niewolnikSwych czarnych niewolników Francuzi zakopywali żywcem, palili, dusili siarką, wysadzali w powietrze, rzucali psom na pożarcie… A co na to wielcy francuscy filozofowie? Surowo potępiali niewolnictwo, ale… w pańszczyźnianej Polsce!

Czarny Kodeks (Code Noir), przyjęty za panowania króla Ludwika XIV w 1685 roku, miał zahamować okrucieństwa, ale tylko pudrował szkaradną rzeczywistość.

Okręty tonące we krwi i odchodach.

Gehenna zaczynała się już na statkach, na których dochodziło do aktów okrucieństwa nie mieszczących się w żadnych normach moralnych. To dotyczyło zresztą nie tylko francuskich okrętów, ale i innych kolonialnych potęg.
Niewolnicy sprowadzani za bezcen z Afryki upychani byli na pokładzie jak śledzie. Skuci w parach łańcuchami, trzymani w klatkach, musieli spędzić podróż leżąc na boku – najczęściej nie było bowiem miejsca, żeby się wyprostować. Spali w odchodach, które mogli sprzątać maksimum raz dziennie, przy okazji wyjścia na pokład, na świeże powietrze.
Ale było to możliwe tylko przy dobrej pogodzie. Przy kiepskiej niewolnicy wegetowali w brudzie, smrodzie i zarazkach. Dostawali rozwolnienia od niewłaściwego pożywienia, wymiotowali, chorowali, tracili przytomność. W poprzecinaną kajdanami skórę wdawało się zakażenie.
Francuzi w XVII-XVIII wieku przywieźli na Karaiby 1-1,25 mln niewolników z Afryki. Ilu jednak nie dotarło na miejsce, umierając w drodze? Trudno o takie szczegółowe statystyki. Jedni historycy szacują, że morderczych transportów na Karaiby nie przetrwało 150 tysięcy Afrykańczyków. Inni wskazują, że śmiertelność na statkach oscylowała wokół 20 procent, więc tych ofiar musiało być znacznie więcej…

„Nawracanie” żelazem i gwałtem.

Na miejscu – czyli między innymi na Martynice, Gwadelupie czy Haiti – żywy towar trafiał na targ. Niewolnik był piętnowany rozpalonym żelazem, pospiesznie nauczany przez zakonnika o chrześcijańskich prawdach wiary i chrzczony.
To jednak tylko puste gesty. Właściciele mieli w nosie Ewangelię, a niewolnicy udawali wierzących, by przeżyć. A nie było to łatwe. Dostawali głodowe racje. Zaś przy harówce na plantacjach trzciny cukrowej zakładano im żelazne maski – obręcze z metalową osłoną na usta – by czasem nie wyjadali pańskiego dobra.
Niewolnicza praca nie była końcem upokorzeń. Kobiety albo dobrowolnie zgadzały się na seksualne wykorzystywanie przez właścicieli i nadzorców, albo były gwałcone. Potem rodziły dzieci, które też stawały się niewolnikami. Przed pohańbieniem nie chronił niewolnic ani ślub, ani macierzyństwo, ani wiara.
Ich ojcowie, mężowie i dzieci musieli się z tym pogodzić. Jedynym ratunkiem wydawała się ucieczka w góry. Jednak to mogło kosztować życie, a Francuzi szkolili specjalne jednostki Mulatów do tropienia zbiegów.

Za próbę ucieczki – ucięta noga.

Poza tym, już w razie zwykłej niesubordynacji niewolników srogo karano, a co dopiero przy buncie lub ucieczce! Czarny Kodeks stanowił, iż niewolnik, który silnie uderzy swojego pana lub zakrwawi albo spoliczkuje, ma być skazany na śmierć – opisywał badacz historii Karaibów Tomasz Łepkowski – Za zbiegostwo obcina się ucho, za recydywę nogę do kolana, a za trzecią ucieczkę czeka niewolnika śmierć.
Drobniejsze przestępstwa, na przykład kradzieże, karano zwykle chłostą. Rany traktowano solą, pieprzem, sokiem cytrynowym lub popiołem – dla spotęgowania efektu. Code Noir starał się ograniczyć liczbę wymierzanych batów i zakazać tortur, ale bezskutecznie.
Plantatorów nie skazywano bowiem za nadużycia. Kiedy w 1788 roku na Haiti niejaki Nicolas Le Jeune zabił czterech niewolników i zakatował na śmierć dwie przypalane ogniem niewolnice – podejrzewając grupę o udział w trucicielskim spisku – władze uniewinniły go. Stwierdziły, że sadysta działał dla bezpieczeństwa kolonii.

A Monteskiusza martwi cena cukru.

Patologie, do jakich dopuszczał Czarny Kodeks, nie interesowały nawet autorytetów moralnych.
Nie protestował przeciw niemu żaden z wielkich filozofów Oświecenia. Monteskiusz, Wolter, Rousseau pisali o prawach, historii, filozofii i kondycji ludzkiej jakby nie wiedzieli o Code Noir, albo wiedzieli i uważali go za nieistotny – pisze kongijski historyk i działacz na rzecz demokracji Jacques Depelchin.
Monteskiusz faktycznie wolał w 1748 roku krytykować Polskę, że w niej chłopi są niewolnikami szlachty. Kolonialny wyzysk Francuzów usprawiedliwił słowami: „Ludwikowi XIII bardzo ciężko przyszło zdobyć się na prawo, które czyniło niewolnikami Murzynów w jego koloniach: ale kiedy go przekonano, że to jest najpewniejszy sposób nawrócenia ich, zgodził się”.
Śmiechu warte, ale wielki filozof pisał rzeczy jeszcze bardziej szokujące:
„Gdyby mi trzeba było bronić prawa, mocą którego uczyniliśmy Murzynów niewolnikami, oto co bym rzekł: Skoro ludy Europy wytępiły mieszkańców Ameryki, trzeba im było obrócić w niewolę mieszkańców Afryki, aby posłużyć się nimi dla karczowania tak rozległego kraju.
Cukier byłby za drogi, gdyby rośliny, która go wydaje, nie uprawiano przez niewolników. Owi ludzie są czarni od stóp do głów i mają nos tak spłaszczony, że prawie niepodobna jest ich żałować. Nie można sobie wyobrazić, aby Bóg, w swojej nieskończonej mądrości, umieścił duszę, a zwłaszcza duszę dobrą, w czarnym ciele”.

Zbrodnie wojenne Napoleona.

Rewolucja francuska miała wszystko zmienić, znosząc niewolnictwo w 1794 roku. Lecz kiedy Napoleon doszedł do władzy, uznał, że hasła „wolność-równość-braterstwo” to zwykłe farmazony. Ważniejsze są pieniądze, jakie Francja czerpie z zamorskich plantacji. W 1802 roku przywrócił więc niewolnictwo w koloniach, a do poskromienia buntu na Haiti wysłał wojsko – w tym kilka tysięcy niepotrzebnych mu już w Europie polskich legionistów.
Haitański polityk tak wspominał w 1814 roku francuskie okrucieństwa:
„Czyż nie wieszali ludzi głową w dół, nie topili w workach, nie krzyżowali na deskach, nie grzebali żywcem, nie miażdżyli na śmierć? Nie zmuszali ich do jedzenia odchodów? Nie zdzierali im skóry batem, nie rzucali żywcem na pożarcie przez robaki i mrówki, albo zostawiali przywiązanych na bagnach, by pożarły ich komary?
Nie wrzucali ich do kotłów wrzącego syropu? Nie wpychali mężczyzn i kobiet do beczek, najeżonych wewnątrz kolcami, i nie staczali ich ze zbocza w przepaść? Nie rzucali nieszczęsnych czarnych psom ludojadom, dopóki te nie były już tak nażarte ludzkim mięsem, że okaleczone ofiary dobijano bagnetami i sztyletami?”.
I tak nie wspomniał wszystkich kar. Duszenia buntowników siarką pod pokładami napoleońskich okrętów. Wieszania na gwoździach wbitych w uszy. Kastracji. Wpychania prochu w odbyt i wysadzania. Aktów ludobójstwa podczas wojny Francuzów ze zbuntowanymi niewolnikami.
Trzeba zgładzić wszystkich Murzynów z gór, mężczyzn i kobiety, zachowując jedynie dzieci w wieku poniżej 12 lat; zniszczyć połowę Murzynów z nizin i nie pozostawić w kolonii ani jednego Mulata noszącego epolety – pisał wprost generał Leclerc, szwagier Napoleona. Nie dożył końca wojny. Francja przegrała i straciła Haiti (1804), a niewolnicy wywarli srogą zemstę na dawnych panach.

A tymczasem na Oceanie Indyjskim…

Francja jeszcze przez kilkadziesiąt lat nie potrafiła wyeliminować niewolnictwa. A dotyczyło nie tylko Karaibów, lecz także Afryki i archipelagów na Oceanie Indyjskim. Na Komorach, będących francuskim protektoratem od 1866 roku, niewolnictwo zniesiono dopiero w 1899 roku!
Szczególnie interesujący dla Polaków jest przykład wysepki Amsterdam, którą uprawiał przy pomocy niewolników Malgaszów – jak pisał Juliusz Verne – pewien nasz rodak pływający pod francuską banderą. Był nim obieżyświat i rewolucjonista Adam Piotr Mierosławski. Brat legendy Wiosny Ludów i dyktatora powstania styczniowego – Ludwika Mierosławskiego.
Choć Adam Piotr korzystał z niewolników z Madagaskaru, a Verne był przeciwnikiem owego procederu, pisarz zbył ten fakt milczeniem. Co więcej, Polak prawdopodobnie stał się dla francuskiego pisarza inspiracją przy tworzeniu jednej z najbardziej charakterystycznych postaci kultury masowej: kapitana Nemo – żołnierza wolności, brzydzącego się niewolnictwem i ciemiężeniem ludów przez zaborcze mocarstwa.
źródło: ciekawostkihistoryczne.pl

Źródło:
https://tajemnice.robertbrzoza.pl/zbrodnie/psychopaci-karaibow-witajcie-piekle-francuskich-kolonii/