Zawsze chciałam przeżyć taki festiwal kolorów, a jako że na razie nie mam w planach podróży do Indii, to bardzo ucieszyłam się, że odbędzie się w Nowym Jorku.

Holi to święto radości i wiosny, miłości i przyjaźni. Na bardziej pozytywnym festiwalu nie byłam nigdy – wszyscy mieli uśmiechy na twarzach, kubki z kolorowym proszkiem w rękach i obrzucali się radośnie i beztrosko. Zero alkoholu!

Nawet nie musiałam kupować kolorów dla siebie – wystarczyło że weszłam w tłum w mojej białej koszulce, a po 10 sekundach byłam cała kolorowa. Pozytywne wibracje, ogólna beztroska i radość, połączone z koncertami i występami szkół tańca, w rytmie hinduskiej muzyki. Festiwal był oczywiście za darmo, zorganizowany przez NYC Bhangra, nowojorską szkołę tańca Bhangra.

Poza całym festiwalem, który był świetny, akurat tego dnia poznałam całą ekipę ludzi z Couchsurfing’u, którzy spotkali się, żeby razem poobrzucać się kolorami. Miałam bardzo dobre doświadczenie z CS z Gran Canarii, więc w ciemno poszłam na to spotkanie, wiedząc że na pewno kogoś fajnego poznam. No i poznałam, całą kupę ludzi – rano nie miałam żadnych znajomych w Nowym Jorku, a wieczorem miałam ich już z 30. Po Holi wszyscy przenieśli się do Ray’a, który mieszka w Long Island City i organizował grilla na dachu budynku, w którym mieszka – z pięknym widokiem na Manhattan.

Nie zawiodłam się – chociaż zawsze znajdą się ludzie, którzy spotkania CS traktują jako okazję do randkowania, są też ludzie, którzy po prostu chcą poznawać innych z całego świata. Atmosfera zawsze jest fajna, bo każdy przyjechał z innego kraju, w innym celu i jest na innym etapie życiowym.

Bogatsza o cudowne wspomnienia z Holi i o kilkunastu nowych znajomych, nie mogłam być szczęśliwsza. Staram się nagrywać wszystko moją GoPro i później coś z tego tworzyć… więc z Holi też zrobiłam 🙂

Żródło:
www.magdameetsworld.wordpress.com/2015/05/22/holi-czyli-festiwal-kolorow-na-manhattanie