beauty-1319951_1920

Kobieta też człowiek, więc moje oczekiwania wobec kobiety ludzkie są. Nie ma usprawiedliwień, żadnych usprawiedliwień typu słaba płeć, puch marny, że zmienna jest itd. Podobnie, gdy chodzi o facetów, ci przecież także tę naszą wspólną bandę krwiożerców tworzą. Bo człowiek to krwiożerca. Mark Rowlands w książce „Filozof i wilk” pisze, że nasza inteligencja głównie na usługach jedynej najważniejszej strategii życiowej jest, czyli jak oszukać bliźniego i jak nie dać się oszukać. Małpy i człowiek, czyli naczelne, to mistrzowie w oszustwie, wilk zaś oszukiwać nie potrafi. I teraz nie wiem, co znaczy słowo „ludzkie”, czy ono znaczeniowo bliższe małpiej czy wilczej natury jest.

Czy mi jakaś porządnie na odcisk nadepnęła w życiu czy nie? – nie o to idzie. Nie wilkiem człowiek człowiekowi, lecz co najwyżej małpą, która jednak i tak w oszustwach, w ilości strategii oszustw do pięt człowiekowi nie dorasta. Na szczęście z pewnych „przywar” młodzieńczości już się wyleczyłem, czyli z pewnych ideałów, które skądś w człeku za młodu, za dziecka się biorą. Jak z tymi bajkami dla dzieci marzących o księżniczkach, o księciu na białym koniu lub tym podobnych, czyli o wydumanych sielankach życiowych, sielankach psychicznych. Dopiero wiele lat po tym moim ozdrowieniu (wyleczeniu) natknąłem się na ciekawy cytat z Ciorana: „Kiedy wychodzę na ulicę, pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to – eksterminacja”, czyli jeno potwierdziły się wnioski moich doświadczeń, z obserwacji życia, jednak słowo eksterminacja w tym kontekście do głowy mi nie przychodziła. Często jednak dosadnie, a hukiem coś powiedzieć trzeba, aby właściwy wydźwięk to miało. I niekoniecznie na wielkie świństwa musiałem się napatrzeć, także żadnych szykan ze strony innych wobec mnie nie musiałem doświadczyć… Jak z tym wierzchołkiem góry lodowej… albo jak z Cuvier’em, który na podstawie jednej kostki szkieletu potrafił wydedukować obraz całego szkieletu, a nawet ciała pokrytego skórą zwierzęcia dawno wymarłego. Podobnie i tu, czyli wśród żywych – wśród pobratymców (jakie ładne słowo), bliźnich (też ładne) – wystarczą drobne, ledwo uchwytne, często skrywane (oszukiwane) gesty, zachowania (fałszywe), aby zorientować się, co w człowieczej skórze (jak w trawie) piszczy, czyli pod nią, czyli jaka dusza w człeku się skrywa.

Czy jest to rezygnacja z jakichś wyższych wartości? Gdyby tak, to gryzłbym się, zamęczał, bo i tak ideał siedziałby we mnie korzeniami. Wyleczyć się nie znaczy zrezygnować, a potem i tak cierpieć, że się tego czegoś z czego się zrezygnowało nie ma. Nie. Wprawdzie proces to długi, ale nie do końca przypominać musi leczenie chorego. To zmiana punktu, sposobu widzenia, czyli nie świat do moich wyobrażeń staram się naginać i z nim walczyć, lecz prawie odwrotnie, bo o dostrzeganie realiów idzie. Jeżeli bowiem jest się w dżungli, trzeba przyjąć to do wiadomości. Człowiek to często swołocz, cham, świnia, bandyta, morderca… i nie o wyjątki czy mniejszość teraz idzie, lecz o jego (człowieka) potencjał. Sobie „Do Przyjaciela” (zabitego w grudniu 1970 r. w Gdyni) dawno temu zapisałem: „jeszcześ nie zdążył stać się sobą, poznać się z dobrem co w człowieku drzemie – tak przecież nas uczono”. Jakie dobro w człowieku? Co nam do głów wkuwano? Kto mi tak za młodu nawciskał tych mądrości, że w tego dobrego człowieka wierzyłem? Czy znaczy to, że teraz na każdym kroku widzę w każdym obok mnie człowieku typa spod ciemnej gwiazdy, a w każdej kobiecie obłudnicę? Nie, to byłoby uprzedzenie. Wprawdzie zasadne, ale w pojedynczych przypadkach mogłoby okazać się niesprawiedliwe, bezpodstawne. Paradoks to w jakimś sensie, gdyż pomimo iż wiem, jacy potrafią być ludzie, jak sobie „pod czaszką” kombinują, aby drugiego wyprowadzić w pole, to jednak… Tak, dopóki się nie sparzę, nie za bardzo lubię dmuchać na zimne. Ten temat przerabiałem sobie także np. podczas mojej ostatniej pracy w szkole. Wiadomo, że studenci, część z nich, nawet może poważna część… a może niekoniecznie aż taka część… czyli że jakaś część z nich chciałaby się prześlizgnąć, czegoś nie wykonać, dojść do celu najniższym kosztem… I nie powiem, aby studentki okazywały w tym względzie mniejszą wyobraźnię od studentów, mniejszy tupet, mniejszą bezczelność. Bywają pod tym względem nawet „lepsze” od chłopaków. Studentkom raczej przyglądałem się z boku, czyli ich zajęciom z moimi koleżankami po fachu, bo ja miałem z chłopakami zajęcia, ale były zajęcia wspólne dla grup, jakieś potem zaliczenia, których byłem świadkiem.

Gdybym „przejechał się” na jakichś kombinacjach, na oszustwach skutecznych, czyli student wyprowadziłby mnie w pole, albo chociażby jedynie by próbował, to czy powinienem wobec następnych, czyli wobec pozostałych, wprowadzać od tego momentu powszechną podejrzliwość, czyli karać ich już na wstępie, „na zaś”, na zapas, bo a nuż któryś z nich chciałby mnie wykiwać?

A więc jak to jest? Okropni ci ludzie, bo egoistyczni, samolubni, a nawet gdy altruistyczni to i tak w ostatecznym rozrachunku dla własnej przyjemności ten altruizm wykorzystują, podstępni i co tam jeszcze najgorszego, ty zaś (do siebie się zwracam) jednak jakieś dobre wyobrażenie o ich możliwościach etycznych masz, bo krytykujesz ich według… No właśnie, według jakich norm, na czym się zasadzających – na dobru? Bo jeśli człowiek jest podstępny jak małpa, do tego okrutny, bydlę, świnia, to dlaczego mierzysz ich miarą dobra? Mówisz, że podli, a oczekujesz od nich zachowań niepodłych? W tym miejscu muszę się nieco zastanowić, czyli o pomyśleć, czy nie jest to tak, jak by np. kazać świni mówić ludzkim głosem; krowie aby rżała, koniowi aby robił muuu, beee albo meee! A jeżeli przyjąć, że wszyscy mają swoje za uszami, to niby dlaczego mieliby oczekiwać, żądać od innych, aby ci z kolei byli inni, czyli aby nie mieli czegoś swojego za uszami?

Kobieta nigdy nie wie, czego chce,
ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie.
Jean-Paul Sartre

Jeżeli chcesz wiedzieć, co ma na myśli kobieta,
nie słuchaj tego co mówi – patrz na nią.
Oscar Wild

Napisane przez: Włodzimierz Śliwiński

Włodzimierz Śliwiński – nauczyciel, instruktor rekreacji ruchowej, organizator wczesnej edukacji ekologicznej dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Założyciel Koła Ekologicznego Sopockich Potoków.

Źródło: dzięki uprzejmości i za zgodą
www.przeglad.ca