Wedle wielu ojców Kościoła inkub jest aniołem, którego do upadku przywiodło pożądanie kobiety. Zasadniczo jednak inkub to lubieżny demon lub goblin, który pragnie stosunków płciowych z kobietami. Zwany jest także follet (we Francji), alp (w Niemczech), duende (w Hiszpanii) i folletto (we Włoszech). Jeśli wiąże się na stałe z jakąś konkretną czarownicą lub czarownikiem, traktowany jest jako ich magistellus, czyli demon służebny. Jeśli zmory nocne mają charakter wizji seksualnych, pojęcie „inkub” stosowane bywa jako ich synonim, zgodnie zresztą z łacińską tego pojęcia etymologią (łac. incubo- leżeć na czymś).

Wielce uczony Guazzo, który w Compendium Maleflcarum omawia dosyć dokładnie teoretyczne subtelności tego zagadnienia, stwierdza: „[Inkub] może przyjmować postać męską lub kobiecą; niekiedy objawia się jako dorosły mężczyzna, niekiedy jako satyr; kobiecie zaś, która została przyjęta do grona czarownic, ukazuje się zazwyczaj w kształcie cuchnącego kozła”.
Jako że zjawisko kuszenia do grzechu cielesnego nigdy nie było podawane w wątpliwość, we wczesnych wiekach średnich trwała ożywiona dyskusja, dotycząca problemu przyoblekania się tych kusicieli, stworów przejętych przez chrześcijaństwo z mitologii hebrajskiej i klasycznej, w postać cielesną. Rozważania teoretyczne na ten temat przyhamowała do pewnego stopnia powściągliwość św. Augustyna, który skłonny był jedynie przyznać, że istnienie tego rodzaju demonów „zostało z całą mocą potwierdzone przez tego rodzaju osoby [ludzi o niekwestionowanej uczciwości i reputacji], że zuchwałością wręcz byłoby temu zaprzeczać”. Skądinąd sam Augustyn był przekonany, że diabły „często krzywdzą kobiety, wzbudzając w nich żądze i obcując z nimi cieleśnie”. Jeden z późnych demonologów, Sinistrari (zmarł w roku 1701), podaje wyjaśnienie, w jaki sposób duch może przybrać postać cielesną:
Jeśli szukamy u niekwestionowanych autorytetów odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób diabeł, który nie posiada ciała, może rzeczywiście współżyć płciowo z kobietą lub mężczyzną, to odpowiadają oni jednomyślnie, że diabeł wstępuje w zwłoki ludzkie – w zależności od potrzeb mężczyzny lub kobiety, albo z mieszaniny różnych substancji kształtuje dla siebie nowe ciało, obdarzone zdolnością ruchu, i posługując się nim spółkuje z istotami ludzkimi.

Wszelako, poczynając od wieku trzynastego, co wybitniejsi doktorowie Kościoła przyznają, że tego rodzaju istoty obdarzone są bytem rzeczywistym. Tomasz z Akwinu (1225-1274) pisał:
Jeśli w następstwie stosunków płciowych z demonami przychodzą na świat dzieci, to dzieje się tak nie za sprawą nasienia, które z siebie wydaliły, ani też ciał, jakie sobie przybrały, ale dzięki nasieniu, jakie przejęły w tym celu od innych ludzi, gdyż demon, który odgrywa rolę sukkuba dla mężczyzny, staje się inkubem dla kobiety (Summa Theologica).
W innym miejscu, w De Trinitate, utrzymuje on, że:
Demony istotnie gromadzą nasienie ludzkie, dzięki któremu mogą płodzić twory cielesne; ponieważ nie da się jednak tego uczynić bez przemieszczania się w przestrzeni, zatem diabły są w stanie przenieść nasienie, które zgromadziły, i wprowadzić je do ciała innych ludzi.
Caesarius z Heisterbach byt przekonany, że diabły gromadzą nasienie ludzkie wydzielane w czasie polucji lub wskutek masturbacji i tworzą z niego nowe ciała dla siebie. Podobnie pisał Bonawentura: i otrzymują ich nasienie; przebiegłymi sposoby konserwują jego moc płodzącą, a później, za przyzwoleniem bożym, stają się inkubami i składają je w intymnych schowkach kobiet.
Inkuby dokładają wszelkich starań, by zdobyć nasienie jak najlepszej jakości. Sinistrari streszcza (nie aprobując jednoznacznie) poglądy dwóch autorów z końca szesnastego wieku, dominikanina Thomasa Malvendy i doktora Franciscusa Valeslusa, którzy zajmowali się tą kwestią:
To, co inkuby wprowadzają do macic kobiet, nie jest zwykłym nasieniem ludzkim w jego normalnych ilościach, lecz niezwykłą obfitością nasienia bardzo gęstego, gorącego, wielce żywotnego i pozbawionego płynu surowiczego. Co więcej, nie sprawia im to żadne) trudności; muszą jedynie wybrać sobie mężczyznę krzepkiego i gorącego, z natury rzeczy obdarzonego obfitością spermy, z którym zada się sukkub; następnie zaś inkub współżyje z kobietą o podobnych cechach. Dbają przy tym, by i jedno, i drugie doznało większej niż zazwyczaj rozkoszy, bowiem im większe jest uniesienie miłosne, tym większa moc zapładniająca nasienia.

Tak jak demonolodzy wytężali całą swoją imaginację, by dowieść, wbrew temu co utrzymywał Canon Episcopi, że czyny przypisywane czarownicom są czymś więcej niż tylko iluzją, również i specjaliści od inkubów nieźle musieli się natrudzić nad wypracowaniem teorii głoszącej, że istoty te są rzeczywistymi, cielesnymi kochankami, a nie wizjami ze snów erotycznych, jak głoszono wcześniej. Skoro jednak raz się im to już udało, racjonalne podejście do tego zagadnienia, jakie na przykład reprezentował trzynastowieczny uczony, Gerwazy z Tiłbury, miało powrócić do łask nie wcześniej niż po upływie kilku stuleci. Dopiero za panowania Ludwika XIV jego lekarz nadworny, de Saint Andre, mógł ponownie zasugerować, że inkuby są po części przynajmniej efektem nadmiernie pobudzonej wyobraźni, po części zaś usprawiedliwieniem potajemnych miłostek:
Diabły, które przyjęły postać kobiecą [sukkuby], oddają się mężczyznom Inkub to najczęściej ułuda, nie bardziej rzeczywista niż marzenie senne, twór chorej wyobraźni, a także, niezmiernie często, czczy wymysł kobiet. […] Oszustwo odegrało niepoślednią rolę w historii inkubów. Aby ukryć swój grzech, dziewczyna, kobieta, mniszka z nazwy jedynie, rozpustnica, podająca się za ucieleśnienie cnoty, wmawiać będzie wszystkim, że jej kochanek to inkub, który ją zadręcza. (Lettres… au sujet de la magie, des malefices et des sorciers.1725)
Daleka droga dzieliła tego rodzaju komentarz od stanowiska, jakie prezentowano w Miocie na czarownice, przytaczając historię pewnej zakonnicy, sypiającej z inkubem, który ukazywał się jej w postaci biskupa Sylwanusa i lubieżnymi słowy kłamliwie zapewniał ją, że jest duchownym”. Klasztor dał wiarę wyjaśnieniom biskupa, „że niektóre inkuby zwykły przybierać jego wygląd”. Ironiczny komentarz Reginalda Scota, który w roku 1584 powtórzył tę opowieść w swoim Discovery of Witchcraft, stanowił już zapowiedź nadejścia nowej epoki; „Cóż to za piękny przykład czarownictwa, a może też fortelu sprokurowanego przez biskupa”.

W roku l698 Johann Klein opisał przebieg historycznego procesu, którego stawką była podana w wątpliwość cześć niewieścia. Pewien szlachcic, Jeróme Auguste de Montleon, przez cztery lata nie widywał się z żoną. Krótko po jego śmierci, około roku 1636, powiła ona dziecko, które, jak utrzymywała, zostało poczęte przez jej męża, nawiedzającego ją we śnie. Sąd niższej instancji zawyrokował, że dziecko to nie może być uznane za legalnego spadkobiercę, ale parlament w Grenoble na podstawie konsultacji z lekarzami i położnymi, którzy utrzymywali, że tego rodzaju zdarzenie jest nie tylko możliwe, ale i niezbyt rzadkie, uchylił tę decyzję. Dopiero w wyniku kolejnej apelacji paryska Sorbona orzekła, że parlament w Grenoble, wydając taką decyzję, kierował się wyłącznie chęcią obrony reputacji wspomnianej damy.

Demonolodzy owej epoki powoływali się wzajemnie na siebie, dodając co najwyżej jakieś nowe elementy potwierdzające przyjętą przez nich doktrynę, stąd też, jak stwierdza Montague Summers, „różnią się oni między sobą jedynie liczbą cytowanych dowodów”, świadczących o istnieniu inkubów.
W wydanym w roku 1599 Disauisitionum Magicarum Martin Del Rio pisał: „Skoro tak wielu przyjmuje owo wierzenie za pewnik, ich zdanie powinno zostać uszanowane, a sprzeciwiać się im byłoby tylko głupotą i zacietrzewieniem; jest to bowiem powszechne mniemanie ojców Kościoła, teologów i filozofów, prawdziwość opinii których została powszechnie uznana przez ludzi wszystkich czasów”.
W swoim De Confessione Maleficarum Peter Binsfeid stwierdzał: ,Jest to niekwestionowaną prawdą, poświadczoną nie tylko z całą pewnością przez praktykę, ale także znajdującą potwierdzenie w faktach historycznych, bez względu na to, co sądzi o tym kilku doktorów i teoretyków prawa”.

Szczególnie podatne na lubieżne zakusy były zakonnice; już w roku 1467 Alphonsus de Spina podaje, że bywają one nocami odwiedzane przez inkuby i po obudzeniu „czują się zbrukane tak, jakby miały sprawę z mężczyzną [si cum viris miscerenturf. Według Thomasa de Cantimpre ulubionym miejscem, w którym inkuby kusiły do grzechu cielesnego, był konfesjonał. Sinistrari opowiada o pewnej zakonnicy, która nabrała zwyczaju zamykać się po kolacji na klucz w swojej celi. Jedna z jej wścibskich koleżanek poszła za nią i „usłyszała jakieś przyciszone dźwięki, przypominające rozmowę (było to możliwe dzięki temu, że ich cele oddzielało od siebie jedynie cienkie przepierzenie), a następnie wielce charakterystyczne odgłosy fune so-norete vaginal, skrzypienie łóżka oraz jęki i westchnienia dokładnie takie, jakie wydają kochankowie w paroksyzmie rozkoszy miłosnej”. Poinformowana o tym przeorysza dokonała inspekcji celi, ale nie znalazła tam nikogo. Kiedy jednak dociekliwa zakonnica wywierciła otwór w dzielącej cele ściance, „ujrzała urodziwego młodzieńca leżącego pospołu ze wspomnianą siostrą i zatroszczyła się o to, by wszyscy inni mogli nacieszyć się tym samym widokiem”. Zakonnicy zagrożono torturami i wtedy przyznała się, że już od wielu lat „w niegodny sposób utrzymuje intymne stosunki z inkubem”.

Nie należą też do rzadkości opowieści o szturmach, jakie inkuby przypuszczały na święte epoki wczesnego chrześcijaństwa. Na przykład święta Małgorzata z Kortony była atakowana równie zajadle jak święty Antoni czy święty Hilary [patrz: Sukkub]. „Kiedy pogrążona była w płaczu i modlitwie, diabeł, który przyszedł pod jej celę, wyśpiewywał najsprośniejsze piosenki i w nieprzyzwoity sposób zachęcał tę służebnicę Chrystusa, która z płaczem polecała się Bogu, by śpiewała je wraz z nim […] ale udało jej się odepchnąć i przepędzić kusiciela łzami i modlitwą”.

Dwie opowieści o inkubach warte są tego, by je tu przytoczyć.
Pierwszą znajdujemy w Sancti Bemardi Yita Secunda. Kiedy w roku 1135 święty Bernard przyjechał na wizytację do Nantes, pewna zrozpaczona kobieta zwróciła się doń z błaganiem o pomoc. Okazało się, że przez sześć lat utrzymywała intymne stosunki z inkubem. Siódmego roku jednak mąż odkrył jej niewierność i porzucił Ją, tymczasem diabeł nadal nie dawał jej spokoju. Bernard poradził je), by zabrała ze sobą do łoża laskę i rzeczywiście tej nocy diabeł nie mógł się do niej zbliżyć. Rozwścieczony zagroził jednak, że zemści się okrutnie, jak tylko Bernard wyjedzie. Ale święty zebrał wszystkich wiernych i solennie wyklął diabła, by nie mógł on już nigdy niepokoić ani tej, ani żadnej innej niewiasty. W chwili kiedy cała kongregacja zdmuchnęła płomyki świec, które zgromadzeni trzymali w rękach, zgasła również moc, jaką miał inkub. Żywot Bernarda nie mówi nam, czy mąż powrócił do owej kobiety. A przecież jej zdrada mogłaby nie zostać odkryta, gdyby postępowała tak jak inna dama, którą przesłuchiwał inkwizytor Sylvester Prierias. Spała ona z lewej strony łoża, mąż nigdy się nie obudził, gdy uprawiała pozamałżeńskie praktyki miłosne. Odbycie stosunku płciowego z inkubem było wystarczającym powodem do anulowania małżeństwa, czyli, w praktyce, do rozwodu; co więcej, usprawiedliwiało posłanie niewiernej żony na stos.

Drugą interesującą historię opisuje w swoim Dialogu (ok. 1230 roku) przeor cysterski Caesarius z Heisterbach. Caesarius ręczy za Jej prawdziwość, tak jak jego samego zapewnił o tym opat Gerard. Pewien ksiądz w Bonn miał córkę niezwykłej urody, którą, chcąc uchronić od żądz, jakie wzbudziła w młodym kanoniku, zamykał na klucz na poddaszu, ilekroć tylko wychodził z domu. Ale dla diabła w ludzkie) postaci nie było niczym trudnym dostać się tam i sycić do woli jej wdziękami. W końcu dziewczyna poczuła skruchę i wyznała wszystko ojcu, który wysłał ją na drugi brzeg Renu. Wtedy księdzu ukazał się diabeł i jął czynić mu wyrzuty: „Podły klecho, dlaczego odebrałeś mi żonę? Uczyniłeś to na swoją własną zgubę”. Po czym uderzył go w pierś tak mocno, że na trzeci dzień ksiądz zmarł.

Zachowanie się diabła z opowieści Caesariusa pozwala przypuszczać, że czerpał on niejakie zadowolenie ze swojego związku, co pozostaje w sprzeczności z powszechnym mniemaniem, że diabeł nawiązuje tego rodzaju stosunki jedynie po to, by poniżyć rodzaj ludzki i okazać swą nienawiść do Boga (Summa Teologica). Dość wczesny, apokryficzny Żywot Tomasza Apostoła zawiera historię bardzo podobną do tej, którą opowiedziano o świętym Bernardzie. Ksiądz Tomasz nakazał inkubowi odejść, demon zaczął uskarżać się, że będzie musiał poszukać sobie innej kobiety albo wrócić do swej dawnej kochanki (którą zniewalał co nocy przez bite pięć lat!). O tym, że demony doznawały przyjemności natury seksualnej, świadczy również ich pociąg do kobiet o pięknych włosach (por. List I do Korynuan XI, 10). William z Auvergne zauważa rozsądnie, że nie tylko pożądliwość skłania demony do szukania sobie kobiet, ponieważ gdyby chodziło im tylko o to, co z całą pewnością znacznie lepiej obsłużyłyby się wzajemnie. Sugestię tę rozwinął następnie Prieraś (De Strigimagarum), przypisując demonom pewien nowy, godny uwagi występek: ,Jest rzeczą pewną, że demony owe do wszelkich rodzajów uprawianych przez nie sprośności dodają i tę jeszcze, że inkub posługuje się rozdwojonym członkiem męskim fmembro geni-tali bifurcato], czyniąc sobie zadość obydwoma tymi organami równocześnie”.

Kościołowi zależało na ustaleniu, jak do inkubów odnoszą się wybrane przez nich kobiety, gdyż w zależności od tego można było ocenić wagę popełnionego przez nie grzechu. Malleus Maleftcarum [Młot na czarownice] wyróżnia trzy ich kategorie: (1) te, które ulegają z własnej woli jako czarownice; (2) te, które wbrew ich woli czarownice zmusiły do dzielenia łoża z inkubem; (3) te, które zostały uwiedzione wbrew ich woli. Księża zauważali też czasami, że niektóre dziewczęta wcale nie pragną uwolnienia się od swych natrętów, nawet jeśli proszą o pomoc duchową.
W roku 1643 mój zwierzchnik kościelny zlecił mi wyegzorcyzmowanie dwudziestoletniej dziewczyny, którą prześladował inkub. Bez żadnych wykrętów przyznała się ona do wszystkiego, co wyprawiał z nią diabeł. Jednakże po tym wszystkim, co mi opowiedziała, doszedłem do przekonania, że pośrednio go do tego zachęcała. W istocie rzeczy bowiem o zbliżaniu się demona uprzedzało ją zawsze gwałtowne, nadmierne podniecenie, jakie ogarniało jej organa płciowe. W takich wypadkach jednak miast szukać ucieczki w modlitwie, biegła prosto do swego pokoju i rzucała się na łóżko. Próbowałem w niej wzbudzić chociaż trochę ufności w Boga, na próżno jednak; sprawiała nawet wrażenie, że obawia się rozłąki z diabłem. (Delassus, Les Incubes)
Pewna młoda wiedźma z Rostocku co pięć lat brała sobie nowego, diabelskiego kochanka; kiedy tylko naszła ją ochota, przywoływała go okrzykiem: „Komm Raster und Kna-ster mię”.

W okresie największego nasilenia prowadzonych przez inkwizycję procesów o czary stosunków płciowych z inkubami spodziewano się po każdej czarownicy, stąd podejrzane kobiety tak długo poddawano torturom, dopóki się do nich nie przyznały. Opowiadały one wtedy najbardziej nieprawdopodobne i wyuzdane historie; w sprawozdaniach przekazanych nam przez demonologów aż roi się od inkubów.
Ponieważ inkub nie należał do gatunku ludzkiego, utrzymywanie z nim kontaktów seksualnych potępiano jako pederastię lub bestiofilię, grzechy daleko cięższe niż cudzołóstwo lub zdrada małżeńska. Uzasadnienie tego rodzaju poglądów, które dał w swojej Theologia Moralis Alphonsus Liguori, było powszechnie akceptowane przez prawników siedemnastego stulecia: „Grzech popełniony z sukkubem lub inkubem zwie się bestiofilią, do którego to grzechu dochodzi jeszcze nienawiść do wiary, sodomia, cudzołóstwo i kazirodztwo”. Na poparcie tej tezy przytaczano również liczne doniesienia o potworach, pół ludziach, pół zwierzętach, zrodzonych z podobnych związków.

W niektórych relacjach znajdują się opisy wyjaśniające, w jaki sposób dzięki mocy, która dana została Kościołowi, inkuby zostały przepędzone przez egzorcyzmy lub nabożeństwa. Sinistrari wszakże uważał, że zarówno inkuby, jak i sukkuby „nie są posłuszne egzorcystom, nie obawiają się egzorcyzmów i nie okazują żadnego szacunku dla relikwii, których widok w najmniejszej nawet mierze ich nie onieśmiela. […] Bywa nawet, że kpią sobie z egzorcyzmów, biją samych egzorcystów i drą szaty liturgiczne”. Sinistrari opowiada historię o pewnym namolnym inkubie, który umizgiwał się do pięknej i cnotliwej matrony z Pawii, kusząc ją miłosnymi słówkami i pocałunkami tak delikatnymi i czułymi „jak muśnięcie piórkiem”. Nawet po zastosowaniu egzorcyzmów i poświęceniu domu diabelski zalotnik nie przerwał swych zabiegów, tyle że rozdrażniony uciekł się teraz do działań typowych dla poltergeista. Pozrywał wszystkie dachówki z owego domu i otoczył loże małżeńskie wspomnianej damy murem tak wysokim, „że małżonkowie mogli wydostać się na zewnątrz jedynie za pomocą drabiny”. Niektórzy z późniejszych demonologów utrzymywali, że jedynie demony najniższych rang przyjmują rolę inkubów. Przekonanie to mogło mieć pewien związek z panującą wówczas teorią, zgodnie z którą tylko najgłupsze i najmniej wrażliwe diabły nie poddają się egzorcyzmom. Można tu przeprowadzić częściową paralelę z poltergeistem, który nie miał zbyt wiele respektu dla wiary chrześcijańskiej.

Rossell Hope Robbins
Encyklopedia Czarów i Demonologii

Napisane przez Amon w Marzec – 13 – 2016

Źródło: http://strefa44.pl/czym-jest-inkub/