Autor: AGNIESZKA GERWEL

Rejs rzeką Jangcy (Yangzi Jiang), który jest kwintesencją zwiedzania Chin, był dla mnie ogromnym zaskoczeniem i przeżyciem. Jest to najdłuższa rzeka w Azji i trzecia pod względem długości rzeka na świecie – po Amazonce i Nilu. Jej długość – według chińskich źródeł – wynosi 6300 kilometrów. W jej obrębie mieszka ponad 40 procent ludności Chin, czyli około 600 milionów.

Nazwa Jangcy pochodzi od starożytnego 'lenna Yang’. W krajach europejskich używana jest nazwa Yantgzee, w Chinach rzeka ta znana jest jako Chang Jiang, Da Jiang (Wielka Rzeka) lub Jiang (Rzeka). Rzeka ta jest głównym szlakiem handlowym w Chinach oraz źródłem energii.

NA POKŁADZIE STATKU „VIKING EMERALD”
Nasza przygoda zaczęła się od wejścia na statek „Viking Emerald” w Wuhan, najbardziej zaludnionym mieście w centralnych Chinach. Przedstawiono nam członków załogi, poruszających się w rytmie tradycyjnego tańca smoka. Statek był średniej wielkości, składał się z 256 kabin, trzech pokładów, restauracji, tarasu na ostatnim piętrze i sklepu z chińskimi pieczątkami oraz pokładowym krawcem. Każdego poranka, o godzinie 6:00, na tarasie odbywały się ćwiczenia Tai Chi. Ćwicząc, po drodze mijaliśmy łagodne wybrzeża rzeki, gdzie od czasu do czasu widywaliśmy rolników lub, bliżej naszego statku, lokalnych rybaków w charakterystycznych chińskich kapeluszach, zarzucających sieci. Panowała absolutna cisza. Jedynie od czasu do czasu słychać było głos naszego instruktora, przekazującego wskazówki.
Rzeka była spokojna, o gładkiej powierzchni, sprawiała wrażenie wręcz leniwej. Jej barwa w tej części wydawała się brunatno-brązowa. Pewnego dnia wstałam wcześnie rano i wyszłam na balkon. Nagle, zza zakrętu, wyłoniło się ogromne nowoczesne miasto: trzydziestopiętrowe wieżowce, nowoczesne samochody, szerokie ulice… Było to jedno z miast zbudowanych w ciągu ostatnich dziesięciu lat; ich mieszkańcami są ludzie wysiedleni z wiosek zalanych w wyniku wybudowania tamy.
Jednym z naszych ulubionych miejsc na statku był górny pokład, gdzie spędzaliśmy ciepłe, letnie wieczory na rozmowach, obserwacji mijających nas wiosek, całkowicie oddając się atmosferze rejsu. Od czasu do czasu ukazywały się światła miast i nowoczesnych, jasno oświetlonych mostów. Większość wieczorów zapełniała cisza, przerywana odległym warkotem motoru statku i nie było nic widać, poza ogarniającą nas ciemnością. Czułam się, jak gdybym została przeniesiona do jednej ze scen filmu „Apocalypse Now” na rzece Mekong. Czasami statek zbliżał się do brzegu i ukazywały się malutkie chatki rybaków i rolników. Często pływaliśmy jednak bliżej środka, samego serca rzeki.
Na statku co wieczór organizowane były występy lub wykłady starannie przygotowywane przez pomysłową załogę. Tematy były różnorodne: historia Chin, sytuacja polityczno-społeczna kraju, chińska kultura dawniej i dzisiaj… Najciekawszy był wieczór, kiedy zorganizowano pokaz mody i strojów chińskich mniejszości narodowościowych. Grupa Hun jest najliczniejsza, obejmuje 92 procent ludności; poza nią istnieje ponad 50 grup mniejszościowych. Każda z nich wyróżnia się odrębnymi zwyczajami, językiem, ubiorem i religią. Poza tym pokazy obejmowały chińską ceremonię picia herbaty, malowania i artystycznego „rzeźbienia warzyw”. Wszystkie prezentacje przygotowywane były z uwzględnieniem najdrobniejszych szczegółów.

WZRUSZAJĄCE SPOTKANIE Z UCZNIAMI
Viking River Cruises popierają finansowo parę lokalnych szkół. Odwiedziliśmy jedną z nich – szkołę podstawową Bazimen w małej wiosce Yueyang. Widok był przygnębiający: błoto na drogach, ciężarówki załadowane węglem, szare koszule, spodnie, skarpety itp. suszące się na balkonach i puste traktory zostawione przy drodze. Po kilkunastu minutach jazdy autobusem miłym zaskoczeniem było powitanie nas przez uczniów szkoły. Dzieci były ubrane w kolorowe mundurki, stały przy wejściu na boisko, grając na bębnach i trąbkach. Nauczyciele zaprosili nas do klas, gdzie każdy z nich uczył ponad czterdziestu uczniów. Byli to pierwszoklasiści, którzy zaśpiewali parę szkolnych piosenek. Muszę przyznać, że takiego entuzjazmu dawno nie doświadczyłam. Tuż przed naszym wyjściem z klasy, dzieci nagle zerwały się z ławek szkolnych, podbiegając do nas i obdarowując nas kolorowymi karteczkami papieru z małymi rysunkami i dekoracjami. Była to niezapomniana niespodzianka. Po wizytach na lekcjach nauczyciele przygotowali występy taneczne drugiej i trzeciej klasy na szkolnym boisku. Barwne stroje, skomplikowana choreografia i świetna muzyka wzruszyły nas wszystkich.

NASTĘPNA NIESPODZIANKA – ŚWIĄTYNIA SHIBAOZHAI
Świątynia ta kształtem przypomina kwiat orchidei. Położona jest na terytorium prowincji Zhongxian. Zbudowana została z drewna, na zboczach skały, w czasach dynastii Mingów. Legenda głosi, że skała, przy której mieści się świątynia, miała mały otwór, przez który wysypywał się ryż, którym żywili się mnisi. Jeden z nich, zachłanny i chciwy, powiększył ów otwór w ścianie; niestety, zamiast oczekiwanej większej ilości ryżu… dziura wyschła.
Początkowo wysokość świątyni wynosiła dziewięć pięter, piętra dziesiąte, jedenaste i dwunaste zostały dodane w 1956 roku. Każde piętro świątyni jest wąskie, z roztaczającym się widokiem na rzekę Jangcy. Na górę dostaliśmy się wąskimi drewnianymi schodami, a do ostatniej malutkiej komnaty weszliśmy po drabinie. Tutejsza legenda głosi, że kto pragnie „złapać szczęście” powinien wspiąć się na najwyższe piętro świątyni. Na każdym piętrze widoczne są barwne statuy i malowidła przedstawiające Buddę oraz ilustrujące legendy związane ze świątynią.
Wracając na statek przeszliśmy przez ozdobny most i udekorowaną bramę wiodącą do lokalnej wioski, gdzie chińscy sprzedawcy zachwalali swoje towary na miniaturowych straganach. Handlowali wszystkim, począwszy od jedwabnych chustek, koszul, stempli, wachlarzy, lalek, obrazów, kwiatów, bambusów, lokalnych potraw i herbaty, zakończywszy na zwierzętach. Większość towarów wyprodukowana została przez mieszkańców pobliskich wiosek.

TRZY PRZEŁOMY
Nad Jangcy zbudowano największą tamę na świecie – Zaporę Trzech Przełomów. Jej głównym celem było zapobieganie zalewaniu wiosek położonych nad brzegami rzeki oraz dostarczanie energii. Niestety, tama sprawiła, że poziom wody wzniósł się dramatycznie powyżej konstrukcji. Woda zalała doliny rzeki, ziemie rolne oraz liczne zabytki. Zmusiło to władze do przesiedlenia 1,2 miliona mieszkańców ze 160 miasteczek i wsi.
Zapora Trzech Przełomów ma 180 metrów wysokości i ponad 2 kilometry długości. Nasz statek został podniesiony o 113 metrów przez pięciopiętrową śluzę; jest to największy tego typu system śluz na świecie. Zwiedziliśmy centrum widokowe i miniaturowe muzeum związane z konstrukcją. Dostaliśmy się tam długim systemem ruchomych schodów skonstruowanych na zboczu góry. Niesamowite wrażenie zrobił na nas widok przelewającej się potężnej masy wody oraz potężna konstrukcja tamy.
Powoli zbliżyliśmy się do najbardziej urozmaiconego odcinka rzeki Jangcy pomiędzy Chongqing i Yichang, zwanego Trzema Przełomami, gdzie woda wyżłobiła w skałach wąwozy. Pierwszy przełom – Qutang Xia Gorge – jest najkrótszym, najwęższym i najdramatyczniejszym przełomem, liczącym sobie osiem kilometrów. Po obu stronach rzeki zaskoczyły nas zapierające dech widoki pionowych skał o wysokości ponad 100 metrów.
W wyrzeźbionych ścianach widoczne są pieczary. Przemieszczanie się tym wąwozem przypomina rejs w podwodnej grocie. Poeta Song Su Si tak opisał kiedyś spienioną Jangcy płynącą w tym miejscu: „jak tysiąc mórz wlanych do jednej filiżanki”. Dzisiaj, po wybudowaniu tamy, rzeka płynie spokojniejszym nurtem.
Drugi wąwóz – Wu, najszerszy z trzech, liczy 45 kilometrów. Płyniemy zygzakami, skręcając tuż za ukazującymi się przed nami ścianami i podziwiając ukazujące się góry z interesująco wyrzeźbionymi wierzchołkami. Najsłynniejsze z nich to malownicze dwanaście iglic ze szczytem Bogini. Opisane zostały przez Pawła Jasienicę w jego książce „Kraj nad Jangcy” w ten sposób: „Wznosi się nad nim dwanaście wysokich szczytów… krawędzie sterczą ku górze, poszarpane iglice; niżej czernieją gardła pieczar”.
Największe jednak wrażenie wywarły na nas skalne cmentarze, czyli tzw. wiszące trumny, umieszczone wysoko w pieczarach i na skałach przez lud Ba, ponad dwa tysiące lat temu. Nikt nie wie, w jaki sposób tam się znalazły, do dziś jest to owiane tajemnicą. Tymczasem na brzegu wesoło uganiają się stada małp rezusów.
Trzeci wąwóz – Xiling uważany jest za najdłuższy, ma bowiem ponad 66 kilometrów długości i do czasu zbudowania Zapory Trzech Przełomów uważany był za najbardziej niebezpieczny. Głębokość rzeki Jangcy zwiększyła się od trzech do stu metrów, co umożliwia bezpieczne rejsy, ale równocześnie widoki nie są tak dramatyczne i malownicze.

Nasza przygoda dobiegła końca. Pobyt w Chinach i rejs rzeką Jangcy nauczyły nas wiele o tradycjach, historii, kulturze i pięknie tego rozległego kraju. Po szesnastogodzinnym locie znaleźliśmy się znowu w Nowym Jorku. A potem szybko dotarliśmy do domu. Ale to już zupełnie inna rzeczywistość.

Źródło: http://www.dziennik.com/publicystyka/artykul/splyw-rzeka-jangcy