Będzie coś dla kobiet, będzie też o jedzeniu, śmieciach, policji i rozmyślaniu na kacu.

#1. Chrząstki, kości, ości… wypluj to na stół.

Psy, węże, móżdżki, kraby, małże, ostrygi, robaki, kaczki, ich szyje, kurze łapki, świnie i krowy, żółwie, które je się obgryzając pokrojone kawałki skorupy. Jedzenie w Chinach jest totalnie bardzo różne w zależności od prowincji, nie ma czegoś takiego jak potrawa narodowa. Mówienie, że lubi się kuchnię chińską jest tak samo precyzyjne jak powiedzenie, że lubi się jedzenie. Jest jednak pewna cecha wspólna…

Pałeczki nie zgarną wszystkiego jak łyżka czy widelec. No i dochodzą kości i chrząstki… Ten śmietnik na stołówce zapełnił się w ciągu godziny.

Mięso do obiadu zawsze kroi się na małe kawałeczki, a żeby jego jedzenie było trudniejsze i bardziej niebezpieczne, jeśli ma kość – sieka się je razem z kością. Jest to wymuszone używaniem pałeczek, które są pałeczkami, a nie nożem. W każdym razie w Chinach mięso z kością czy rybę z ośćmi wkłada się do buzi, mieli, mieli, połyka mięso, kości wypluwa na stół. Tak, nie na talerz. Na stół. Nie jest to nic niekulturalnego i to właśnie dlatego w domach, a nawet w drogich restauracjach nie ma obrusów.

Tradycyjny chiński Huoguo (ognisty kociołek, czyli ciągle podgrzewane danie ) i obrotowe wnętrze stołu (taki siedzący szwedzki stół) są kolejnym powodem, dla którego nie stosuje się obrusów. W nowszych restauracjach na stole zainstalowana jest płyta grzewcza. Z nabieranego do miseczki jedzenia też czasem coś kapnie.

#2. Opakowania-matrioszki i śmieci

Wyobraźcie sobie, że kupujecie delicje i po otwarciu opakowania okazuje się, że każde ciasteczko jest zapakowane w osobny papierek (tak samo jest z np. papierem toaletowym). Opakowanie wielkości połowy laptopa, a w nim 10 ciasteczek wielkości piegusków. Ktoś tu chyba inspirował się poczynaniami producentów chipsów i sprzedaje powietrze.

W każdym domu obligatoryjnie musi znaleźć się talerz z przekąskami. W sklepach są tego całe stosy. Naprawdę stosy. Są nawet sklepy, które zajmują się tylko i wyłącznie sprzedażą przekąsek.

Kupuje się je na kilogramy. Myślisz sobie, dlaczego ktoś zapakował dwie 3-centymetrowe parówki w folię? Albo – nie żartuję: 8 daktyli. Strasznie dużo śmieci się robi z tego dziadostwa. Zwłaszcza jeśli dodamy do tego to, że każda rzecz jest tak pakowana.

Załóżmy, że wszyscy mieszkańcy miast i 10% mieszkańców wsi w Chinach wcina codziennie po dwie takie przekąski (folia 2x8x 0,1 cm), to co miesiąc ze śmieci powstaje nowy 200-metrowy wieżowiec (zbudowany na kwadracie 19×19 m). W ten sposób co 5 lat powstaje miasto zbudowane ze śmieci.

Chińczycy uwielbiają jednorazowe pałeczki, jednorazowe pojemniki na żywność, talerze, kubeczki. Chociaż statystycznemu Jackie Chanowi daleko do mieszkańca USA, Kanady czy takich śmieciowych potęg jak Trynidad i Tobago – wciąż wytwarza dziennie o połowę więcej śmieci niż statystyczny Andrzej. Obecnie Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone i są największym na świecie producentem śmieci. Według prognoz w 2030 roku praktycznie podwoją produkowaną przez siebie obecnie ilość. Kraj liczący sobie ponad miliard trzysta czterdzieści milionów ludzi utonie wkrótce w śmieciach, które – jak sami mówią – są dla Chin coraz większym problemem. Recykling dopiero raczkuje, ale społeczeństwo już teraz ma go gdzieś. Rzucanie śmieci czy opakowań po przesyłkach pocztowych na ziemię jest tu powszechne.

#3. Policja

Pisałem już o tym, że nikt nie przepuszcza pojazdów uprzywilejowanych w korkach. Policji w kraju, który kojarzy nam się z tłumieniem zamieszek czołgami, częściej bliżej do straży miejskiej niż do ZOMO.

Policję ciężko odróżnić od ochrony czy obsługi parkingu. Ich uniformy są bardzo podobne i wyglądają tak samo tanio. Większe wrażenie wywołuje ochrona dowożąca pieniądze do bankomatu. Często wygląda jak jakaś akcja specjalna GROM – kaski, kamizelki, karabiny, 4 – 6 osób i okratowany Ford Transit.

Oczywiście są różne rodzaje policji, jednak większość z nich do obrony posiada pałkę, pistolet na wodę i patyk z gównem i porusza się przy pomocy melexa lub starego VW Jetta/Santana, które były produkowane tu nieco dłużej. Na każdym otwartym osiedlu (o osiedlach tych otwartych i zamkniętych będzie już wkrótce!), jeśli nie klatce schodowej – znajdziecie zdjęcie, imię i numer swojego dzielnicowego. Biura policji (kontenery) często znajdują się też na dużych skrzyżowaniach w centrum, gdzie ochotników do przejechania na palącym się od 40 sekund czerwonym nie brakuje.

Teraz policzek dla fanów pewnej partii i wolnego handlu parówkami w Chinach. Mniej więcej co tydzień widzę, jak na ulicę naprzeciwko podjeżdżają 3 policyjne Jetty i zaczyna się. Policjanci bawią się w turystów z Japonii i wszystko nagrywają, ciężarówki odjeżdżają, trójkołowce z żarciem zaczynają jeździć na dwóch kołach, stoliki dostają nóg, a jeśli są zbyt wielkie – towar z nich magicznie znika. Zwykle kończy się na czymś w stylu: „Buuu!”. Bez mandatów i zatrzymań. Zwykle. Wracając do parówek… To zwykłe parówki na patyku, czasem z kukurydzą w środku…

#4. Bezpieczeństwo

W Chinach dostęp do broni jest bardzo mocno ograniczony. Gaz policyjny jest tu nielegalny, więc Chinki do obrony przed zboczeńcami i kieszonkowcami noszą ze sobą w torebce nóż – tak, nóż nie jest zakazany 🙂 Czy jest bezpiecznie? Zdania są podzielone i zapewne zależą od dzielnicy, jednak może dosyć subiektywnie: 98% Chińczyków nie jest wandalami, przepitymi Brytyjczykami na Krakowskim Rynku. Nikt nie szuka tu zaczepki, nikt nie przebije tu nikomu opony w samochodzie za to, że stanął pod jego oknem. Często widać, jak ktoś zostawia na chwilę niezapięty, drogi rower. Tak więc sprawa uzbrojenia policji znajduje tu swoje usprawiedliwienie.

#5. Bramki lotniskowe

Przechodzimy przez nie nie tylko na lotniskach, ale i dworcach autobusowych, kolejowych, w metrze, a nawet wchodząc do niektórych klubów.

#6. Na co komu okna?

To, że wasz hotelowy pokój ma telewizor i łazienkę wcale nie oznacza, że musi mieć okno. Wiele hosteli i tańszych hoteli oferuje pokój z widokiem na… korytarz. Choć nie zawsze, pokoje te zwykle są trochę tańsze. Coś dla osób, którym nie przeszkadza brak światła słonecznego (wampirów? he, he) i wentylacja za pomocą klimatyzacji.

#7. Oświadczenie się jest co najmniej 2 razy droższe

Coś dla pań: Jesteś facetem. Słyszysz „tak” i patrząc jej w oczy, gładkim, eleganckim ruchem wsuwasz pierścionek zaręczynowy na jej palec. Jeśli trafiłeś we właściwy palec, teraz możesz sam sobie odpowiedzieć na pytanie „czy tak?”, włożyć swoją ozdobę i poczuć się jak Frodo. Tak, mężczyźni w Chinach też mają pierścionek zaręczynowy. Chinki noszą go na lewej ręce, zaręczynowy na środkowym, ślubny na serdecznym. Podobnie jak ma to miejsce z obrączką ślubną, tej części biżuterii nie trzeba nosić na co dzień. Jeśli przyjrzycie się dłoniom Chińczyków – większość z nich jest singlami, a nie całą płytą.

#8. Ślub

Tradycyjny ubiór chińskiej młodej pary znacznie różni się od naszego. Suknia jest czerwona, garnitur mężczyzny też nieco inny. Moim zdaniem sukienka jest piękna, garnitur też spoko, jednak oczywiście fascynacja światem widzianym na ekranach telewizorów trwa w najlepsze i coraz więcej par decyduje się na zachodni model ślubu. I tu ciekawostka dotycząca modelu zarówno chińskiego, jak i zachodniego. Wszystko jest wypożyczone i stety, niestety często to widać.

Zniszczone buty, pokićkane sukienki, przetarte rękawy. Wypożyczanie ubrań nie jest kwestią kasy. Chińczycy nie zwracają na to po prostu uwagi. Wynajmujesz firmę, która zajmuje się wszystkim praktycznie od 和 do 从. Wypożyczają wybraną przez ciebie szafę z ubraniami, wizażystkę, fotografa, kamerzystę, dekoracje, a jeśli chcesz to i samochód, którym pojedziesz z domu do hotelu lub restauracji, w którym/której odbędzie się zarówno ceremonia, jak i wesele (to nie Polska i domy weselne są tu jak argon w powietrzu).

Na weselu powinno być jak najwięcej ludzi. W tym celu, oprócz swojej najbliższej rodziny i przyjaciół, zapraszasz kumpli z podstawówki (serio), innych szkół, sąsiadów, daleką rodzinę i resztę „znajomych” z Facebooka weChata. Męskiej części rozdaje się alkohol i paczki fajek. Goście nie muszą być dobrze ubrani. Jeśli nie będzie to upalny dzień, prawdopodobnie będą w kurtkach. Jak dobrze pójdzie, wesele skończy się o 22.

#9. RMB

Oficjalnie Renminbi, czyli po polsku: waluta ludowa. Co zatem oznacza używana na co dzień nazwa Yuan? Pieniądz. Zatem każdy pieniądz dzieli się na 10 jiao (w wolnym tłumaczeniu: kąty), a te z kolei dzielą się na 10 fenów (minuty). Robi się abstrakcyjnie. Można płacić trójkątem równokątnym i czasem. Czas to monety i używa się go raczej rzadko. Kąty to banknoty wielkości tych z Monopoly. Są na nich ludzie. Prawdziwe pieniądze, Yuany, są większe i jest na nich Dziadek Mao. Nie jestem bankierem, ale CNY kosztuje średnio koło 0,6 PLN. Wiadomo, nieraz kurs skacze jak tygrysek z Kubusia Puchatka, a ostatnimi czasy przy wyjmowaniu większych kwot nie jest już tak różowo. W coraz większej liczbie sklepów zapłacicie Visą (np. Carrefour), jednak wciąż jest to margines mniejszy niż w zeszycie. Jeśli macie MasterCard jest jeszcze gorzej, bo nie „zapłacicie nią za wszystkie inne rzeczy”. Co do wypłaty pieniędzy jest różnie. Udana transakcja zależy nie tyle od banku, co od modelu bankomatu (najlepiej, by urządzenie miało kieszonkę, do której wkłada się rękę, aby wyjąć banknoty, a nie wypluwa je bezpośrednio). Czasem nalepka nad bankomatem informuje nas, że zaraz przytulimy trochę czerwonych, a potem przychodzi moment rozczarowania i nerwowe szukanie kolejnego. Mnie najczęściej pieniądze udaje się wybrać w urządzeniach banku ABC – pol.: Rolniczy Bank Chin.

#10. To będzie kosztowało kilka kafli…

To jest jeden z tych dni, że sobie rozkminiasz. Dziś poziom smogu nie jest krytyczny, więc patrzysz na rozciągający się po horyzont las brązowo beżowych 30–40-piętrowych wieżowców. W każdym z takich bloków znajduje się około 300 mieszkań. W każdym takim budynku mieszka ponad 1000 osób. Jeśli wszyscy naraz spuszczą wodę w kibelku, rura na samym dole musi przyjąć na klatę ciężar co najmniej 1800 ton plus gratisy. Jednak nagle w twojej głowie powstaje jeszcze bardziej szokująca myśl! W załamanych na elewacji promieniach słońca dostrzegasz, że cały blok wyłożony jest kafelkami. Myślisz: taki blok to ma z jakieś 130 metrów… Niech połowę powierzchni ścian stanowią okna. Te kafelki takie małe, 15×15 cm. To jakieś 346666,6666666667. Tak sobie w pamięci liczysz. Kurcze, ile kafli… Ile to waży? To na pewno kosztowało sporo kafli.

#11. Tak naprawdę nie ma jedenastej ciekawostki

Wyczerpałem wiele ciekawostek przy artykułach o motoryzacji i zieleni miejskiej, ale nie chciałem, żeby tytuł był inny niż ostatnio.

Autor: Piotr Flank
Źródło: www.baozi.pl

Źródło: http://joemonster.org/art/38154