Koleżanka ostatnio stwierdziła, że kobiety dzielą się na te przed czterdziestką i po czterdziestce. Innych przedziałów wiekowych nie ma. Przynajmniej dla kobiet po.

Kiedy w czasach PRL-owskiego dzieciństwa w telewizji leciał “Czterdziestolatek” byłam przekonana, że ten wiek to niewątpliwy koniec życia. Ostatecznie inżynier Karwowski wyglądał jak dziadek, jego dzieci były rudymi potworami i tylko Ania Seniuk jakoś się przyzwoicie trzymała, ale do tego doszłam dopiero kiedy dzieci mi się też zdarzyły.

Jej zmęczony życiem małżonek nie był szczęśliwy w pracy, łaził w depresji, lub miotał się machając rączkami. Zresztą nic dziwnego, że tak mu było nieciekawie, bo wszystko było szarobure i byle jakie. Ale może była to wina źle wykalibrowanych kolorów w telewizorze marki Rubin? Cholera wie.

Niestety, w życiu tak jakoś już jest, nie wiem jeszcze dlaczego i jak tego uniknąć, że wszyscy się starzejemy i na każdego przychodzi kryska. Na mnie też przyszła i, od jakiegoś czasu, jestem oficjalnie kobietą po czterdziestce, aczkolwiek dzieci wytrenowane mam rewelacyjnie i zgodnym głosem zapewniają mnie i wszystkich ciekawskich, że ciągle mam dwadzieścia pięć. I tego się trzymamy!

Przez lata życia z dużo starszm mężczyzną, obserwowania samej siebie oraz gatunkowo pokrewnych osobników, stworzyłam osobistą teorię głoszącą, że kiedy mężczyzna przechodzi kryzys wieku średniego to zazwyczaj zmienia żonę na młodszy egzemplarz. Kobieta w kryzysie, natomiast, pozbywa się faceta z życia i z domu, bez wymieniania go na jakikolwiek egzemplarz, bo wszystko czego poszukuje to spokoju i ciszy. Jest to jednak faza przejściowa, po której podobnie jak do mężczyzny, zaczyna do niej dochodzić, że jest jednak śmiertelna, że młodość nie wieczność, że jeśli nie teraz to kiedy, i że raz się żyje.

O ile jej były swój kryzys zaznacza terytorialnie z wysoką adrenaliną w organizmie, zapładniając młodą wybrankę na tylnym siedzeniu pachnącego nowością, niedawno zakupionego samochodu w kolorze strażackiej czerwieni, dochodzącego do setki w mniej niż trzy i pół sekundy, o tyle ona, w tym samym okresie, wkracza na drogę osobistego rozwoju, fitnesu, medytacji i skutecznego zmonetyzowania swoich, ukrytych do tej pory, talentów.

Raz już rozwinięta, kwitnąca, śmiała w myślach oraz uczynkach, a przede wszystkim, szczęśliwa, staje się gotowa do zrobienia miejsca dla nowego partnera. Na początku nie za dużo, żeby się facetowi nie wydawało, że jest niezbędny. Bo ona go chce, ale wcale nie potrzebuje.

Ale zanim to miejsce wygospodaruje, najpierw musi gościa znaleźć. Zazwyczaj jest to bolesny proces latania po randkach w ciemno, zeswatanych przez koleżanki lub portale randkowe. Chociaż jedna moja koleżanka znalazła stojąc w kolejce do kasy ubrana w “podomowe” dresy, z oklapniętymi włosami, więc nie ma reguły na nic, i nawet to babcine “myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia i godziny” można zakwestionować. No, ale oczywiście, jak najbardziej, promujemy higienę osobistą na wysoki połysk.

Może się zdarzyć, iż w czasie godowych poszukiwań, kobiecie przytrafi się osobnik płci przeciwnej z metrykalnie niższym rocznikiem. Pierwszą reakcją może w takim wypadku być wpadnięcie w lekką panikę, poprzedzone atakiem nerwowego chichotu, a wszystko podszyte miłym łechtaniem próżności.

Po ochłonięciu, kobieta jest w stanie zauważyć dobre strony zaistniałej sytuacji. Przede wszystkim, wbrew zakorzenionym socjologicznym tradycjom programujących ją na szukanie starszego od siebie partnera, w przekonaniu o wyższości cech jego charakteru i poziomie bezpieczeństwa jakie może jej zapewnić, jako była żona posiwiałego idioty z szybkim samochodem, zblazowaną laską u boku i niemowlakiem w pampersach, ona już wie, że męskiej dojrzałości i życiowej stabilizacji, nie można określić matematycznie.

Że matematycznie da się za to udowodnić, iż po spędzeniu wielu lat ze starszym facetem, wchodząc w związek z facetem młodszym, ma do czynienia z męskim przedstawicielem zupełnie innego pokolenia! I to już jest całkowicie inna bajka.

Że może to być ostatnia szansa na obcowanie z na tyle młodym cieleśnie osobnikiem, iż jego napięta skóra, brzuch bez wzdęć po większości posiłków, wysoka wydajność fizyczną oraz bujna czupryna na głowie, mogą stać się jej codzienną przyjemnością.

Że jest duże prawdopodobieństwo, iż jego wybory garderobiane nie obejmują skarpetek z sandałami w zestawie, rozpiętej, o jeden guzik za dużo, koszuli w mdłą kratkę, spod której na światło dzienne wychodzą krzaczaste, siwe i puszczone na żywioł włosy klaty piersiowej oraz białych adidasów bliżej niesprecyzowanej marki w parze z białymi bawełnianymi skarpetkami do połowy łydki, noszonymi  z takim samym uporem do bardzo ciemnogranatowych dżinsów, jak i do przykrótkich krótkich spodenek.

Że osobnik młodszego pokolenia przyzwyczajony jest do wykonywania czynności domowych takich jak pranie, sprzątanie i gotowanie i podział tychże nie jest obelgą dla jego męskiej dumy i honoru ale czymś, jak najbardziej, naturalnym i zrozumiałym.

Że jeśli w ramach konsekwencji aktywności seksualnych pojawi się potomek, to nie przerazi się nocnego wstawania, kolkowych wrzasków, upapranych pieluch a nawet wystąpi o urlop tacierzyński. Córce pozwoli zrobić sobie makijaż, pomalować paznokcie na dziki róż oraz nauczy się jak czesać jej włosy w warkocz dobierany albo w kłosik.

Czyli nie taki diabeł straszny! Chociaż wady osobnik młodszy również zapewne posiada. Piszę “zapewne”, bo świętych facetów to przecież w żadnym pokoleniu nie uświadczysz. Jesteśmy na tyle dojrzałe, że w garbate aniołki już dawno nie wierzymy. W razie poruszenia jakichkolwiek strun nerwowych, kobieta może okazać swoją wyrozumiałość w stosunku do młodszego partnera i, w celu uspokojenia, zaproponować mu pogranie w jakąś grę komputerową bądź okazać swoje niezadowolenie i, w celu ukarania, skutecznie ukryć konsolę.

Były mąż w tym czasie sprzedaje pachnący świeżością, niedawno zakupiony samochód w kolorze strażackiej czerwieni, dochodzący do setki w mniej niż trzy i pół sekundy, gdyż waciki dla młodej, uroczo podtytej po porodzie żony oraz perspektywa utrzymania i wykształcenia ledwo poczętego bachorka nadszarpnęła zdrowo jego finanse i wiarę we własną nieomylność.

Zapraszam do poczytAnia! Więcej na blogu: http://www.pisankianki.com