionego celu. Występującą od początku w alchemicznych dążeniach domieszka astrologii i kabalistyki najlepiej świadczy o ich niedorzeczności. Alchemicy stwierdzili, że wiele metali można łączyć z innymi, tak że powstają stopy, – jak np. brąz. Jednakże nie wierzyli w istnienie metali podstawowych (dziś powiedzielibyśmy : pierwiastków metali).

W ich przekonaniu „czyste” metale były złożone z różnych składników. Do wytworzenia złota potrzebowano, więc tylko kompozycji odpowiedniej mieszanki. W tym celu eksperymentowali. Oczywiście nie otrzymali złota, lecz jedynie metal barwy złota, nieszlachetnego pochodzenia. Niezliczeni szarlatani korzystali z tego tricku. Jednak alchemicy poszukiwali wciąż kamienia filozoficznego. Produkty natury każdego rodzaju służyły jako surowiec i były przerabiane w ukryciu według recept tajemnych. Mimo to zatrwożeni, choć zafascynowani nowością ludzie dowiedzieli się, że dla powodzenia planów konieczne są wszelkiego rodzaju zagadkowe operacje ze smokami, czerwonymi lwami, białymi łabędziami i innymi wybranymi zwierzętami. Roger Bacon (ok. 1219 – 1294), angielski franciszkanin, twierdził odważnie, że kamień filozoficzny byłby zdolny do przemienienia metali nieszlachetnych w złoto miliony razy.

Arnoldus Villanovus (1235 – 1312),autor ‘’Rosarium philosophorum”, jednego z głównych dzieł o alchemii, poprzestał na setkach. Raimundus Lullus (1235 – 1316), którego pomawiano o pakt z diabłem, a którego kościół katolicki beatyfikował (został ukamienowany jako misjonarz – ma – hometanin) napisał w swoim „Testamentum novissimun” Weź odrobinę tego wybornego specyfiku, tak małą jak ziarenko. Wrzuć ją do tysiąca unicji rtęci – zamieni się w czerwony proszek. Z tego daj jedną uncję na tysiąc uncji rtęci, a znowu przekształci się w czerwony proszek. Ponownie wrzucając jedną uncję na tysiąc zamienisz wszystko w medykament. Z niego uncję na tysiąc uncji nowej rtęci biorąc, ją też w medykament zamienisz. Z tego ostatniego rzuć raz jeszcze jedną uncję na tysiąc uncji rtęci, a zamieni się ona cała w złoto, które będzie lepsze niźli złoto z kopalni. Zagadkowa siła kamienia filozoficznego nie miała granic. Uchodził za cudowny lek, do odczarowywania, utrzymywania zdrowia i przedłużania życia o czterysta i więcej lat. Czyż patriarchowie nie zawdzięczali, więc długiego życia swojemu bogactwu? Już arabscy alchemicy przypisywali właściwości lecznicze kunsztownie przygotowanemu złotu, nadającemu się w tej formie do picia. Nie można, więc było mieć wątpliwości, co do cudownych właściwości medycznych kamienia filozoficznego.

W średniowieczu pogląd ten splatał się z nadzieją na pomoc boską. Już w Piśmie Świętym znalazły się fragmenty, z których można wyciągnąć wniosek, że Mojżesz, jego siostra Miriam, a także Jan Ewangelista byli alchemikami. Może chodziło tylko o prawdziwą modlitwę? Alchemia rozwijała się niepohamowanie do końca średniowiecza. Uważano nawet za możliwe wydanie na świat istot żywych przy pomocy kamienia filozoficznego. Wówczas to zaczęła się alchemia oddalać od chemii i żyć własnym życiem, które nie miało nic wspólnego z nauką. Utrzymywała się jednak zdumiewająco długo – alchemiczne sesje odbywały się w Paryżu jeszcze w tym stuleciu, ale kamienia filozoficznego alchemicy nie znaleźli. Pomimo to ich zabiegi nie były całkiem bezużyteczne. Do ich przypadkowych odkryć należy destylacja alkoholu. Biała porcelana również pochodzi od „ twórców złota”. To Johann Fredrich Boettiger w Saksonii w XVII wieku otrzymał ją zamiast upragnionego kruszcu. Również odkrycie prochu przypisuje się alchemikowi Bertholdowi Schwarzowi, franciszkaninowi, który żył około 1430 roku.

Artykuł Amon Dla Strefa44.pl

Źródło: http://strefa44.pl/duch-zostal-nagrany-w-jednym-z-brytyjskich-pubow-przez-kamere-cctv/

W Azji zabijana jest co czwarta córka, „trudniej ją wychować i trzeba mieć posag, by później ktoś chciał się z nią ożenić”.

W Azji zabijana jest co czwarta córka, „trudniej ją wychować i trzeba mieć posag, by później ktoś chciał się z nią ożenić”.

dziewczynkaCóreczka to balast. Trudniej ją wychować i trzeba mieć posag, by później ktoś chciał się z nią ożenić. W Chinach, gdzie od lat obowiązuje polityka jednego dziecka (syna), ale też w sąsiednich Indiach dziewczynki są zabijane – albo jeszcze w łonie matki, albo tuż po porodzie. Z tego powodu – jak szacuje ONZ – na świecie jest o 200 milionów kobiet mniej niż być powinno.

O problemie, jego społecznych konsekwencjach i próbach naprawienia sytuacji opowiada film, który wyemitowany na antenie TVN24 w cyklu „Ewa Ewart poleca” „Po co trzymać dziewczynki”

Jedna z kobiet mieszkających w Indiach rodziła osiem razy, za każdym razem dziewczynki. Przyznała, że wszystkie udusiła zaraz po przyjściu na świat. – Po co trzymać dziewczynki, skoro tak trudno je wychować – tłumaczy.

To nie odosobniony przypadek. W Indiach mieszkańcy prowincji wymieniają się sposobami na to, jak pozbyć się niechcianej córki. Jednym z nich jest zamoczenie kawałka tkaniny, który później kładzie się na twarzy dziecka tak, by nie mogło oddychać.

Wszystko przez posag

Paulina Wilk, autorka książki „Lalki w ogniu”, tłumaczy, że ta dramatyczna sytuacja spowodowana jest zwyczajami małżeńskimi, które obciążają rodzinę panny młodej. – Posag powoduje, że pojawiająca się w rodzinie dziewczynka jest automatycznym obciążeniem dla tej rodziny, bo trzeba będzie zapłacić, żeby wydać ją za mąż. Im szybciej się to zrobi, tym cena będzie niższa. Jeśli dziewczynka zniknie, tych pieniędzy nie trzeba będzie płacić wcale – wyjaśnia pisarka.

W hinduskim kodeksie karnym istnieje przestępstwo nazwane „zbrodnią posagową”. Należy do niego zbrodnia aborcji selektywnej. Aby jej przeciwdziałać rząd w Indiach przyjął ustawę zakazującą badań USG w celu sprawdzenia badań dziecka. Pozostała jednak szara strefa, która za pokaźne sumy udziela takich informacji przyszłym rodzicom.

Mężczyźni bez żon

Film „Gorsza płeć” pokazuje także jakie konsekwencje w Chinach ma polityka jednego dziecka. Aborcje selektywne, których pilnuje milicja ds. planowania rodziny spowodowały, że jest tam 37 mln mniej kobiet niż mężczyzn. Dlatego chłopców zaczęto nazywać „gałęziami bez liści”, bo w rodzinnym kraju nie znajdą sobie żony.

Wskutek masowego płciobójstwa kwitnie handel dziewczynkami i poszerza się rynek prostytucji. Zdarza się również, że dziewczynki zostają porywane na żony.

200 mln mniej kobiet

Z szacunków ONZ wynika, że z powodu płciobójstwa na świecie jest o 200 mln kobiet mniej niż powinno. W Indiach i Chinach w wyniku aborcji lub zaniedbania umiera co czwarta córka nim osiągnie wiek dojrzewania.

Źródło: http://losyziemi.pl/w-azji-zabijana-jest-co-czwarta-corka-trudniej-ja-wychowac-i-trzeba-miec-posag-by-pozniej-ktos-chcial-sie-z-nia-ozenic

W Szwecji mieszkanie i ulgi podatkowe dla byłych bojowników Państwa Islamskiego.

W Szwecji mieszkanie i ulgi podatkowe dla byłych bojowników Państwa Islamskiego.

isisSzwedzkie miasto Lund ma plany przyznawać m.in. darmowe prawo jazdy i ulgi podatkowe dla powracających z dżihadu z Syrii i Iraku. Zdaniem większości internautów jest to forma kpiny z ofiar zamachów terrorystycznych.

Byli bojownicy z szwedzkimi paszportami mogliby liczyć na opłacenie kursu prawa jazdy, pomoc w znalezieniu mieszkania oraz deklarację niższych opłat lub prawo do lokalu socjalnego, a także ulgi podatkowe oraz obniżenie opłat administracyjnych.

Władze miasta wyjaśniają, ze takie wsparcie może być pomocne dla dżihadystów w celu integracji ze szwedzkim społeczeństwem. Przedstawiciele miasta są przekonani, że przełoży się to na akceptację szwedzkich wartości.

„Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że musimy pomóc tym osobom wrócić do społeczeństwa dokładnie w taki sam sposób, jak pomagamy wychodzącym z więzienia przestępcom” — powiedziała Anna Sjostrand w jednym z wywiadów, która wyszła z inicjatywą pomocy dla bojowników ISIS.

„Nie możemy powiedzieć, że dlatego że ktoś dokonał złego wyboru, nie ma już uprawnień, aby wrócić i żyć w naszym społeczeństwie” – wyjaśniła. Jej propozycja została oparta na raporcie kryminologa Christoffera Carlssona, który w swoich badaniach zwrócił uwagę na to, iż bez prób integracji społecznej i wsparcia trudno jest porzucić radykalną ideologię.

Pomysł został nagłośniony nie tylko w Lund, ale i całej Szwecji. Wielu Szwedów krytykuje Sjostrand tłumacząc, że dżihadyści nie są mile widziani w Szwecji, a zamiast pomocy społecznej powinni być surowo karani. Niektórzy domagają się dymisji Sjostrand ze stanowiska gminnego koordynatora.

Flaga Państwa Islamskiego dozwolona w Szwecji

Taką decyzję podjęto w sprawie 23-latka z Laholm, który zamieścił zdjęcie z flagą ISIS na portalu społecznościowym. Mężczyzna tłumaczył się, że flaga to symbol od lat związany z islamem, ISIS sobie go przywłaszczyło, więc nie ma problemu.

Zaskakujące jest uzasadnienie decyzji prokurator. Organy ścigania, które prowadziły sprawę z paragrafu dotyczącego przestępstw nienawiści wobec mniejszości narodowych, orzekły jednak, że w przypadku symbolu IS „nie może być mowy o rasizmie”, gdyż tzw. Państwo Islamskie „jest organizacją przeciwko wszystkim, którzy nie stoją po stronie IS”. – Wymachiwanie flagą Państwa Islamskiego nie może być uznane jako mowa nienawiści – mówiła Sjövall.
Sweden Yes.

sydsvenskan.se / sverigesradio.se

Materiał chroniony prawem autorskim. Kopiowanie i wykorzystywanie treści opublikowanych na stronie ndie.pl zabronione.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.
Źródło:
Za zgodą i dzięki uprzejmości: https://ndie.pl/w-szwecji-mieszkanie-i-ulgi-podatkowe-dla-bylych-bojownikow-panstwa-islamskiego/

Why? Just why? – Zdaniem Stephena.

Why? Just why? – Zdaniem Stephena.

stephenA wiser man than I once said that creativity is more important than knowledge. And I am very much inclined to agree. Creativity is an active curiosity and when aligned with experimentation even the most unlikely have achieved great things. Of course, chance and circumstance also play a role and while there isn’t any set formula to creativity there is a will of intent and persistence that is undeniable. Throw a stone at history and you’ll hit three people who never had formal education but still created magnificent works, such as Hendrix, Tarantino, Goodall, Branson and Franklin to name but a few. All of whom had very little education, however, they were curious about things. And they insisted on finding ways to achieve their goals, regardless of whether they were artistic, scientific, financial or political in nature.

For example; consider one great creation that we all owe a huge amount to and rarely if ever even consider. It was first made millennia ago by someone who couldn’t read or write, before electricity was discovered or the wheel had even thought about being invented. It is the sowing needle. This one simple little thing changed the lives of our ancestors on a massive scale. It allowed them to makes clothes that fit their bodies as opposed to furs slung around their shoulders. Thus allowing them to live and hunt in areas with more adverse weather conditions and to develop the broader foundations of the world in which we live today. This one simple little thing, a shard of bone shaped to a point, when wielded by a curious and determined cave dweller changed the course of human history forever! It may even have prevented our extinction, who’s to know?

Ever since and perhaps more so even in more recent times there are many who refuse to accept the status quo and strive to not only understand things on their own terms, which just happen to be far more detailed and specific than everyone else’s, but also to take their passions and build on them. For example, and despite his formal education in light of the fact that his chosen object of desire was an unexplored new technology, I draw your attention to one Richard Greenblatt of the Tech Model Railroad Club. This famously unkempt yet fanatically creative teenager came into contact with the PDP-1, one of the first microcomputers, @ M.I.T. With his undying need to understand and create, Greenblatt also laid foundations, however these were the foundations on which personal computers were built. Your Gates’ and Wozniaks all owe him and his brethren a huge debt, as do we all, but to Greenblatt there was only the search for understanding and satisfying the inexplicable inner drive towards creating something out of what he found along his way.

That in itself, that need to make things, especially on one’s own terms in one’s own time, is one of the great marks of humanity. From the depths of subjugation to the benevolence of wise rule, all of us have it in us to make things different for better or worse. We can add cinnamon to a family recipe or newer, better parts to old mechanical designs and we can fall flat our faces or soar like the gods if old. But we can do none of the above unless we try. So I invite you all to try and in doing so to not fear failure, for it is just one the many steps that bring us closer to our goals. So go forth, dear reader, take something apart and see how it works, find the answers for yourself and fear nothing, because you walk in line with the many who have come before, both great of mind and foolishness alike. It is your birth right as a human being. Seize it and enjoy it. Explore and discover, even if you give the cat food poisoning or loose a finger. It’s worth it!

Stephen Fahey
[email protected]

Źródło: http://polska-ie.com/why-just-why-zdaniem-stephena/

Człowiek, który przekroczył granice śmierci.

Człowiek, który przekroczył granice śmierci.

drWszystko zaczęło się, gdy ten znany lekarz zapadł na groźną chorobę. Jak mówi, udało mu się wtedy przekroczyć granicę życia i śmierci. Teraz przedstawia dowód na istnienie Boga i nieba. Jego relacja to wstrząs dla całego dorobku naukowego ludzkości.

Dr Eben Alexander, znany amerykańscy neurochirurg, był sceptykiem jeśli chodzi o wiarę w Boga i życie po śmierci. Pięć lat temu dotknęło go zapalenie opon mózgowych, które kompletnie przewartościowało jego życie. Gdy przez siedem dni leżał w śpiączce, „zajrzał do nieba”. To doświadczenie pozwoliło uzyskać mu wiedzę na temat Boga i „królestwa ducha”. Napisana przez niego książka „Dowód”, która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak, wywołała ożywioną dyskusję w środowisku naukowców, ponieważ rzuca wyzwanie całej zdobytej przez ludzkość wiedzy.

Z doktorem Ebenem Alexandrem rozmawia Przemysław Henzel.

Przemysław Henzel: Panie doktorze, historia uzdrowienia pańskiej duszy rozpoczęła się 10 listopada 2008 roku o godzinie 4.30 rano. Co dokładnie stało się tego dnia?

Eben Alexander: Ten dzień zaczął się bardzo wcześnie. Obudziłem się z potwornym bólem, jakiego nigdy wcześniej nie doznałem. Wziąłem gorącą kąpiel, mając nadzieję, że choć trochę uśmierzy ona mój ból, ale tak się nie stało. Położyłem się jeszcze na chwilę przed wyjściem do pracy. Moja żona Holley radziła, bym udał się do lekarza, ale ja jako doktor zapewniłem ją, że był to tylko „skurcz mięśni”. Mój syn Bond wychodząc do szkoły, zdążył mi jeszcze powiedzieć „do widzenia”, odpowiedziałem mu, że zobaczymy się po południu, ale nie wiedziałem jeszcze, jak bardzo się mylę.

Żona poszła odwieźć syna do szkoły i miała wrócić do mnie za pół godziny. Jak się okazało, doznałem zapalenia opon mózgowych. Holley zadzwoniła natychmiast po karetkę, po czym przewieziono mnie do szpitala w Lynchburgu, w którym pracowałem. Dr Laura Potter przebadała mnie, a wyniki badań szybko wskazały, że cierpię na zapalenie opon mózgowych. W czasie badań musiało trzymać mnie osiem osób, a moja żona w korytarzu słyszała jak krzyczę: „Boże, pomóż mi!”.

Jak te wydarzenia zmieniły pańskie życie? Z pańskiej książki wynika, że była to prawdziwa rewolucja, która wywróciła pańskie poglądy „do góry nogami”.

Całkowicie! Dorastałem wierząc mocno w istnienie „czegoś większego” niż ja, ale po tym, jak rozpocząłem naukę w szkole medycznej, zaczęło do mnie docierać, że wiara była jedynie fajną ideą, która nie była jednak oparta na realnych faktach. Z czasem po prostu stałem się „człowiekiem nauki”. Po doświadczeniu, jakie przeżyłem w czasie śpiączki, przekonałem się, że jest „coś większego” niż ty czy ja, i że „tym czymś” jest miłość. To bezwarunkowa, pełna chwały miłość jest podstawą wszelkiego bytu, a miłość ta jest nam znana jako Bóg.

Przez lata był pan sceptykiem jeśli chodzi o kwestie wiary. Teraz twierdzi pan, że życie po śmierci istnieje. Co jest dowodem na pańskie twierdzenia?

Teraz nie tylko wierzę, ale, co więcej, pozbyłem się już nawet najmniejszych wątpliwości. Dowodem jest to, co przeżyłem. To nie był jakiś sen czy halucynacje, to była „hiper-pamięć”, coś, co uświadomiło mi jasno, że nie jesteśmy nigdy sami. Moja opowieść ukierunkowuje dowód w stronę „twardego problemu w teorii świadomości”, najtrudniejszego pytania dotyczącego świadomości wszystkich istot ludzkich. Ci, którzy badali tajemnicę świadomości, odkryli, że mechanizm jej powstania jest prawdopodobnie na zawsze niepoznawalny, ponieważ mózg w sensie fizycznym nie tworzy świadomości. Mózg służy raczej za filtr, który sprowadza świadomość do poznawania „tu i teraz”. Trzeba wspomnieć, że osoby starsze stają się bardziej uświadomione, gdy zaczynają widzieć duchy swoich bliskich zmarłych, które chcą powitać ich w „królestwie duszy”. Mózgi takich osób często zaczynają wykazywać nadludzkie zdolności umysłowe, w rodzaju zapamiętywania ogromnej ilości danych, takich jak chociażby długie listy numerów telefonicznych. Nie ma żadnego konwencjonalnego wytłumaczenia dla tego fenomenu, dysponujemy jedynie pewnymi śladami, wskazówkami.

Jak zatem wygląda niebo? Czy pańskie doświadczenia odpowiadają chrześcijańskiej wierze na ten temat?

W książce przedstawiam idylliczne obrazy przepełnione oszałamiającym pięknem, niezwykłym blaskiem i nieskończoną miłością oraz mocą boską. Najważniejsze jest jednak to, że nie chodzi o spójność takich opisów z wiarą chrześcijańską, ale ze wszystkimi wiarami. Nie ma jednego Boga dla mnie czy dla ciebie, tylko jedno ogarniające wszystko niebo – coś, co trudno jest nam sobie w ogóle wyobrazić. Nie znam nawet słów, którymi można by w pełni to opisać. Zdałem sobie sprawę z podobieństw w opisach nieba, które powstały w ciągu tysięcy lat w wielu religiach oraz relacjach mistyków i proroków, które przeważają nad różnicami. Tego królestwa nie da się opisać przy wykorzystaniu naszego prostego ziemskiego języka. Ci, którzy tam byli, próbują wprawdzie tworzyć opisy, ale w pełni nie pozwala im na to znany nam obecnie zasób słów.

Napisał pan, że rozmawiał pan z Bogiem. Kim, lub może czym, według pana, on jest?

„Królestwo ducha” jest całkowicie realne, jest podstawą wszystkiego, co znamy, i tego, co dopiero poznamy. To nie jest po prostu chrześcijańskie, muzułmańskie, żydowskie czy hinduistyczne królestwo; to królestwo jest o wiele większe, ponieważ absorbuje wszystkie poprzednie. Wszechmogący, wszechwiedzący, nieskończenie i bezwarunkowo kochający Bóg, Allah, Jehowa czy Jahwe jest jeden. Wszystkie próby dzielenia go przez jednostki ludzkie, twierdzące że „tylko nasz religia jest prawdziwa” są całkowicie fałszywe, bo są wytworem dysfunkcjonalnych umysłów ludzkich, dążących do zdobycia kontroli nad innymi.

Bóg to nieskończona wiedza i moc, bezwarunkowa miłość, wykraczająca poza jakąkolwiek możliwość zrozumienia z naszej strony. Nie trzeba znaleźć się na skraju życia i śmierci, by tego doświadczyć; doznać tego może każdy z nas poprzez głęboką medytację, skoncentrowaną modlitwę i chęć poznania.

Czym w takim razie jest śmierć? Rodzajem przejścia w inny wymiar?

Uważam, że śmierć fizycznego ciała jest prawdziwa, ale to nie koniec, to tylko etap przejścia, który nie powinien być postrzegany jako tragedia. Smutne jest nie być kochanym w tym świecie, ale jeśli tylko kochamy, wyznajemy miłość, to powinniśmy wiedzieć, że dusze naszych bliskich żyją nadal i komunikują się z nami, jeśli tylko oczywiście jesteśmy otwarci na rozmowę z nimi.

Czy ludzie, uważani za „grzeszników”, powinni w takim razie obawiać się śmierci? Bóg przecież oczekuje od nas czynienia dobra w naszym ziemskim życiu.

W życiu po śmierci nie da się uczynić niczego, co byłoby złe; Bóg niewątpliwie nie chce, byśmy wyrządzali krzywdę sobie i innym ludziom. Największym darem od Boga jest wolna wola, czyli możliwość dokonywania wyborów w życiu. Uwzględniając przyczynowość, możemy wybrać, czy chcemy być „kanałem” przepływu nieskończonej i bezwarunkowej miłości stwórcy, istotami zdolnymi do współczucia i wybaczania; kochajmy wszystkich przez całe życie.

Możemy także wybrać coś zupełnie innego, ale zadawanie bólu i cierpienia wcześniej czy później powróci do nas samych, jako nauczka albo jako większa lekcja udzielona nam w ciągu życia, w którym cierpimy taki ból, jaki zadaliśmy innym.

Czy to, co pana spotkało, było planem Boga, rezultatem jego woli?

Początkowo próbowałem tłumaczyć to jako fenomen związany z ludzkim mózgiem. Gdy jednak spojrzałem na to jak na autentyczną duchową podróż, która potwierdzała doświadczenia duchowe innych ludzi, zdałem sobie sprawę z głębokiego charakteru udzielonej mi lekcji i wiedziałem, że muszę jak najpełniej opowiedzieć ją innym. Zajęło mi dwa lata, by w pełni zdać sobie z tego sprawę, ale możliwe, że stało się to z jakiegoś powodu.

Część naukowców kwestionuje pańskie twierdzenia, twierdząc, że są „nienaukowe”. Podobnie mówią o pana książce, którą określają mianem „fantazji”…

Tak, ale jest także wielu naukowców, którzy w pełni rozumieją moją podróż, tak jak zresztą istnieją tysiące udokumentowanych przypadków tzw. doświadczenia śmierci (ang. near-death experience). Wielu naukowców, którzy ignorują rolę świadomości, odrzuca moja opowieść. Zapalenie opon mózgowych powinno zablokować przecież większość elementarnych doświadczeń w mojej świadomości, a jednak powróciłem z tej niezwykłej podróży, wykraczającej daleko poza możliwości mojego mózgu. W niewyjaśniony sposób powróciłem także do zdrowia. Zapewniam, że to nie był sen, fantazja czy przywidzenia, ponieważ część mojego mózgu, odpowiedzialna za konstruowanie takich rzeczy, była nieaktywna. W mojej książce wyjaśniam, że tego typu „fantazje” nie były możliwe z powodu natury choroby, na jaką zapadłem.

Naukowcy twierdzą, że nie wie pan nic o ludzkim mózgu. Jakie naukowe wyjaśnienie, tego co pana spotkało, mógłby pan zaprezentować na poparcie swojej relacji?

Ignorancja okazywana przez takich „ekspertów” powinna podważać ich wiarygodność, ale niestety dla opinii publicznej „naukowiec to naukowiec i koniec”. Wszystko polega na dużo głębszym zrozumieniu natury świadomości i istoty naszej egzystencji. Nauka musi wyjść poza czysty materializm, który milczy na temat świadomości. Sam mogę zresztą polecić wiele przydatnych publikacji na ten temat.

Tysiące osób na całym świecie twierdzą, że przeżyli doświadczenie śmierci (ang. near-death experiences). Dlaczego naukowcom tak ciężko uwierzyć w takie historie?

Sam jestem naukowcem i zdaje sobie sprawę, że nasza materialistyczna wiedza jest zbyt prymitywna i uproszczona. Ale ten naukowy materializm powoli się kończy. Rozumie to coraz większa liczba naukowców, ale media niekoniecznie chcą przedstawić ich opinie. Powinniśmy jednak mówić, o powiązaniu naszej egzystencji z naszą duszą i o jedności naszych świadomości z Bogiem na innym poziomie. Czas już dojrzeć i poszerzyć granice naszej wiedzy, by móc ogarnąć tajemnicę naszej świadomości, by w bardziej kompetentny sposób zrozumieć nasze życie.

Może Pańskie uzdrowienie było medycznym cudem, a nie wynikiem „boskiej interwencji”?

Tak, to z pewnością był medyczny cud, dużą rolę w moim ozdrowieniu odegrała także nauka – gdyby nie antybiotyki, nie przeżyłbym. Ale nawet lekarze, którzy się mną zajmowali powiedzą, że mój powrót do zdrowia po siedmiu dniach śpiączki jest poza jakimkolwiek wyjaśnieniem w sensie medycznym. Biorąc pod uwagę wszystko, co już wiemy, nie powinienem był w ogóle mieć jakichkolwiek doświadczeń, a tymczasem moje nieziemskie doświadczenie pozwoliło zajrzeć mi do „królestwa duszy”.

Czy, pańskim zdaniem, będziemy kiedykolwiek w stanie pogodzić naszą wiedzę naukową z wiarą na temat Boga i życia po śmierci?

Liczba naukowców i filozofów rozumiejących ten „głębszy poziom” cały czas rośnie. Świadomość jest o wiele większą tajemnicą niż wcześniej nam się to wydawało. Nigdy nie poznamy wszystkich odpowiedzi, a dyskusja na temat „teorii wszystkiego” prowadzona na bazie medycyny i kosmologii jest śmiechu warta. To, że tacy naukowcy sądzą, że uda im się wyjaśnić podstawową naturę wszystkiego, co istnieje, bez uwzględnienia Boga, jest zwykłą pychą!

Czy nauka będzie w stanie kiedykolwiek określić, że niebo istnieje naprawdę, bazując na tzw. doświadczeniu śmierci?

Jestem prawie pewny, że ludzki mózg i ludzki umysł nie będą nigdy w stanie poznać w pełni mechanizmu świadomości. Tzw. doświadczenia śmierci to klucz do zbliżenia nauki i sfery duchowej, i lepszego zrozumienia natury naszej egzystencji w świetle naszej wiedzy.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_czlowiek_ktory_przekroczyl_granice_smierci.html