Tajemnica Kamiennych Kul.

Tajemnica Kamiennych Kul.

Bośnia kryje wiele tajemnic. Znajdują się tam nie tylko domniemane piramidy, lecz odnaleźć też można także wiele tajemniczych kamiennych kul, podobnych do tych, jakie występują w Kostaryce. Tajemnicze twory o nieznanym pochodzeniu pozostają prawdziwym wyzwaniem dla nauki. Jak na razie nikt nie potrafił wyjaśnić pochodzenia ani celu istnienia kamiennych kul. Czy odkrycie podobnych tworów w Bośni może jakoś pomoc w rozwikłaniu zagadki?

Starożytne tajemnice bywają jak nieszczęścia – czasem pojawiają się w parach. Toteż wkrótce po tym, jak w Bośni odkryto domniemaną Dolinę Piramid, znaleziono także inne miejsce, w którym znajdowały się enigmatyczne kamienne kule. Choć uwaga większości skupiła się na budowlach z Visoko, kule nie są wcale mniej interesujące.

Należy na początku zauważyć jednak, że kule występują nie tylko na Bałkanach. Pierwsza „tajemnicza” kolekcja kamiennych kul odkryta została w delcie rzeki Diquis w Kostaryce w latach 30-tych XX wieku. Największe z obiektów mierzyły do 2.5 m. średnicy. Choć odnaleziono ich od tego czasu setki, nikt nie był niestety w stanie wyjaśnić jak powstały, ani jakie mogły mieć znaczenie.

W Bośni największa koncentracja kamiennych kul występuje niedaleko miasta Zavidovici, leżącego na północny-zachód od Doliny Piramid (Visoko) i około 100 km od stolicy kraju – Sarajewa. Jedna z kul została przeniesiona na plac jednego z miast w regionie, gdzie zrobiono z niej fontannę.

Najwięcej kul znajduje się w Grabie, leżącym w bezpośrednim sąsiedztwie Zavidovici. W niegłębokiej dolinie na obrzeżach wioski znajdują się dziesiątki z nich. Część jest uszkodzona.

Jak na razie odnaleziono tam 15 nietkniętych i 20 rozpołowionych kul. Ich wymiary różnią się od 5 cm do 2 metrów. Każda jest wypolerowana i choć uważa się, że są naturalnego pochodzenia, wyglądają na wycięte, obrobione i wypolerowane. Znajdujące się w ich pobliżu kamienie tego samego typu, choć oczywiście nie ruszane ręką człowieka wykazują właściwości bardzo korzystne do ich obróbki, w tym homogeniczne wnętrze, co oznacza, że każda osoba zabierająca się za obróbkę takiego kamienia nie spotka na swej drodze niemiłych przeciwności.

Wiele z kamiennych bośniackich kul wykonanych jest z granodiorytu. W Teocaku na północnym-wschodzie Bośni znajduje się 8 kul wykonanych z granitu. Choć istnieją wątpliwości co do tego, czy kul z Zavidovici nie stworzyła przypadkiem natura, te z Teocaku musiały być wykonane ludzką ręką, gdyż natura nie tworzy podobnych kształtów w granicie. Jeśli tak jest, pojawia się możliwość, że i kule z okolic pierwszej miejscowości mogły być wykonane przez ludzi, co potwierdził swą opinią egiptolog dr Aly Barakat.

Ale kamienne kule znajdują się także w osadzie Ponikve niedaleko Vares. Jeden z tamtejszych kamieni waży ok. 4 ton. We wsi Ziokuce niedaleko miasta Kakanj odnaleźć można kilka kul, które znajdują się niedaleko kamiennych megalitów, jakie wedle wierzeń miejscowych mają moc uzdrawiającą. Możemy wyliczać dalej. W bibliotece klasztoru Franciszkanów w Kraljevej Sutjeskiej niedaleko Kakanja znajduje się inna mniejsza kamienna kula. Kamienną kulę odkryli również kilka lat temu pracownicy fabryki z Visoko.

Jasne jest jednak, że „stolicą” kul jest Grab, w którym natrafić można na kilka legend związanych z kamieniami. Mogą one po części pozwolić odpowiedzieć na związane z nimi pytania.

Jedna z legend mówi, że w 1936 roku przyszła powódź. Dzień był ciemny jak noc i padało tak mocno, że rzeki wyszły ze swych koryt. Mówi się, że to właśnie to zdarzenie spowodowało pojawienie się kul, co sugeruje jednocześnie, że znajdowały się kiedyś znacznie wyżej. Widząc kule umieszczone dziś wewnątrz małego potoku dojść można do wniosku, że w legendzie zawiera się część prawdy.

Jednakże druga z legend, oparta bardziej na intuicyjnych przypuszczeniach, mówi o gościach weselnych, którzy zmienili się w kamienne kule. Nie jest ona zbyt prawdopodobna, choć przypomina legendy z innych miejsc, np. francuskiego Carnac, gdzie megality miały być zmienionymi w kamień ludźmi.

Zatem jeśli Bośnia nie dostarcza wyjaśnień odnośnie kamiennych kul, w poszukiwaniu wyjaśnień zwróćmy się w inną stronę. David Hatcher-Childress, amerykański pisarz, nazwał podobne obiekty kulkami bogów, odnosząc się w szczególności do kamieni z Kostaryki. Pierwsze naukowe badania nad nimi przeprowadzono wkrótce po ich odkryciu. Doris Stone – córka pracownika United Fruit Co. opublikowała swój raport w piśmie „American Antiquity”. Zwrócił on uwagę Samuela Lothropa z Muzeum Peabody przy Harvard University. Przybył on w 1948 roku do Kostaryki odnajdując więcej podobnych kul i przeprowadzając na miejscu ich znalezienia wykopaliska, aby móc ustalić ich pochodzenie.

Większość z odkrytych przez niego kamieni mierzyła 2.4 m. średnicy. Jedna z nich została przeniesiona przed budynek w San Jose. Lothrop opublikował ostatecznie swe wniosku w „Archaeology of the Diquís Delta, Costa Rica” w 1963 roku, jednak ich cel, jak i sposób powstania nigdy nie zostały bliżej wyjaśnione. Większość autorów opisuje jedynie ten fenomen, ale nie mierzy się z tajemnicą, nie będąc w stanie dostarczyć dalszych wniosków.

Zatem kamienne kule nie są rzadkim zjawiskiem. Podobnie jak w Bośni tak i w Kostaryce ich występowanie nie ogranicza się do jednego miejsca. Odkrywano je w różnych rejonach, w tym na Isla del Cano, a także w Papagayo na Półwyspie Nicoya – 300 km na północ od ujścia Diquis.

Poza Bałkanami i Ameryką Środkową, podobne kamienie znajdowano także na Wyspie Wielkanocnej, w Peru oraz w Meksyku.

Kto gra z nami w kulki?

Kamienna kula z Wyspy Wielkanocnej znajduje się w jej północnej część. Okrągły głaz wedle podań używany był przez „panów” wyspy do skupiania swych mentalnych sił, które niczym swego rodzaju soczewka sprawiały, że słynne posągi lewitowały i „chodziły” po wyspie. Oczywiście jest to wysoce fantastyczne założenie. Jeśli podobne rozwiązanie odniesiemy do Bośni i jej kul, nie będzie ono miało większego sensu. Podobnie w Kostaryce, gdzie uważa się, że kamienie zostały wyciosane w kamieniołomie odległym o 48 km. Zwraca to jednak uwagę na to, jaki trud w ich wykonanie musieli włożyć domniemani twórcy. Niemały kłopot sprawiać musiał transport, przy czym miejsce ich przeznaczenia miało zapewne charakter święty. Poszukiwano także specjalnego rodzaju kamienia, gdyż w przeciwnym wypadku użyte zostałyby inne miejscowe materiały.

Większość kostarykańskich kul powstała z kamienia zwanego gabbro, przypominającego granit, z którego powstały bośniackie kule. Lothrop i inni sugerowali, że kamienie zostały wyciosane z naturalnych bloków, potem zaś polerowane przy pomocy mniejszych kamieni, mokrego piasku i innych ściernych materiałów, które nadały im połysk. Zauważono także, że po podgrzaniu granodiorytu a następnie jego szybkim ochłodzeniu, cienka warstwa kamienia odpada w postaci płatków. Być może technikę tą wykorzystywano przy nadawaniu kamieniom okrągłego kształtu.

Ale interesujący jest nie tylko fakt istnienia, ale także dalszego polerowania kamieni z Bośni i Kostaryki. W Ameryce Środkowej kamienie często umieszczano grupowo – w prostych lub zakrzywionych liniach, być może podobnie jak w przypadku megalitów z Zachodniej Europy. Podobieństwa odnoszą się także do Zavidovici i innych miejsc w Bośni, gdzie kamienie również występują grupowo.

Zatem mimo tak interesujących korelacji, jak na razie nie dostarczono wielu odpowiedzi, co do kostarykańskich kamieni. Znajdowano je jednak nad grobami, lecz mimo to ich przeznaczenie pozostaje nieznane. Jeśli miały one pewne związki z ceremonią pochówku, należy przypomnieć sobie historie o martwych gościach weselnych, która łączy się z kulami z Bośni.

Mimo odkrycia w Bośni rzekomych piramid, nie istnieje związek między nimi a kulami, za wyjątkiem jednego znaleziska, które zdaje się potwierdzać regułę. Odnajdywano je w wielu miejscach i wniosek, do jakiego można dojść wskazuje, że znajdowały się one w zasięgu kultury Vinca. Trudno jednak powiedzieć, czy są one jej tworem, bowiem nie istnieją metody pozwalające określić ich wiek. Podobne trudności zachodzą w związku z kulami z Kostaryki, choć uważa się, że powstały między rokiem 200 p.n.e. a XV stuleciem naszej ery.

Ostatecznie w Zavidovici nie odnaleziono jak dotąd większych ruin, czy zaginionego miasta. To samo odnosi się to Kostaryki, gdzie kule nie oznaczają widocznych związków z cywilizacją. Być może kamienne kule oznaczały oddziaływanie na pewne cechy krajobrazu – jedyny wpływ człowieka na coś, co uważane było za miejsce święte? To oczywiście czyste spekulacje.

Tajemnica kamiennych kul nie polega na odnalezieniu odpowiedzi na to, kto wykonał te kule, lub jak to zrobił. Wiadomo, że używając technologii z epoki kamienia, możliwe było ich wycięcie i jak ukazują nam przykłady z Bośni i Kostaryki, położenie dużego nacisku na szczegóły wykończenia.

Prawdziwą tajemnicą pozostaje to, czemu służyły i co miały oznaczać. Ponieważ znajdowano je w okolicach rzek, były być może ozdobnikami związanymi z ich kultem. Ponadto pojawia się pytanie, dlaczego tworzyły je różne, nie mające ze sobą nic wspólnego cywilizacje.

Jedno z wyjaśnień dotyczy ich kształtu. Czy kula nie symbolizuje jaja związanego w pewien sposób z narodzinami lub odradzaniem się? Jeśli tak, może mieć to pewne znaczenie z rytuałami pogrzebowymi, lecz nie ma większych powodów ani dowodów, aby tworzyć podobne wnioski. W ten sposób, nie wiedząc czym są kule, stoimy przed prawdziwą starożytną tajemnicą.

Od odkrycia na Ziemi pierwszych niesamowitych kul minęło już sporo okrągłych rocznic. A dyskusja nad ich pochodzeniem toczy się, toczy i toczy…

Na największą z dziwnych kul zbudowaną z litego granitu nie można wdrapać się bez sprzętu do wspinaczki. Najmniejsze mieszczą się w dłoni. Wystają ze zwartych skał jak skamieniałe piłki, sterczą na wierzchołku góry sugerując, że Syzyfowi jednak się udało, leżą porozrzucane w dżungli.

W 1945 r. w meksykańskim stanie Veracruz trwała wyprawa badawcza do ruin porośniętego dżunglą miasta Olmeków, ludu znanego z upodobania do wielkich kamiennych „wampirzych” głów. Doktor Matthew W. Stirling przywykł do rzeźbiarskiego rozmachu Olmeków, którzy „zaminowali” tropikalny las kamiennymi rzeźbami.

Jednak nawet na znawcy tematu zrobiła wrażenie grupa starannie wytoczonych bazaltowych kul blisko metrowej średnicy. Kolejne kule, jeszcze większe, granitowe, doktor Stirling znalazł w Kostaryce, w pobliżu Palmar Sur. I to właśnie zrobione tam zdjęcie odkrywcy na ogromnej kuli zelektryzowało archeologów i geologów w Europie.

Fortuna kulą się toczy

Położenie kul naniesiono w odpowiedniej skali na kartkę i wtedy okazało się, że nawet jeśli nie zostały zrobione przez ludzi, nie porozmieszczały się z własnej nieprzymuszonej woli. Ktoś musiał je przeturlać. Układy kul bez wątpienia nie były przypadkowe.

Wici rozpuszczone wśród tubylczych przewodników pozwoliły na gromadzenie wszelkich doniesień o podobnych kulach. Jednak największego odkrycia najliczniejszych jak dotąd kamiennych kul dokonano bez „wchodzenia w krzaki”.

Jezus wśród profesorów

W 1967 roku ekipa Stirlinga podczas kolejnej ekspedycji odkryła tyle kamiennych kul, że najpracowitszy lud nie zdołałby ich wykuć i wypolerować, nawet tyrając po godzinach, w niedziele, święta i wolne soboty.

Po telefonie od znajomego uczony udał się do meksykańskiego stanu Jalisco. Tam, w sąsiedztwie kopalni srebra Piedra Bola, doliczył się 22 kul ułożonych w prostokąt. Największa miała średnicę ok. 2,5 m.

Widząc ekscytację badaczy, tragarz Jesus Lopez wystawił ich nerwy na próbę. – Też coś! – rzucił przez ramię, zaprzęgając konia.

Zobaczyli, uwierzyli

Wkrótce ekspedycja brnęła na drugą stronę wzgórza, ponieważ, jak stwierdził znudzony Jesus: „Tam to dopiero są kule! „. I rzeczywiście. Zaraz za szczytem przed podróżnikami otworzył się widok na dolinę z setkami kamiennych kul. Przeważnie były jak ze sztancy: miały 1,8 m średnicy.

Tym razem nikomu nie przyszło do głowy, że ktokolwiek mógłby je wyprodukować. Geolodzy zaangażowani w sprawę, po ochłonięciu z wrażenia na widok „alei kul”, orzekli, że ich twórcą jest wulkan. 40 milionów lat temu skały wyrzucone z wnętrza ziemi na skutek równomiernie działającego ciśnienia krystalizowały, tworząc wielkie regularne bryły obsydianu.

A co z granitowymi kulami z Kostaryki? Skoro nie mógł ich „wyprodukować” wulkan, uznano je za dzieło ludzi.

Gdziekolwiek trafiono na kamienne kule, a znajdowano ich jeszcze wiele w różnych rejonach świata, rzadko udawało się bez wątpliwości wyjaśnić, skąd się wzięły.

Rzeźbi na okrągło

Nauka tłumaczy istnienie kamiennych kul na trzy sposoby

1. Mogły się utworzyć na skutek krystalizowania stygnącego materiału wulkanicznego.

2. Mogą być kulistymi konkrecjami, czyli skupiskami minerałów, tworzącymi się w skałach osadowych np. wokół ziarenka piasku.

3. Za powstawanie kul może odpowiadać mało jeszcze zbadany proces wietrzenia kulistego, polegający na odpadaniu kruszejącej skały od twardszego jądra.

Kamienne owoce o rzut kulą stąd

W regionie Kusyce na Słowacji znajdują się skały piaskowcowe, z których na skutek wietrzenia wypadają kamienne kule. Niektóre mają rozmiary piłki nożnej, inne, mające do 3 m średnicy, należą do największych tego typu osobliwości na świecie. Kule można zobaczyć we wsiach Klokocov-Kornica, Klin i Hlavice. Ich mieszkańcy biorą je za skamieniałe owoce pradawnych drzew. W skałach pobliskiego kamieniołomu wyraźnie widać wgłębienia po kulach. Największe mają ponad 5 m średnicy!

Bardzo podobne kule znajdują się w Bośni w okolicach miasta Visoko. Robią ogromne wrażenie, ponieważ leżą na zalesionym urwisku niemal na powierzchni, a przy tym są niezwykle gładkie.

W Afryce, Azji, Australii i Europie

W regionie Laon we Francji w pokładzie węgla odkryto kulę z gipsu.

Pod Ottosdal w RPA znaleziono ponad 200 kul ze związków żelaza, z liniami wyżłobionymi na obwodzie. Miejscowy szaman powiedział o nich: „Mają moc, bo przybyły z nieba”.

Kule średnicy 35 cm, o metalicznej powierzchni, znaleziono w 1963 r. w Australii i amerykańskim stanie Arkansas. Potem identyczne kule odkryto w Meksyku i na Florydzie, a do kul australijskich dołączyły mniejsze, o promieniu do 10 cm.

Kuliste tajemnice ma również Nowa Zelandia. Nawet w przydomowych ogródkach znajduje się tam ciężkie białe lub bladoróżowe kulki wielkości piłki golfowej. Bardzo twardy materiał, z którego powstały, określono jako sprężoną porcelanę.

W Polsce w piaskowni pod Lelowem niedaleko Częstochowy od lat znajduje się ciemne kulki, pokryte grudkowatą powłoką stopionego kwarcu.

Źródło: www.bialczynski.pl

Napisane przez Amon

Źródło: http://strefa44.pl/tajemnica-kamiennych-kul/

Islandia skorzysta z energii wnętrza Ziemi.

Islandia skorzysta z energii wnętrza Ziemi.

Jestem wielkim zwolennikiem wykorzystywania źródeł odnawialnych do generowania energii, dlatego cieszę się, że mogę się z Tobą podzielić informacją z Islandii, gdzie powstanie elektrownia czerpiąca z bogactw natury.

Wykorzystanie dobrodziejstw energii geotermalnej nie jest pomysłem nowym, jednak Islandia chce dokonać czegoś przełomowego, co zaowocować może stworzeniem taniego i praktycznie niewyczerpanego źródła prądu elektrycznego. Islandczycy chcą wywiercić głęboki na 5 kilometrów otwór w południowo-zachodniej Islandii, który byłby najgorętszym na świecie. Temperatury w nim panujące wahają się od 400 do 1000 stopni Celsjusza. Projekt zakłada budowę elektrowni geotermalnej zdolnej do produkcji aż 50 MW energii elektrycznej, czyli 10 razy wydajniejszej niż tradycyjne tego typu obiekty.

Aby to było możliwe, inżynierowie pracujący w ramach projektu Iceland Deep Drilling Project (IDDP), w rejonie Reykjanes, muszą dotrzeć do Grzbietu Śródatlantyckiego, najdłuższego grzbietu śródoceanicznego na Ziemi i naturalnej granicy między płytami tektonicznymi. Wówczas jądro Ziemi zacznie podgrzewać wodę morską i wytworzy parę wodną o ciśnieniu 200 razy większym niż panujące w atmosferze. Jest to stan materii, w którym substancja nie jest ani cieczą, ani gazem, ale jest w stanie przechować więcej ciepła niż każdy z tych stanów.

Naukowcy są pewni, że elektrownia będzie mogła zasilić w prąd elektryczny co najmniej 5.000 gospodarstw domowych, a ta innowacyjna technologia będzie mogła zostać wykorzystana również w innych częściach świata.

Źródło: http://www.robertdee.pl/islandia-skorzysta-z-energii-wnetrza-ziemi/

Śnieżyce i silne podmuchy wiatru na Marsie.

Śnieżyce i silne podmuchy wiatru na Marsie.

Mogłoby się wydawać, że Mars jest zimną i suchą planetą. Jednak wygląda na to, że po zmroku warunki gwałtownie się tam zmieniają.

Kiedy słońce zachodzi, a temperatura obniża się, na Marsie powstają śnieżyce, którym towarzyszą silne podmuchy wiatru. Najnowsze badania potwierdzają, że wciąż niewiele wiemy na temat warunków panujących na odległej, Czerwonej Planecie.

Nowe spojrzenie

Badania prowadzone pod nadzorem naukowca Aymerica Spiga z Uniwersytetu Piotra i Marii Curie we Francji, dają nam nowy pogląd na wzorce pogodowe, które panują na Marsie. Prawdopodobnie mogą one przyczynić się do kolonizacji na Marsie w dalekiej przyszłości.

– Po raz pierwszy ktoś dowiódł, że na Marsie pojawiają się burze śnieżne i lodowce. Wykorzystano znacznie bardziej wyrafinowane i dokładniejsze modelowanie, niż to, które opracowano we wcześniejszych badaniach. Pozwala nam to na wyjaśnienie wielu tajemnic – powiedział Spiga.

Lądownik Phoenix – marsjański bohater

Wielu istotnych informacji dostarczył naukowcom lądownik Phoenix, który został wysłany przez Amerykańską Agencję Kosmiczną (NASA), zbierał on dane w 2008 roku. Dzięki temu naukowcy potwierdzili swoje przypuszczenia, że na Czerwonej Planecie możliwe są opady śniegu. Wcześniej na powierzchni Marsa zaobserwowano podobne formacje do pokrywy zamarzniętej wody. Naukowcy do tej pory zastanawiają się nad tym, skąd wziął się tam śnieg i lód.

Pozyskane materiały z lądownika Phoenix wraz z obserwacjami uzupełnionymi przez lądowniki Global Surveyor i Mars Reconnaissance Orbiter, pozwolił zaobserwować naukowcom, że opady śniegu na Marsie nie następują powoli, stopniowo, jak na naszej planecie. Wokół Marsa rozpościera się cienka atmosfera, stąd takie przypuszczenia.

Nieziemska śnieżyca

Najnowsze modele pogodowe sugerują, że Czerwona Planeta doświadcza czegoś znacznie bardziej dramatycznego. Są to szaleńcze burze, które rzucają małe kawałki lodu. Takie zjawiska powstają w wyniku szybkiego chłodzenia radiacyjnego, w którym ciepłe masy powietrza szybko opuszczają cienką warstwę atmosfery. Zespół badaczy obliczył, że temperatura w chmurach składających się z fragmentów lodu spada aż o 4 stopnie Celsjusza na godzinę.

Na styku dwóch mas powietrza zimnego i gorącego tworzą się wiatry zstępujące.

– Całkowita ilość wody na Planecie jest dosyć mała, więc nie będzie można zbudować na Marsie bałwana, ani otworzyć stoku narciarskiego – powiedziała Spiga.

Dlaczego nie odkryto śnieżyc wcześniej?

Naukowiec sugeruje, że wcześniej analizowano pojedyncze elementy środowiska. Tym razem połączono trzy różne rodzaje obliczeń, na które składają się: obszerne dane klimatyczne, modele turbulencji powietrza i lokalne prognozy pogody. Dzięki tym trzem składowym udało się odkryć to zjawisko.

– To trochę jak rosyjska ruletka – powiedział naukowiec zajmujący się badaniem planet w NASA Paul Hayne z pracowni Jet Propulsion Laboratory, który nie uczestniczył w badaniach.

Jeśli hipoteza jest prawdziwa, oznacza to, że przyszli podróżnicy, którzy wybierają się na Marsa powinni uważać na silne śnieżyce oraz intensywne i gwałtowne podmuchy wiatru. – Wiatr, który powstaje na Marsie, niesie ze sobą wiele energii – powiedział Franck Montmessin z francuskiego Centrum Narodowego Recherche Scientifique.

– Te podmuchy występuję w dolnej części atmosfery. Należy mieć to na uwadze przy lądowaniu na Czerwonej Planecie – dodał.

Na zdjęciu, które w ostatnich dniach opublikowała NASA widać śnieżne wydmy, które są charakterystyczne dla końca marsjańskiej zimy.

Tak właśnie może wyglądać pozaziemska wiosna. Według naukowców na zdjęciu widać końcówkę zimy na północnej półkuli Marsa, gdy jego powierzchnię pokrywa „suchy lód”. Roztapia się pod wpływem promieni słonecznych i tworzy na powierzchni wzory, odsłaniając wydmy oraz skały.

Źródło: http://losyziemi.pl/sniezyce-i-silne-podmuchy-wiatru-na-marsie

Wojna kebabowa: czy muzułmanie trują nas kebabem?

Wojna kebabowa: czy muzułmanie trują nas kebabem?

Kebab to potrawa arabska. Odmian kebabu jest około dwadzieścia. W Polsce najbardziej popularna odmiana to obracające się pieczone mięso.

Ich właściciele to głównie wyznawcy Islamu.

Mają używać sztuczne mięso lub różową pulpę czy sosy o toksycznych składnikach.

W imię walki z nie islamistami, podobno wrzucają do kebaba:

paznokcie,
włosy łonowe,
kał,
mocz,
ślinę,
bakterie coli,
czerwonkę,
pierwotniaki,
grzyby,
wirusy,
i inne odpady.

Autor podkreśla, że to nie jest reguła, ponieważ zdarzają się porządni muzułmanie.

Czy to jest prawda?

Czy prawdą jest wrzucanie odpadów, moczu, kału i innych zanieczyszczeń do kebabów?

Po poznaniu czym jest system polityczno-religijny Islam, wiem, że będą z nami walczyć wszelkimi metodami.˛

Ich zadaniem jest narzucić Islam Europie, a tych, którzy się nie zgodzą na ich system, wyeliminować.

Romuald Szeremietiew, były p.o. ministra obrony narodowej opowiadał zasłyszaną od żony historię. W dużym mieście na Wybrzeżu zakonnice prowadzą żłobek.

W żłobku jest muzułmanka. Jej rodzice, schludni, uśmiechnięci, życzliwi. Pewnego dnia dziewczynka przytuliła się do zakonnicy i powiedziała: kocham cię, a po chwili dodała – jak dorosnę to cię zabiję, ale tak żeby cię nie bolało.

To jest prawdziwy Islam.

Za fasadą uśmiechu, życzliwości kryje się okrutna twarz wyznawców Mahometa i Allaha.

Dlatego twierdzę, że system polityczno-religijny jakim jest Islam, powinien być w Polsce zakazany.

Co do Kebabów, to chyba już nie zjem, ponieważ jestem w stanie wyobrazić sobie tak perfidną wojnę kebabową muzułmanów z nami.

Dobrze byłoby, aby sanepid zbadał budki z kebabem i podał do publicznej wiadomości dokładny skład kebabów.

Najlepiej jednak jeść polskie potrawy i produkty.

Źródło: https://tajemnice.robertbrzoza.pl/religie/wojna-kebabowa-czy-muzulmanie-truja-nas-kebabem/

Rytuał zabijania ludzi.

Rytuał zabijania ludzi.

W kulturze Azteków część ważna część obrzędów religijnych było rytualne zabijanie ludzi i było powszechnie praktykowane przez długi okres czasu.

Zgodnie z wierzeniami Azteków, byli oni narodem wybranym. Ciążył na nich obowiązek pełnienia odpowiedzialnej misji związanej z karmieniem słońca, by miało siły wędrować po niebie. Słońce karmione musiało być ludzką krwią i bijącymi jeszcze sercami. Był to zaszczytny i ciężki obowiązek, związany z wcześniejszym poświęceniem się bogów. Azteccy wojownicy, którzy napoili słońce krwią, w nagrodę mieli prawo przyłączyć się do orszaku swojego boga. Po kilku latach wracali na ziemię w postaci motyli lub kolibrów. Ofiarowywani byli zazwyczaj jeńcy wojenni. Aby ich ilość była wystarczająca, organizowane były tzw. wojny kwietne.

Po dokonaniu podboju Meksyku pojawił się problem: skąd brać nowe ofiary? I właśnie wtedy około 1450 r zrodziły się tzw. kwietne wojny. Zawarto porozumienie miedzy miastami wchodzącymi w skład imperium Azteków, że w określonych dniach roku będą organizowane bitwy. Wzięci w ich trakcie do niewoli składani byli w ofierze bogom. Instytucja kwietnych wojen się utrwaliła. Same bitwy nie były naturalnie krwawe – nie o to przecież chodziło. Jednak los wziętych w ich trakcie do niewoli był okrutny.

Aby wybłagać deszcz składano mu w ofierze małe dzieci, które topiono. Jednak aby ceremonia była dopełniona właściwie, dzieci w momencie śmierci musiały szlochać. Wyrywano im zatem paznokcie, aby tym sposobem wymusić płacz i dopiero potem, płaczące, topiono. Im bardziej szlochały, tym bardziej się radowano, gdyż zapowiadało to deszczowy rok. Z kolei z okazji święta Xipe Toteka, boga roślinności, ofiary najpierw przeszywano strzałami, aby ich krew wolno spływała na ziemię i wsiąkała w nią niczym deszcz. Dopiero po tej torturze następowało obdzieranie ze skóry. Obdarte skóry zakładali na siebie kapłani, co symbolizować miało odnowę natury. Rytuały powyższe były jednymi z bardziej wyszukanych. Najczęściej ofiary po prostu kładziono na plecach na ołtarzu, rozcinano im klatki piersiowe i wyrywano serca. Stosowali również rzadki rytuał polegający na ścinaniu głów. Stosowano go wyłącznie wobec kobiet, a symbolizować to miało ścinanie kukurydzy w czasie zbiorów. Każde święto, to nowe ofiary. W trakcie ceremonii składano niejednokrotnie tysiące ofiar.

Aztekowie byli przekonani, że w dziejach wszechświata miały miejsce nieustanne cykle. Każdy cykl kończył się zagładą. Aztekowie święcie zatem wierzyli, iż także ich świat czeka zagłada. Można ją jednak było odwlec, składając krwawe ofiary z ludzi. Według mitów w swoim czasie bogowie złożyli samych siebie w krwawej ofierze, co powstrzymało kataklizm. Trzeba było wobec tego jedynie kontynuować rozpoczęte przez bogów dzieło. Nie rozumieli tego początkowo ich sąsiedzi. Jedno z pobliskich państw zawarło sojusz z Aztekami. Po zwycięskiej wojnie jego król oddał władcy Azteków córkę za żonę. Aztekowie obiecali, że potraktują ją jak boginię. I potraktowali. Król, który chciał odwiedzić córkę w Tenochtitlan, ze zgrozą odkrył, że złożona ona została w ofierze, jej skórę nosi na sobie kapłan, a jednej z jej nóg używa się do mazania krwią ścian świątyni. Aztekowie naprawdę potraktowali ją jak boginię, aby powstrzymać kataklizm.

Ci, którzy zmarli w inny sposób, trafiali do podziemnego świata, gdzie ulegali unicestwieniu. Wyjątek stanowili zmarli, których śmierć miała związek z wodą, ich dusze trafiały do raju Tlaloca, Tlalocanu. Dusze niemowląt trafiały do nieba. Słońce nie było jedynym bogiem oczekującym na ofiarę z życia człowieka. Bóg deszczu Tlaloc oczekiwał ofiar z życia dzieci. Łzy niemowląt miały sprowadzać deszcz. Obrzędy religijne Azteków związane były z wieloma rytuałami, poprzedzane tańcami, procesjami. Miały też odpowiednią oprawę w postaci wielobarwnych strojów, masek rytualnych. Aztekowie wierzyli, że wszystko co istnieje, swoje życie, jedzenie i picie, słońce i deszcz, zawdzięczają łaskawości bogów, ich poświęceniu. Bogowie przez swoją łaskę i ofiarę dali życie. Dlatego powinnością Azteków było oddawać im cześć i składać ofiary. Różni kronikarze rozmaicie szacują ilość ofiar. Biskup Zumarraga, jeden z pierwszych dostojników kościelnych w Meksyku, podaje, że przed wizerunkami azteckich bóstw ginęło rocznie około 20 000 ludzi. Hiszpanie po zdobyciu Tenochtitlanu naliczyli tylko w głównej świątyni 130 000 ludzkich czaszek.

Ofiary ludzkie składane w ofierze bogom były praktykowane w różnych kulturach na przestrzeni dziejów na całym świecie. Miały służyć jako dary przebłagania bogów i duchów zmarłych.

W epoce żelaza oraz związanych z nim przemian w religii składanie ofiar z ludzi było coraz mniej popularne na całym starym kontynencie, patrzono na nie jak na zachowanie barbarzyńców.

Znane są również ofiary przez spalenie, w ten sposób wymierzano kary śmierci tym, których zachowania potępiała religia.

Obecnie świat potępia podobne praktyki a współczesne społeczeństwo uznaje podobne rytuały jako morderstwo. Nie tylko Aztekowie stosowali podobne praktyki, znane są przypadki w Afryce, w Indii. Ofiary ludzkie były praktykowane w różnych kulturach, jednak przesłanki były podobne. Ofiary ludzkie miały przynieść: szczęście, uspakajały bogów. Jedna z chińskich legend mówi, że tysiące ludzi jest pochowanych w Wielkim Murze Chińskim. W starożytnej Japonii znana jest legenda o Hitobasturze – ludzkim filarze, zakopywano żywcem dziewice aby zapewnić trwałość budynkom przed klęskami żywiołowymi lub atakami wroga.

Wielka Piramida Tenochtitlan prawdopodobnie zebrała krew 80 400 więźniów, których uśmiercili Aztekowie w ciągu czterech dni w swojej krwawej ceremonii.

Innym motywem jest zabijanie ofiar na pogrzebach np. u Mongołów, Sufów – pracowników i nałożnic, z którymi zmarły opuszczał świat. Mieli mu służyć w życiu pozagrobowym. W Indii kult Thuggee poświęcony był Kali, bogini śmierci i zniszczenia. Kult Thuggee był odpowiedzialny za około 2 000 000 zgonów.

Europejskie polowanie na czarownice zabrało również dużą ilość ofiar.

Biblia: historia Abrahama i Izaaka jest przykładem znoszenia ofiar z ludzi, podobnie podaje Purushanedha. W hinduizmie nazwa Życie, kieruje się sumą ludzkiej mądrości, nie uważa się, że jest zawarta w jednej osobie, lub jednej książce, lub w jednym okresu historii ludzkości. „Życie”- to idea ciągłości wolności myśli, z których pojawiają się wielorakie hinduskie zasady. Bezimienni riszi (asceci hinduizmu), mówią, że ten świat jest jedną rodziną” (Vasudaiva Kutumbakam) oraz, że „Universalna Rzeczywistość jest taka sama, ale różni ludzie mogą nazwać to pod różnymi nazwami (Ekam sob Viprah Bahuda Vadanti). Jak opisano w literaturze wedyjskiej podczas Purusza Medha Yaqna niewoli ludzie nie mogli być zabici, byli tylko a następnie przystępowali do pracy. Pierwotnie Purusza-Medha Yagna mogło składać ofiary z ludzi, jednak ich charakter został zmieniony.

W Indiach znany jest paskudny zwyczaj wprowadzony przez kapłanów do niszczenia kobiet; biednych żon, wdów, które pozostają bez posagu na utrzymaniu rodziny męża. Większość z nich ginie za pomocą sztucznie wywołanych pożarów w kuchni a jej sprawcy nigdy nie są postawieni przed sądem. Wynika to z niskiego statusu kobiet w Indiach, które są postrzegane raczej jako własność osób i mogą być zbywane w dowolnym czasie.

Ten proceder jest wynikiem Dekretu Vedyckiego – egzekwowanie posagu, który jest wymuszeniem jak największej ilości dóbr przez pana młodego od rodziny panny młodej.

Zwyczaj posagu ma boską sankcję od Ramajany mówi, że Sita przyniósł ogromny posag dla Rama. Ramajana był jednym z najważniejszych tekstów literackich Azji Południowej. Ten poemat wywarł wielki wpływ w wielu aspektach kultury Indii i nadal ma podobny oddźwięk na politykę i religię. Jeszcze gorzej wygląda zwyczaj jedzenia mięsa spalonych ofiar, zgodnie z „Veda purushamedha”, co oznacza, ofiary ludzkiej. Kobiety indyjskie zostają mordowane a następnie ich ciała bywają gotowane i spożywane przez religijną rodzinę pana młodego. Chodzi tu nie tylko o zniszczenie przez rodzinę męża dowodów przestępstwa, także o duchowy pożytek.

Budda, głosił orędzie pokoju i braku przemocy, wyrażał sprzeciw przeciw wyróżniającym się kastom.

W starożytnym Rzymie ofiary ludzkie zostały zniesione dekretem senatorskim w 97 r.p.n.e chociaż w tym czasie krwawe praktyki były już bardzo rzadkie.

W zasadzie w każdej kulturze można znaleźć podobne praktyki. Przybierały różne formy, ale służyły jednej sprawie.

W Biblii Abraham był wystawiony na wielką próbę, miał złożyć ofiarę ze swojego jedynego syna na górze Morio. Abraham zgadza się z tym poleceniem bez słowa kłótni, lecz okazało się, że Bóg nie chce ofiary z jego syna.. Postawę Abrahama traktuje się jako akt posłuszeństwa.

W tym samym czasie zostaje zniesione prawo składania ofiar z ludzi na rzecz ofiary ze zwierzęcia. Jednak w Biblii jest wspomniane o ofierze córki Jeffe w rozdziale II Sędziów.

Brązowy wiek – cywilizacja Inków praktykuje składanie ofiar z ludzi, zwłaszcza na wielkich festiwalach czy królewskich pogrzebach. Kultura Mochica w północnym Peru poświęcała życie młodzieży w masowych rytuałach.

W tradycji chrześcijańskiej dla wieli teologów Jezus Chrystus był ofiarą przebłagania za nasze osobiste grzechy. Katolicy i prawosławni wierzą, że uczestnictwo w Kalwarii wyzwoli nas ludzi i przyniesie wieczne życie.

Dla współczesnego człowieka „ofiary z krwi” oznaczają destabilizację społeczeństwa. Spełnia się tą ofiarę poprzez Eucharystię, która jest ciałem i krwią Jezusa Chrystusa.

Wielu pierwszych chrześcijan było oskarżonych przez Cesarstwo Rzymskie jako ludożerców, składanie ofiary z ciała i krwi i było dla nich odrażające.

Koran zdecydowanie potępia ofiary z ludzi jako „poważny błąd i grzeszne działanie człowieka”, jego wersety mówią:

„Pogani zostali oszukani przez bóstwo do zabijania własnych dzieci.”

W tym miejscu wspomnę o rytualnych morderstwach – zarzutach przeciw satanistom, których często posądza się o rytualne mordy, np. samobójstwo? Roberto Calvi w roku 1982, podejrzenie o tło rytualne w ramach masońskich. Współczesna historia spisuje patologiczne seryjne rytualne morderstwa. W ostatnich latach jest ich coraz więcej na całym świecie.

Azteckie religie, które w swoich rytuałach stosowały ofiary z ludzi według ich wierzeń miały ożywić ducha, w ten sposób przebłagając bogów otrzymywali ciepło i słońce.

W azteckiej religii jest nacisk na ruch, u ludzi znajduje się w krwioobiegu. Gdy człowiek jest przerażony krew koncentruje się w sercu.

Śmierć w ich wydaniu azteckim, jak również w hinduizmie – ofiary dla bogini Kali mają też inną wymowę, pokazują lekceważenie życia, jego materialnej formy. Ciało jest tylko narzędziem do wyświetlania wyższych ludzkich mocy.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_rytual_zabijania_ludzi_cz4.html