girls-602168_1280

Dopiero jak się przekroczy wiek dwudziestu lat, zaczyna się zwracać uwagę na temat „kryzysu ćwierćwiecza”, czyli po angielsku „quarter life crisis”. Polega on na tym, że młodzi ludzie na progu wkroczenia w dorosłość czują się przytłoczeni odpowiedzialnością wynikającą z konieczności podjęcia decyzji „co chcemy robić w życiu”. Decyzja, która według niektórych (rodziców, starszego rodzeństwa, dziadków) jest bardzo łatwa, prosta i oczywista, co dodatkowo wpływa na rozkojarzenie i presję naszą własną. Tak naprawdę to człowiek dopiero co skończył studia, które często okazały się jakąś nudną bzdurą niemającą wiele wspólnego z naszymi prawdziwymi zainteresowaniami. Kończymy te studia i co, albo nie ma pracy, albo jest ale nam się nie podoba. Bo może ktoś wyobrażał sobie życie inaczej niż siedzenie przed komputerem w korporacji 8 godzin dziennie. W każdym razie, presja rośnie i naciski ze strony otoczenia, no to weź się zdecyduj, określ się, co chcesz robić przez resztę życia? Kwestia w tym, że teraz czasy się tak zmieniają w tempie szalonym, że nie można już pracować w jednej firmie przez całe życie, a przynajmniej ja bym nie wytrzymała, bo mam taki charakter i jestem w gorącej wodzie kąpana i jak chcę coś robić innego, to muszę to zrobić natychmiast, a nie czekać i się zastanawiać.

W każdym razie, wracając do głównego mojego zamierzonego wątku po zboczeniu z tematu, chciałabym tutaj przetłumaczyć artykuł, któro kiedyś znalazłam na Buzzfeed. I chociaż ten portal nie cieszy się zbyt dobrą opinią wśród agencji prasowych itd bo jest bardziej rozrywkowy, czasem trafi się tam coś wartościowego, co aż miło przeczytać i nawet się z tym utożsamić. Napotkałam więc pewnego razu taki artykuł o 10 rzeczach (ludzie teraz uwielbiają takie wyliczanki i rankingi), którymi kobieta po dwudziestce nie powinna się martwić i jakoś jego prostota i trafność przemówiły do mnie i bardzo mi się on spodobał. Stwierdziłam więc, że chcę go mieć na moim blogu i nawet przetłumaczę go na polski język nasz.

http://www.buzzfeed.com/elliewoodward/seriously-girl-youve-got-this#.ypapV0GzN

Tak więc czym dziewczyna po dwudziestce powinna przestać się przejmować:

Uczuciem, że nie masz pojęcia, co robisz ze swoim życiem.
Po dwudziestce często możesz mieć uczucie, że zataczasz się od jednej sytuacji do drugiej, desperacko pragnąc sprostać oczekiwaniom i osiągnąć swój cel, nie wiedząc dokładnie, co tak naprawdę robisz. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że będąc dwudziestolatką, przed Tobą tyle kamieni milowych, często tworzonych przez społeczeństwo. Oczekuje się od nas znalezienia idealnej pracy, bycia w idealnym związku, planując założenie rodziny oraz mieszkania we własnym domu/mieszkaniu, niezależnie od tego, czy którakolwiek z wyżej wymienionym rzeczy jest tym, czego my pragniemy. Frustrujące jest to, że ta dekada Twojego życia uznawana jest za okres, w którym odnajdziesz siebie i zdecydujesz, co chcesz robić w życiu. Tak jakby w momencie, gdy zegar wybije północ w dzień Twoich 30tych urodzin, Ty będziesz dokładnie wiedziała, jak będzie wyglądać Twoja przyszłość. Prawda jest taka, że prawdopodobnie wcale nie będziesz tego wiedzieć. Absolutnie nikt nie ma wszystkich aspektów swojego życia uporządkowanych i jasno nakreślonych w żadnym momencie. Prawdopodobnie świetnie Ci idzie jak dotąd, odpuść więc sobie trochę, spędź nieco czasu doceniając to, co już przeżyłaś i osiągnęłaś, doceniając własne zasługi i Twoje własne kamienie milowe.

Twoim ciałem.
Jesteśmy w stanie być cholernie surowe, kiedy chodzi o nasz wygląd. A mimo to nigdy nie postrzegamy siebie w sposób, w jaki postrzegają nas inni. Zazwyczaj największe mankamenty naszego ciała to rzeczy, których inni ludzie nawet nie dostrzegają. Jesteśmy naszym najsurowszym krytykiem.
A kiedy nie krytykujemy samych siebie, porównujemy się do innych kobiet. Jednak warto pamiętać, że w momencie, gdy Ty spoglądasz na swoją koleżankę, z zazdrością lustrując jej smukłe ramiona lub lśniące włosy, ona patrzy na Ciebie i również marzy o wielu Twoich cechach. Każdy ma jakąś część swojego ciała, którą chciałby zmienić za wszelką cenę. Kiedy czujesz się szczególnie negatywnie nastawiona do swojego ciała i wyglądu, zapytaj siebie „Czy powiedziałabyś te wszystkie obraźliwe rzeczy na temat wyglądu swojej najlepszego przyjaciółce?”. Raczej nie. Więc odpuść sobie czasem i poświęc chwilę doceniając to, co masz i próbując to pokochać.

Bycia postrzeganym jako „suka”
Jedną z najbardziej frustrujących rzeczy w życiu jest to, jak różnie są postrzegani mężczyźni i kobiety. Gdy mężczyźni są asertywni, ambitni i wpływowi, czci się ich i chwali. Kiedy natomiast kobieta taka jest, nakleja się jej łatkę „suki”, co jest niesprawiedliwe i nieprawdziwe.
I nie jest to naszą winą. Uczy się nas od małego, że dziewczynki powinny być ciche, ładne i uprzejme, kiedy to chłopcy są głośni i przebojowi. Częścią powodu, dla którego zazwyczaj jesteśmy niechętne, jeśli chodzi o wypowiadanie się jest to, że po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajone, lub nie miałyśmy do tego okazji.
Musimy przestać martwić się tym, że głośne wypowiadanie naszych opinii doprowadzi do postrzegania nas w negatywny sposób. Jeśli nie zabierzemy głosu – niezależnie czy chodzi o postawienie na swoim w pracy lub powiedzenie facetowi, który właśnie na Ciebie gwizdnął „odpieprz się” – już na zawsze będziemy uwięzione w błędnym kole nierówności i smutku.
Więc dalej, powiedz, o czym myślisz, bądź asertywna i nie przejmuj się tym, co inni mają do powiedzenia na ten temat.

Tym, co inni ludzie umieszczają na mediach społecznościowych.
Wiadomo, że sposób, w jaki ludzie przedstawiają swoje życie w mediach społecznościowych mało ma wspólnego z tym, jak wygląda ono naprawdę. Mimo to nieustannie porównujemy się do tych starannie poprawionych zdjęć ludzkiego życia.
Łatwo jest przeglądać Instagram, zastanawiając się dlaczego Twój makijaż nigdy nie wygląda tak dobrze, jak jej, lub dlaczego oni mają cudowne mieszkanie, podczas gdy Twoje jest paskudne, lub jak ci wszyscy ludzie mają czas i pieniądze na jedzenie awokado i jajek po benedyktyńsku na śniadanie w każdy weekend.
Jest to tak łatwe, jak przeglądanie Facebooka i zastanawianie się, czy Twoje życie faktycznie zmierza w jakimś kierunku, z tymi wszystkimi pierścionkami zaręczynowymi, sukienkami ślubnymi, skanami USG, i wiadomościami o niesamowitych awansach wyskakującymi po drodze.
Ale prawda jest taka, że większość z nas dzieli się jedynie tymi pozytywnymi, cudownymi, ekscytującymi rzeczami i często upiększamy nasze życia tak, aby wydawały się ciekawsze widzom. Im prędzej zdamy sobie sprawę z tego, że porównywanie naszego życia do starannie wykreowanej wersji życia kogoś innego jest zupełnie bezsensowne, tym lepiej. Ponieważ gwarantowane jest, że osoba, która wydaje się mieć całe swoje życie poukładane w idealnym porządku, zmaga się z całą kupą rozterek i problemów za zamkniętymi przed Tobą drzwiami, zupełnie jak Ty. Niczyje życie nie jest idealne, niezależnie od tego, jakiego filtru na Instagramie użyją.
(Ja też czasem czuję, że ze zdjęć i informacji, które wrzucam na FB wynika, iż szczęśliwie sobie podróżuję i jestem zawsze radosna. Bo nie wrzucam zdjęć toalet, które muszę wyszorować, żeby pomieszkać i zjeść za darmo, albo upierdliwych/frustrujących ludzi, z którymi akurat utknęłam, albo tanim i niezbyt odżywczym jedzeniem, na które pozwala mi mój niski budżet, albo nie dzielę się tęsknotą, rozterkami, zwątpieniem, dylematami – i to może budować nieprawdziwy obraz mojego życia poprzez Facebooka. Ale o to chodzi, żeby zdać sobie sprawę z tego, że nie możemy budować sobie w głowie obrazu życia innej osoby na podstawie Facebooka.)

Antykoncepcją.
Posiadanie dostępu do antykoncepcji jest oczywiście rzeczą cudowną i wszyscy powinniśmy być za to wdzięczni. Ale jednocześnie może być to sprawa stresująca, problematyczna i całkiem myląca.
Zazwyczaj po prostu zakłada się, że będziemy brać pigułki, niezależnie od ich efektów ubocznych. Jednak ile z nas cierpiało w wyniku pogorszenia cery, wahań nastrojów i obniżenia libido podczas ich zażywania? Są inne opcje, oczywiście, ale wele z nich jest bardziej inwazyjnych.
Pierwszą rzeczą, o której musimy pamiętać to fakt, że jesteśmy w tym wszystkie razem. To nasz wspólny problem. Nie bój się porozmawiać o tym ze swoimi przyjaciółkami o antykoncepcji – to naprawdę pomaga nam zdać sobie sprawę z tego, że wszystkie zmagamy się z podobnym problemem. Rozeznaj się w najlepszych opcjach dostępnych dla Ciebie. Porozmawiaj z lekarzem i zapytaj, jeśli męczą Cię jakiekolwiek wątpliwości.
Pamiętaj, że najważniejsze jest, by antykoncepcja, którą stosujesz, była TWOIM wyborem. Rozmowa z parterem, jeśli akurat jest on obecny w Twoim życiu jest niezbędna, ale nigdy nie czuj się zmuszona do wybrania sposobu antykoncepcji, z którym nie czujesz się komfortowo. Nikt – partner czy lekarz – nie powinien rozporządzać Twoim zdrowiem seksualnym.

Byciem w idealnym związku.
Prawda jest taka: związki, zupełnie jak wszystko inne w życiu, nie są idealne. Nie są proste. Nie ma sensu porównywać się do innych par. Nie ma też sensu zamartwiać się rzeczami, które jeszcze się nie wydarzyły i świrowania w związku z ‘przyszłością’ zamiast cieszenia się chwilą z daną osobą. Jeśli jesteś singielką, martwienie się Twoimi przyjaciółmi, którzy zwierają związki i zostawiają Cię samą z tyłu, jest najlepszym sposobem na skończenie w związku, na który myślisz, że zasługujesz, a w którym będziesz nieszczęśliwa.
Dużo lepiej jest zaakceptować dobre aspekty bycia singielką i poznać siebie, dowiedzieć się, czego naprawdę chcesz zanim poznasz kogoś, kto będzie warto Twojego czasu. Każdy związek ma problemy i nieustanne walki mające miejsce za zamkniętymi drzwiami. Porównywanie się do kogoś ‘idealnego’ jest bezcelowe.

Brakiem “zakończenia”
(Ubranie tego punktu w słowa zajęło mi kilka tygodni, bo nie potrafiłam się z tym utożsamić – minęły wieki odkąd byłam w związku; ale ostatnio na plaży w Kalifornii zagadałam do ponuro i nieszczęśliwie wyglądającego chłopaka, który opowiedział mi i mojej koleżance o tym, co go trapi w związku z pewną dziewczyną, która odtrąciła go, nie wyjaśniając mu dlaczego. Claudio torturował samego siebie zastanawianiem się, o co mogło jej chodzić i twierdził, że nie będzie spokojny, dopóki nie dostanie swojego „closure”, czyli zakończenia.)
Złamane serce oznacza jedyny w swoim rodzaju, bolesny zestaw emocji i po zerwaniu zazwyczaj spodziewa się „zakończenia”. Czasem jednak lepiej jest zaakceptować fakt, że „zakończenie” nie jest czymś namacalnym, materialnym – podobnie jak złamane serce – nie zawsze jest więc czymś, co można odnaleźć.
Nie jest to łatwe, ale skupienie się na karierze, hobby lub spędzaniu czasu z innymi osobami jest bardziej pomocne niż szukanie powodu zerwania. Poradzenie sobie z emocjami po zakończonym związku wymaga czasu. Czasem jedynym sposobem jest przemyślenie wszystkiego, pogrążenie się w żalu, ale w pewnym momencie trzeba wziąć głęboki oddech i skoncentrować się na czymś pozytywnym i zdać sobie sprawę z tego, że twój ex nie zawsze będzie odgrywał tak ważną rolę w twojej głowie. A pewnego dnia spotkasz kogoś, kto sprawi że zdziwisz się, ile czasu spędziłaś kiedyś główkując nad „zakończeniem” nieotrzymanym od kogoś w przeszłości.

Zastanawianie się, czy on na pewno jest Tobą zainteresowany.
Randki i związki nigdy nie są proste, ale co powinno być proste to fakt, czy podobasz się komuś, czy nie. To nie powinno być kwestią dyskusyjną. Tak naprawdę, ludzie albo chcą z Tobą spędzać czas, albo nie. Nikt, kto byłby wart bycia z Tobą, kazałby Ci czekać lub pozostawiałby Cię trwającą w niepewności. Pamiętaj, aby zawsze mieć szacunek do siebie samej. Jeśli ktoś Ci go nie okazuje, niewarto się tą osobą przejmować.

Zostawianiem w tyle przyjaźni.
Zdanie sobie sprawy, że przyjaciel nie jest już dłużej obecny w Twoim życiu może być bolesne. Wraz z wiekiem zdajesz sobie sprawę, że to w Twojej gestii leży decyzja, jakimi ludźmi się otaczasz. Nie MUSISZ być niczyją przyjaciółką. Twoi przyjaciele powinni okazywać Ci wsparcie i dawać Ci szczęście. Jeśli ktoś tego nie robi, nie ma nic złego w zerwaniu więzi i ruszeniu dalej.
(Było wiele takich momentów w moim życiu, kiedy zamartwiałam się okropnie stanem przyjaźni z osobami, które uważałam za moje przyjaciółki przez wiele lat. Wiele przyjaźi w moim życiu przechodziło próby czasu i odległości, zmian przekonań i osobowości. Był moment, kiedy myślałam, że z szacunku dla wieloletniej znajomości powinnam zrobić wszystko, aby zachować jako takie stosunki, nawet jeśli przyjaźń dawno wyparowała. Starałam się zachować w moim życiu osoby, które już nie chciały w nim być. Doprowadziło to do tego, że przejmowałam się zachowaniem lub opiniami osób, dla których ja nie byłam już ważna, i które dla mnie też już nie powinny takie być. Po drodze, będąc w Maladze, poznałam ludzi nowych, koleżanki, które w ciągu kilku zaledwie miesięcy stały się tak bliskie mojemu sercu, że uczciwie mogłam stwierdzić, iż łączy nas przyjaźń. Wtedy gdzieś natknęłam się na cytat, który bardzo mi pomógł, rozjaśnił umysł i zapadł mi głęboko pamięć:
„W przyjaźni nie chodzi o to, ile lat ona trwa – chodzi o to, że pojawia się osoba, która wchodzi w nasze życie i stwierdza ‘jestem tutaj, dla ciebie’”
Zdałam sobie sprawę, że nie warto rozpamiętywać i za wszelką cenę utrzymywać dawnych przyjaźni, że możliwe jest znalezienie prawdziwej przyjaźni w jakimkolwiek wieku. Zmieniamy się, i jeśli stara przyjaźń nie jest w stanie znieść tych zmian, znaczy to, że nie była prawdziwa. Dojrzewamy do przyjaźni w odpowiednim dla nas momencie i przyjaciół możemy znaleźć wszędzie. )
Pewne przyjaźnie umierają śmiercią naturalną i trzeba się z tym pogodzić. Nie warto podkopywać swojej pewności siebie, roztrząsać tego, co się zrobiło i się obwiniać. Tak już jest, i nie przejmujmy się tym.

Starzeniem się.
Przemijanie jest trudne, rzeczy ulegają zmianom, a my staramy się sprostać oczekiwaniom i wiedzieć dokładnie, co chcemy robić w życiu. Jako dziecko myślałam, że wieku 26 lat będę już wiedziała, co chcę robić w życiu, jednak rok ten nadszedł dużo szybciej, niż się tego spodziewałam i nadal nie jestem tego pewna.
Ale to jest OK. Lubię moje życie. Lubię to, gdzie jestem. Czy to oznacza, że nigdy nie miewam momentów, w których myślenie o tym, co kryje przyszłość mnie nie przeraża? Nie. Zmiany mogą być trudne, przytłaczające i smutne. Ale równie dobrze mogą być ekscytujące. W naszym życiu pojawiają się zdarzenia, niespodzianki, które wzbogacają nasze życie. Czasem najlepszą rzeczą, jaka może nam się przydarzyć, są te niespodziewane zdarzenia. A wraz z wiekiem poznajesz siebie na wylot i bycie otwartą na możliwości jest dobrą rzeczą. Udało Ci się, jak dotychczas. I wszystko będzie dobrze.

Żródło:
https://magdameetsworld.wordpress.com/2015/11/25/o-10-rzeczach-ktorymi-dziewczyna-po-20-stce-powinna-przestac-sie-martwic/