sprout-1136131_1920

Drogi Czytelniku, to nowy cykl artykułów dotyczący własnych przemyśleń, emocji i sposobu odnalezienia się w codziennej rzeczywistości.
Zapisane i skrzętnie notowane „Pisanki na Marginesie” niech będą przykładem i sposobem obcowania z samym sobą dziś i jutro.

Sposób bycia, a może sposób na sposób bycia, czyli nie „sposób na życie” mam na myśli, lecz sposób na ten wrośnięty we mnie sposób życia. Tak jak sposób na kogoś, kiedy nie tego kogoś mamy przede wszystkim na względzie, lecz siebie samego, tak jak sposób na wychowanie dziecka, w którym nie o dziecko idzie, nie o jego wychowanie, czyli nie o jego rozwój, lecz o dopasowanie dziecka do wychowawcy – do ojca, matki, belfra, człowieka do systemu.

Z jednego z filmów Bergmana:

Ona: – Czy wszyscy są zamknięci? Zamknięci w swojej skorupie – i ty i ja? Wszyscy?

On: – Człowiek zakreśla magiczny krąg wokół siebie. Życie ten krąg przebija. Człowiek zakreśla więc następny. Potem następny…

Jakże łatwo przychodzi nam nie raz i nie dwa dokonywanie sądów, dorabianie komuś łatek, szufladkowanie innych. Oceniając innych na zasadzie wartościowania, z pięknego lasu stwarzamy pożałowania godne karczowisko. Głusi, jak te pnie – chciałoby się rzec.

Pisarz do dziewczyny (z tegoż filmu):

Młode dziewczyny napełniają mnie smutkiem – tak wiele chcą.

Jasne i głębokie słowa, raczej wyrażone z ich pomocą myśli. Maksymy, aforyzmy, powiedzenia. Minimax – minimum słowa, maksimum treści (czasem aż „do szpiku kości”). Z drugiej strony niewerbalne „wyrazy” (mowa ciała) komunikowania się. W sposobie wyrażania słów można wyczuć (jeśli jest) fałsz, nieszczerość, grę, ale także i przeciwnie, nawet w rwanych, szarpanych, postrzępionych zdaniach można odczytać („wyczuć”) uczucia. Więcej nawet, bo i bez słów – spojrzeniem, gestem, „wyrazem” ciała można wyrazić jeszcze więcej. Uczucia nie potrzebują słów.

O te światy wewnętrzne idzie, i nie że złe to, że obok siebie w różnych światach żyjemy, ale że oderwane bywają, odizolowane. O te rozdzielające nas ściany, ścianki działowe na przykład w czterech ścianach domu… O to między innymi, że dialogi na cztery ręce między niemowlakiem a rodzicem, także gdy niemowlak już dziecięciem biegającym się staje, w sumie często żadnymi dialogami są, być nie są w stanie. Kręgi na wodzie nie przenikają się wzajemnie…

„Tak wiele chcą” młode dziewczyny… Wiele chcą dzieci, chcą także dorośli, chociaż ci ostatni mniej – dlaczego mniej? A może nie „mniej” lecz „więcej”? Smutni są ci, co wiele chcą, czy raczej smutny (ubogi) jest ten, kto tych innych tak odbiera, a może smutna jest rzeczywistość, którą tworzymy, a w której realizacja „chceń” jest utrudniona? Czy bywamy smutni z powodu nas samych – czy jako rodzice nieopatrznie przyczyniamy się do wychowania następnych smutasów?

Z opowiadania Morze Tadeusza Różewicza:

Jestem żywy – myślał Wiktor. – Więc to ja jestem żywy. Tylko ja mam w sobie ten wschód słońca. Różową mgłę nad czerwcowymi łąkami. […] Nie było, nie ma i nie będzie na całym świecie drugiego człowieka wypełnionego tymi obrazami. Każdy ma w sobie zwiniętą taśmę kolorowych i bezbarwnych filmów. Każdy film jest zmontowany wyłącznie w pamięci jednego człowieka. Ginie razem z nim. Nieśmiałe próby opowiedzenia za życia, wyświetlenia po śmierci są skazane zawsze na niepowodzenie. Fałszywe są światła, ujęcia, plany, dialogi.

W jakim stopniu mogą nam być pomocni specjaliści, i to nie tylko od „komunikologii”, abyśmy potrafili uświadomić sobie bogactwo tych obrazów malujących się w drugim człowieku? Jakże często nieopatrznym gestem wytwarzamy ścianę ciemności lub płot z drutu kolczastego między sobą a kimś bliskim, wytwarzamy gestem – niczym zdmuchnięciem delikatnego światła świecy. Jednak często właśnie w ciszy i ciemności można wyraźniej „poczuć” drugą osobę, jeśli ta ciemność i ta cisza są tylko zewnętrzne. W „jedno ciało i jedną duszę” stopiona matka z niemowlęciem – wtulone w siebie podczas zasypiania w ciemności i ciszy. Bez gestów, bez słów, bez spojrzeń w oczy… Teorie dotyczyć mogą często wszystkich „do kupy”, a zarazem nikogo konkretnego. O rodzajach potrzeb i uczuć można czytać przez całe życie, bo w tonach tomów o tym napisano. I nie „receptologów” jako autorów tych tomów mam tu na myśli, lecz uznanych autorów.

Ze Szkiców literackich Boya:

Łatwo zgadnąć, czym być może owa książka, zrodzona z nieczystych pobudek, a pisana przez osobnika dotkniętego brakiem „muzykalności literackiej”, i to nie tylko w sferze żartu i humoru! Ten człowiek nigdy nie wyczuwa tonu. W muzyce nie jest możliwe, aby ktoś bez słuchu mógł się zajmować muzyką; w krytyce literackiej zdarza się to, niestety. Stąd interpretacja pana Irzykowskiego, jaką torturuje moje teksty, jest nieustannym fałszem (…).

Radość zapędzana w kozi róg, radość skrywana w skorupie, zasieki chroniące wewnętrzność przed zewnętrznością. Zamknięcie, odgrodzenie się azylem radosnej wolności, wolnej radości.

Pamiętaj o tym, że twoje swobodne i wolne od zajęć chwile
obciążone są największymi zadaniami i odpowiedzialnością.
św. Augustyn

Napisane przez: Włodzimierz Śliwiński

Włodzimierz Śliwiński
Nauczyciel, instruktor rekreacji ruchowej, organizator wczesnej edukacji ekologicznej dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Założyciel Koła Ekologicznego Sopockich Potoków.

Źródło:
http://www.przeglad.ca/2014/06/pisanki-na-marginesie-sposob-na-sposob-bycia/