zaduszkiMam nadzieję, że każdy czytający ten tekst zgodzi się ze mną, iż każdy człowiek lubi przebywać z ludźmi podobnymi sobie. Oznacza to, że dobrze się czujemy przebywając w tej samej grupie zawodowej. Dobrze się czujemy przebywając w „swoim” środowisku. A gdy tylko pojawi się jakiś „obcy”, od razu jesteśmy w stanie go zauważyć. Co więcej, od razu obrzucimy go swym spojrzeniem, dokonując pierwszej oceny. Jeszcze większa przepaść pojawi się, gdy okaże się, że ów obcy pochodzi z niżej usytuowanej grupy społecznej. W takim przypadku krytyka staje się natychmiastowa. Surowej ocenie zostanie poddany jego wygląd, ubranie, sposób wysławiania się, niższe zarobki oraz pochodzenie. Będziemy więc czuć się lepszymi, a przez to bardziej przez siebie docenieni i dowartościowani. Mamy bowiem z kim się porównać i we własnych oczach uplasować się o niebo wyżej od tych, którzy się nam nie podobają.
Podejmuję tę refleksję na progu uroczystości Wszystkich Świętych. Jest to dzień, gdy wielu ludzi decyduje się nieraz na daleką podróż, pokonując setki kilometrów, aby choć na chwilę, na mały moment stanąć przy grobach swoich bliskich; aby pomodlić się za nich, aby wyprosić im łaskę wiecznego zbawienia. Stając tak na naszych cmentarzach, uświadamiamy sobie jednocześnie znikomość ludzkiego życia. Po raz kolejny pytamy też siebie o jego sens, o sens podejmowanych wyrzeczeń, ciągłego zabiegania. W szczerości zadajemy proste pytanie: po co to wszystko? I wspominamy tych, którzy jeszcze niedawno byli pomiędzy nami, z którymi razem śmialiśmy się, dyskutowaliśmy, sprzeczaliśmy się… A dzisiaj zostało po nich puste miejsce i pustka w sercu, której nic ani nikt nie jest już w stanie zapełnić.
Myśląc o przemijaniu i o umieraniu dochodzimy też do wniosku, że nie warto w życiu posługiwać się obłudą, fałszem, złością. Nie warto żyć w nieprzyjaźni i kłótni. Po prostu nie warto. Bo to życie jest takie kruche i takie krótkie…
Do tego można dodać jeszcze jedną myśl, zaczerpniętą z Księgi Mądrości, której fragment usłyszymy w najbliższą niedzielę (por. 11,22-12,2). Oto jej autor rozpoczyna swój wywód stwierdzeniem, że przy wielkim i niepojętym Bogu cały świat jawi się jak maleńkie ziarenko, jak „kropla rosy porannej, co spadła na ziemię”. W ten świat wpisany też jest każdy z nas i życie każdego z nas… Skoro jednak świat porównany jest do ziarenka i do niewielkiej kropli rosy, to kim we wszechświecie jest człowiek? „Prochem i niczem” – podpowiada literacki ksiądz Piotr w III części „Dziadów” Adama Mickiewicza. „Prochem i niczem”. A jakże często wydaje się nam, że będziemy mieszkańcami ziemi w nieskończoność. Że będziemy zawsze opływali w dostatki, sławę i bogactwo…
Dlatego w pokorze spójrzmy na siebie samych. Nie porównujmy się z innymi. Nie wywyższajmy się. Nie krytykujmy innych. Bóg bowiem nad wszystkimi ma litość: i nad tymi dobrymi, i nad złymi. Wszystkich miłuje, bo nie może mieć w nienawiści tego, co sam stworzył – podpowiada autor Księgi Mądrości. Co więcej, Bóg „zamyka nawet swe oczy” na ludzie grzechy, aby tylko człowiek nawrócił się i zszedł z drogi zła.
Niech rozbrzmiewają w nas słowa tej niezwykłej Księgi. Szczególnie w tych ważnych dniach niech dojdzie też do serc naszych przesłanie, że jest w nas „nieśmiertelne tchnienie” – dar od Boga, który chce, aby każdy z nas w Niego szczerze uwierzył…

ks. Robert Kaczorowski, Szemud
Archidiecezja Gdańska