Atlantyda – legendarny ląd.

Atlantyda – legendarny ląd.

Legendarny ląd wspomniany pierwszy raz przez Platona.

Powiedział:

„…Atlantyda leżała za słupami Herkulesa. Była wielką potęgą, jej obszar sięgał aż do zachodniej Europy i Afryki…”

Według Platona istniała około 9 500 lat temu. Atlantyda zatonęła, przykryły ją wody oceanu. Długo zastanawiano się czy był to tylko mit stworzony przez Platona czy rzeczywiście istniał ten ląd…? Już w tamtych czasach wielu uczniów Platona kłóciło się między sobą.

Francis Becon w 1626 roku również wspomniał ten kontynent. Legendy, mity i bajki dotyczące Atlantydy i jej zagłady w XX wieku coraz mocniej pochłonęły ludzi. Naukowcy wskazują na wiele miejsc, które mogą być tym zapomnianym kontynentem.

Wyspy na Oceanie Atlantyckim łącznie z Arktyką, Azorami, Bahama, Kubą, wyspami Karaibskimi i Boliwią a na wschodzie, Kreta, Santorini, Płn. Afryka i morze Czerwone uważane są za teren, który zajmowała Atlantyda. Naukowcy i różni badacze Atlantydy opisują jej kulturę i wielką potęgę.

Atlantyda:
– mocarstwo panujące na świecie ok. 10 000 lat temu
– ciągle ten ląd jest bardzo sekretny dla świata.

Biblijny potop w Starym Testamencie i 700 lat życia Noego jest utożsamiane z Atlantydą.

„…Po siedmiu dniach spadły na ziemię wody potopu. W roku sześćsetnym życia Noego, w miesiącu drugim, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i otworzyły się upusty nieba…”
(Genesis 7:10 – 11)

Platon w swoim dialogu o Atlantydzie przedstawił 11 opisów i teorii mówiących o kulturze Atlantydy. Z jego dialogu wynika, że ten kontynent był większy niż cały półwysep arabski, a królował na nim Bóg Posejdon. Nazwa Atlantyda wywodziła się od imienia pierwszego syna Posejdona, Atlasa. Ląd umiejscowiony za słupami Herkulesa, za Gibraltarem, na oceanie Atlantyckim był podzielony na dziesięć różnych terytoriów. Platon opisał stolicę Atlantydy jako wielkie miasto, mieszkało tam bardzo bogate społeczeństwo. Zajmowali się polityką i posiadali armię. Egipskie zapisy opisują wojny między Ateńczykami i Atlantami, również wspominają, że obie te cywilizacje były zniszczone podczas wielkiej katastrofy jaka wydarzyła się w tamtych czasach.

Wymienionych jest wiele powodów, które mogły zniszczyć kulturę Atlantów:
1. Jej własna potęga
2. Uderzenie wielkiej asteroidy lub komety
3. Trzęsienie ziemi, wielka aktywność wulkaniczna i podnoszenie się fali wody
4. Podnoszący się poziom wody spowodował topnienie lodowca
5. Wymienia się też przebiegunowanie Ziemi i drastyczne zmiany pogody spowodowane tym wydarzeniem

Jednak wszystkie kultury na Ziemi mówią o wielkiej powodzi w tym regionie. Starożytni Grecy przypuszczali, że stało się to ok 10 000 lat temu. Platon zasłyszał historię o Atlantydzie od Solona, oprócz niego również mówili o Atlantydzie Edgar Cayce, H. P. Błavacka, nie jest ta historia obca hinduskim Brahminom i Druidom. W książce „The story of Atlantis” jej autor Wiliam Scott – Elliot, antropolog daje dokładne opisy Atlantydy. Wskazuje na ludy Mongołów, Semitów i Tolteków, którzy mogą być potomkami Atlantydy.

Toltekowie byli cywilizacją wysoko rozwiniętą. Rozwijali się w drodze zdolności paranormalnych, nie była im obca technologia. Ale jak niosą wieści używali swych mocy do kontrolowania i manipulowania w diabelski sposób innymi osobami. Ich moralny upadek był rezultatem ich własnego upadku.

Różnie umieszcza się geograficzne położenie Atlantydy na kuli ziemskiej:
– na Atlantyku,
– na morzu Śródziemnomorskim,
– w zachodniej Europie i w Afryce,
– również wspomina się teren morza Kaspijskiego i Czarnego,
– są tacy, że umieszczają ten ląd w zatoce Meksykańskiej
– i w dorzeczu rzeki Mississippi.

Jedną z teorii zagłady Atlantydy jest zniszczenie przez uderzenie w ten ląd asteroidy lub komety, ten pogląd przedstawił Ignatus Donnelley. Wielki impakt spowodowany tym uderzeniem rozpuścił lodowiec i nastąpiło zatopienie lądu.

Edgar Cayce w czasie jego proroczych przepowiedni często mówil, że Atlantyda zatonęła. Twierdził, że była to wyspa wielkości Europy i Rosji. Umiejscowił ją na obszarze od morza Śródziemnego aż po zatokę Meksykańską, według niego rozciągała się na większej części dzisiejszego oceanu Atlantyckiego.

Cayce uważał również, że ruiny świątyni znalezionej w Biminie niedaleko Florydy są pozostałością po Atlantydzie. Opisał dokładnie atlantów, znawców zaawansowanej technologii. Platon twierdził, że Atlantowie byli bardziej rozwinięci na morzu, posiadali doskonałe okręty, ale również zajmowali się ogrodnictwem. Cayce również mówił, że Atlantyda istniała już ok. 50 000 lat temu a zaginęła ok.10 500 lat temu. Około 28 500 lat temu ten kontynent został przejęty przez trzy inne wyspy: Arianów, Posejdoni i Og, właśnie ich mieszkańcy doprowadzili do zniszczenia Atlantydy. Tym, którym udało się przeżyć powędrowali na inne lądy na Ziemi.

Nowa hipoteza Viatcheslava Koudriavtseva z Instytutu Mehehistorii, w oparciu o dialog Platona: Wielka Brytania, Irlandia, północna Francja są pozostałością po Atlantydzie.

Jest jeszcze wiele innych teorii odnośnie tego lądu. Naukowcy poszukują Atlantydy w różnych miejscach na Ziemi. Są też tacy, którzy wyrażają opinie, jakoby ten ląd zaginał nieco później, ok. 8 500 lat temu.

Wokół Atlantydy zawsze budzi się wielkie zainteresowanie, jest dużo dyskusji i jeszcze więcej kontrowersji. Wielu naukowców i archeologów bada kulturę minoańską na wyspie Krecie i na wyspie Santorini. Starożytni minoańczycy byli potężni, dominowali na Cykladami.

Wyspa Santorini leży nieopodal Krety, zniszczona przez wulkan 1600 lat temu. Geolodzy twierdzą, że pierwsze potężne wybuchy wulkanów na Santorini miały miejsce już 23 000 lat temu. Ostatni bardzo niszczący, zakłócił obszar całej Europy, Azji i Afryki 1600 lat temu.

Na Ziemi znajduje się bardzo dużo mistycznych i zagadkowych lądów przypisywanych Atlantydzie. Po całkowitym zatonięciu Atlantydy liczna grupa jej mieszkańców wyemigrowała do Egiptu. Wielcy Kapłani zwani Ra Ta dali początek kulturze egipskiej. Najwięcej sekretów dotyczących Atlantydy zobaczyło świat w latach 1958 – 1998. Stare teorie głoszone przez Platona, H. P. Błavacką, Rudolfa Steinera, Aleistera Crowleya i Francisa Becona znalazły potwierdzenie.
.
W roku 1970 Dr. Ray Brown w pobliżu wysp Bahama odkrył pod wodą kamienne struktury przypominające piramidy. Podczas nurkowania i badania tych wielkich podwodnych monumentów zauważono źródło światła. Nurkowie podążyli w tamtym kierunku i ujrzeli kryształ w wielkości czterech inczy ozdobiony wokół czerwonymi kamieniami. Brown wypowiedział się,

„…, że ten kryształ miał wielką mistyczną moc. Osoby znajdujące się w jego pobliżu odczuły dziwną falę, jakby podmuch wiatru. (…) razem zimno i ciepło rozchodziło się wokół, jakby warstwy na przemian, było to czuć w bardzo dalekiej odległości od tego źródła światła…”

Zaobserwowano światło i słyszeli głosy i wszyscy poczuli dziwne wibracje w otaczającej ich wodzie.

Trójkąt Bermudzki na oceanie Atlantydzkim jest dotąd wielką zagadką dla całego świata. Rozciąga się między południową Florydą aż do Bermudów i Puerto Rico. Obszar nazwany Trójkątem Bermudzkim słynący z wielu zagadkowych i mistycznych wydarzeń. Znikają tam statki i giną samoloty. Wiele teorii próbuje wyjaśnić ten dziwny fenomen, naukowo nieznany. Jak dotąd bezskutecznie. Trójkąt Bermudzki zwany również diabelskim trójkątem pochłonął w zagadkowy sposób wiele istnień ludzkich.

Edgar Cayce (1877 – 1945) pozostawił dużo informacji na temat Atlantydy. Jedna z jego przepowiedni mówi:

„…Część świątyni może być odkryta pod morską wodą niedaleko Bimini. Oczekuję tego nie tak długo ok. roku 1968 lub 1969…”

23 lata po śmierci Cayce Bimini Road zostało odkryte ok. 15 stóp pod wodą na oceanie Atlantyckim w okolicy wyspy Bimini na wyspach Bahama.

Bimini Road jest pól mili długa, ułożona z pięknych kamieni, szczególnie jest to piękny widok z samolotu. Zawsze ludzie myśleli, że te skały pod wodą są dziełem natury, ale obecnie mają co do tego pewne wątpliwości. Pod wodą znaleziono mistyczne skały, nie są przypadkowe. Jeden z badaczy Dr. Little nie przeczy, że może to być Atlantyda a te skały swoim wyglądem przypominają autentyczny port. Podobne miejsca były znalezione na Kubie, w Azji i w Afryce. Niezależnie od wypowiedzi Dr. Little kilku badaczy już dzisiaj wierzy, że Bimini Road jest częścią Atlantydy.

Z drugiej strony oceanu Atlantyckiego naukowcy prowadzą dochodzenie na wyspie Spartel niedaleko Gibraltaru, znajduje się ona obecnie 60 metrów pod wodą niedaleko miejsca, które określił Platon:

„…znajduje się wyspa usytuowana z przodu filarów Herkulesa, wyspa jest długa jak Libia i Azja mniejsza razem. Była to droga do drugiej wyspy a z nich można było wejść na kontynent…”

Geologowie ustalili, że miejsce wyspy Spartel było zniszczone przez trzęsienia ziemi i tsunami ok. 11 600 lat temu. Platon twierdził, że przestało istnieć 9 600 lat temu.

Jedna z najbardziej znanych legend opisująca Atlantydę pochodzi od Solona, przekazał ją Platonowi podczas kiedy odwiedził Egipt. Słynny dialog Timaeus i Kritis zaznajamia nas z nieznanym dotąd lądem, zwanym Atlantydą. Jest to opowieść o wielkiej cywilizacji Atlantów i jej zagłady, spowodowanej wybuchem wulkanu i potężną falą tsunami.

Naukowcy przypuszczają, że wyspa Santorini może być pozostałością Atlantydy. W tym czasie zginęła też cywilizacja minoańska na Krecie. Archeolodzy odkryli stare ruiny na Krecie i na Santoryni. Są z tego samego czasu. Wysuwają też teorie, że jej mieszkańcy mogli być Atlantami.

Wielkim wydarzeniem było znalezienie przez archeologów Akrotiri, w ok stolicy Santorini Phiry (Ogień). Ludzie, którzy tam żyli przypominają swoją kulturą kreteńską kulturę Minoasa. Znalezienie Akrotiri było dużym wydarzeniem w świecie archeologicznym.

Santorini, Greece

Akrothri

Wybuch wulkanu na Santorini miał wielki wpływ na pogodę na całym świecie. Erupcja wulkanu zniszczyła całą wyspę. Krater wulkaniczny znajduje się na wyspie Kameni – fragment starej wyspy Santorini. 1600 lat temu największy wulkan jaki notuje się na świecie rozerwał Wyspę Santoryni na strzępy. Dzisiejsza Santorini składa się z pięciu fragmentów – pięciu małych wysp. Główna i największa wyspa zwany Thera, ok 70 km długa i bardzo wąska i druga mniejsza Therasia są zamieszkałe przez ludzi. Pozostałe trzy wyspy są tylko wulkanicznymi skałami. Na wyspie Kameni ziemia pod stopami jest gorąca. Prawie codziennie ze szczelin krateru wydobywają się opary gazów. Wulkan na Santorini ciągle jest groźny. W czasach nowożytnych krater wulkaniczny na Kameni jedenaście razy wyrzucał z siebie żywy ogień. Ostatnia erupcja była w 1950 roku.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda_-_legendarny_lad_cz1.html

Któż nie chciałby żyć wiecznie?

Któż nie chciałby żyć wiecznie?

Japońscy mnisi bez strachu mumifikowali ciała w nadziei życia wiecznego. Alchemicy europejscy, nie szczędząc wysiłku, pracowali nad eliksirem nieśmiertelności. Czy jest możliwe, by człowiek mógł żyć wiecznie? Ci ludzie próbowali odpowiedzieć na to pytanie…

1. Aleksandr Bogdanow
Ten rosyjski uczony i pisarz science fiction był jednym z czołowych ideologów socjalizmu. Przyjaźnił się z Leninem, założył własny instytut transfuzji krwi i eksperymentował z odwracaniem procesu starzenia człowieka. Bogdanow wymyślił i opracował teorię odmładzania poprzez transfuzje krwi, bardzo pozytywnie przyjętą w rewolucyjnej Rosji. Naukowiec eksperymentował na sobie i zmarł podczas jedenastej transfuzji krwi.

2. Albert Wielki
Albert Magnus jest uważany za jednego z największych niemieckich filozofów i teologów średniowiecza. Oczywiście interesował się również alchemią – w tym czasie alchemią interesowali się wszyscy wykształceni ludzie. Albert Wielki przeżył aż 80 lat, co w XIII wieku było prawdziwym rekordem. Ponadto, zgodnie z legendą, Albert był pierwszym alchemikiem, który z powodzeniem przeprowadził proces transmutacji złota z innych materiałów.
Według legendy, Albert odkrył kamień filozoficzny i przekazał go przed śmiercią swemu uczniowi Tomaszowi z Akwinu. Biorąc pod uwagę, że Tomasz z Akwinu zmarł sześć lat przed śmiercią Alberta, ta legenda jest mało prawdopodobna.

3. Diana de Poitiers
Kochanka króla Henryka II starała się przedłużyć młodość dziwnym napojem ze sproszkowanego złota. W rzeczywistości na urodę Diany większy wpływ miał jej tryb życia (nie było dnia, którego nie spędziłaby bez polowań konnych i pływania w jeziorze) i szczęście genetyczne. Królewska kochanka żyła dość długo, a zmarła w wieku 66 lat. Badania włosów Diany przeprowadzone w 2009 roku wykazały zawartość złota 500 razy wyższą niż normalnie.

4. Qin Shi Huang
Qin Shi Huang był pierwszym władcą zjednoczonych Chin i pierwszym władcą tytułującym się cesarzem. Podczas jego panowania wzniesiono Wielki Mur, zbudowano słynną Terakotową Armię i zunifikowano pismo, miary, wagi i walutę. Qin Shi Huang zapragnął zdobyć życie wieczne. Zdesperowany, by być nieśmiertelnym, wysłał kilka statków w poszukiwaniu legendarnych Wysp Nieśmiertelności. Słudzy mieli mu przywieźć eliksir życia. Cesarz nie czekał na powrót swoich sług – Qin Shi Huang zaczął zażywać modne wówczas „pigułki nieśmiertelności”, w skład których wchodziła rtęć, co doprowadziło do jego śmierci.

5. Isaac Newton
Jeden z największych naukowców wszech czasów żył w czasach, w których nauka pozostawała w interakcji z magią i alchemią. Wielki fizyk poświęcił całą drugą połowę swojego życia zawodowego na poszukiwania eliksiru nieśmiertelności i kamienia filozoficznego. Pewnego dnia Isaac Newton własnoręcznie podpalił swą pracownię i zabronił jej gaszenia. Podejrzewa się, że naukowiec znalazł to, czego szukał, ale uznał za zbyt niebezpieczne dla człowieka.

6. Richard Chanfray
Francuz Richard Chanfray „ujawnił” swoją prawdziwą tożsamość dopiero w latach 70. ubiegłego wieku. W programie telewizyjnym ten tajemniczy człowiek oznajmił, że jest nieśmiertelnym hrabią Saint-Germain. Jak twierdził, potrafił transmutować ołów w złoto, miał moc nieśmiertelności, a także zdolność pamiętania poprzednich wcieleń.

7. Hrabia de Saint-Germain
I oczywiście kolej na samego hrabiego Saint-Germain. Nikt nie wie dokładnie, kiedy urodził się ten dziwny francuski dworzanin. Hrabia był bardzo bogaty, znał wszystkie języki europejskie oraz trzy języki arabskie, studiował filozofię i prawie nigdy nie spał. Saint-Germain cieszył się przychylnością króla i mógł bez obaw przeprowadzać eksperymenty alchemiczne. W 1784 roku hrabia upozorował własną śmierć i zniknął. Gdy kilka dni po jego śmierci otwarto trumnę, okazała się pusta. W późniejszych latach wielu świadków twierdziło, że widziało go wśród żywych.
Źródło: www.dnpmag.com/2017/02/13/kak-r…mi/

Źródło: http://joemonster.org/art/38812/Ktoz_nie_chcialby_zyc_wiecznie_

Argartha – zaginione królestwo.

Argartha – zaginione królestwo.

Agartha – legendarne królestwo, ziemia żyjącego ognia, ziemia cudu i żyjącego Boga, ziemia promieniującego Ducha. Hindusi zwali ją krainą Aryavartha (ziemia prawdziwych Arjan, ziemia zacnych i najbardziej wartościowych). Z tej krainy przyszła do nich Veda.

Argartha była dobrze znana wschodnim mieszkańcom, ale szukał jej też Hitler, nie jest obca światu wyprawa niemieckich badaczy w Himalaje w poszukiwaniu zaginionego królestwa Agarthy. Napisano o niej wiele książek.

Agartha lub Shamballa zamieszkała przez potężnych Mistrzów – Mahatma – spirytualnych Liderów wpływających na losy ludzi, którym uświadamiają egzystencję w fizycznym świecie i ukazują inny świat – wewnętrzny – sekretny i niezniszczalny. Uczą na czym polega zjednoczenie męskich i żeńskich aspektów, przebudzenie miłości i współczucia. Drzwi do ukrytych skarbów, potencjału potężnej energii ukrytej w Agarthcie znajduje się w Lhasie, w Tybecie.

Aby zrozumieć lepiej starą legendę o zagadkowej Agarthcie należy przenieść się do czasów Atlantydy. 25 000 lat temu kiedy Ziemia była pod panowaniem „Ciemnych Mocy” jedna z gałęzi Źródeł Światła chcąc przetrwać trudny okres weszła w podziemia budując system podziemnych tuneli, za pomocą których łączyli różne punkty, zalążki późniejszych miast. W ten sposób ułatwiali komunikację między Dziećmi Światła. Ich opiekunem był Sanat Kumara. W ten sposób powstało Królestwo Światła zwane Agarthą lub Shamballą. W tym miejscu wspomnę, że w czasie lemuriańskim również istniała w eterycznym planie Shamballa, która była spirytualną lampą dla podziemnej cywilizacji.

W podziemnym królestwie ludzie żyli w harmonii pomiędzy dwoma światami; spirytualnym i zaawansowanej atlantydzkiej technologii serwującej ludziom najwyższe ziemskie dobra. Mieszkańcy podziemi znali swój cel i kroczyli w jego kierunku co pozwoliło im żyć w dobrych harmonijnych związkach. Wszystko toczyło się dobrze do czasów kiedy Ciemne Moce zaatakowały Agarthę, wybudowały system wzmocnień wokół podziemnych tuneli chcąc w ten sposób osaczyć Dzieci Światła. Te informacje pochodzą z tybetańskiej Świętej Księgi Dżyan – opisują walkę budowniczych Światła z niszczycielską siłą, która przybyła z kosmosu.

Atakama w Chile
Mieszkańcy Światła zamieszkiwali wiele terytoriów na Ziemi na długo przedtem zanim Ciemne Moce napłynęły na ich tereny. Zostali zmuszeni do opuszczenia własnej ziemi, zaczęli drążyć podziemne tunele. System podziemnych tuneli połączył całą Ziemię. Zachodnia sieć tuneli zaczyna się pod pustynią Atakama w Chile, biegnie do Tiahuanaco – Cuzco – góry Shasta w Kalifornii, Grand Teton, wzdłuż zachodniego wybrzeża USA i Brytyjskiej Kolumbii w Kanadzie aż do Alaski, dalej przez Syberię, Mongolię, Chiny, Tybet, Azję Mniejszą i kończy się w Egipcie. Drugi system tuneli biegł na wschód USA, następnie pod Oceanem Atlantydzkim w kierunku góry Atlas w zachodniej Afryce, dalej pod pasmem górskim Ahagbar/Tibesti i kończy się w Wielkiej Piramidzie w Gizie.

Mata Grasso
Jednym z ważniejszych punktów w zachodniej sieci jest centrum Mata Grasso na pograniczu Boliwii – Paragwaju i Mount Shasta w Kalifornii.

Pustynia Gobi
Druga trasa himalajska, bardzo ważna, zajmowała terytorium pustyni Gobi, która w tym czasie była kwitnącym rajem.
W himalajskiej sieci znane są ważne centra: Taklamakan, Pamirs, Altai, Karacoram, Baltistan.
Ważne połączenia są pod płytą Chang Tang i Kunluns w Himalajach.

Po zatopieniu Atlantydy wiele grup zamieszkało w podziemnych tunelach. Ci, którzy przeżyli zagładę Atlantydy wzmacniało się naukową wiedzą wyniesioną z czasów rozkwitu tego lądu. Wzmacniali Agarthę i system tuneli, wykorzystywali stare maszyny Atlantów, przystosowując je do nowych podziemnych warunków. Aby ich plany mogły się zrealizować musieli uruchomić podziemne rzeki energetycznych strumieni. Wiedzę tą wynieśli ze starej atlantydzkiej technologii kryształów. Pozwoliło to im uzyskać „darmową energię”, która dała połączenie podziemnym miastom, rozwinęli teleportację. Jak niesie legenda uruchomili galaktyczną flotę gwiezdną. Otworzyli wiele powietrznych baz na księżycu, Marsie i Planecie X.

System kanałów biegnący na wschód do Afryki jak mówi wiele źródeł został uszkodzony podczas zagłady Atlantydy, ale w okresie starożytnej Grecji wielu kolonistów podróżowało poprzez Atlantyk do Brazylii i na tereny dzisiejszego USA właśnie podziemnymi korytarzami, kontaktowali się z Agarthanami. Wiemy, że wiele kultur zaginęło w zagadkowy sposób; np. Majowie. Poszukiwacze legendarnej Agarthy są pewni, że Majowie dołączyli do zaginionego królestwa. Również Indianie Hopi mieli kontakt z Agarthanami.

Agartha była bardzo aktywna. Jej Liderem był Minister Mądrości, członek Rady Dwunastu. Agartha nie jest dla świata czymś nowym, już w XIX wieku uczyła o niej H.P. Bławacka, która w fizyczny sposób kontaktowała się z Wniebowstąpionymi Mistrzami.

W czasie I i II Wojny Światowej świat przeżył inwazję Ciemnych Mocy. Tak I jak i II Wojna Światowa okazała się zwycięstwem Światła nad ciemnością. Wiele grup Ciemnych Sił osadziło się na terenach Chin, Indonezji, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Meksyku, USA i jeszcze innych miejscach na Ziemi. Dzisiejsza okupacja Tybetu jest kontynuacją ich programu, zniszczenia spirytualnych więzi między Wschodem i Zachodem. W roku 1996 Ciemne Moce ponownie osłabiły moc Agarthy, trwało to do roku 2003.

Głównymi przedstawicielami Ciemnych Mocy są Dragoni-Smoki, przybywający na Ziemię z Gwiazdozbioru Smoka (Alpha Dragonis; Draco – smok), konstelacja znana wielu starożytnym kulturom, kojarzona z potworem reprezentującym siłę zła i chaosu, sprzeciwiającą się Bogu. W starożytnej Babilonii była to Tiamat a w Grecji Argos. W czasie Atlantydy mieli plan masowej kontroli ludzkości pod nazwą „Nowy Światowy Porządek”. Używali manipulacji, stwarzali sztuczne konflikty pomiędzy poszczególnymi grupami etnicznymi, wywoływali wojny w celu aby się bogacić. Współcześni znawcy i obserwatorzy „Smoków-Dragonów” twierdzą, że obecnie na świecie mają główne siedziby; w Washingtonie, Brukseli i w Rzymie. Coraz częściej świat słyszy, że ludzkość jest kontrolowana poprzez nanoelektroniczną siłę, która wnika w człowieka myśli. Posądza się o to wiele społecznych grup: kościoły, masonów, grupy okultystyczne, new age, oczywiście ta sytuacja wywołuje wiele różnorodnych spirytualnych konfliktów. Lecz najmocniej wskazuje się na Iluminatów pragnących za wszelką cenę „Nowego Porządku Świata”. Tylko Iluminaci są bezpośrednio połączeni z Mistrzami Ciemności mającymi wpływ na losy Ziemi.

Panowie Ciemności z Oriona miliony lat temu stworzyli rasę bytów, wytworów genetycznej inżynierii, które zawsze niosły na Ziemię niepokoje i wojny, w tym nuklearne. Właśnie oni wpływali na ludzkość w czasie panowania Atlantydy. Inkarnują się przeważnie w ludzkich ciałach. Prawdziwa ich natura i kształty odbiegają daleko od wyglądu człowieka. Miewają formy: pająków, robaków, insektów, węży, raptilianów. Ich największą motywacją jest kontrola nad całym stworzeniem, rozrzucają wokół złośliwości, terror, choroby i śmierć. Z reguły kontrolują ludzkość za pomocą implantów lub tworzą w ludzkiej świadomości „czarne dziury”, wpływają na ich umysły i emocje. Implanty są programowanymi kryształami, które umieszczają w ludzkim ciele wśród wielu innych prawdziwych kryształów potrzebnych do funkcjonowania organizmu. Słyszymy coraz częściej zeznania ludzi, którzy mieli kontakty z UFO… zazwyczaj mają luki w pamięci, ale w czasie hipnozy przypominają sobie szczegóły dziwnych zdarzeń i operacji na ich ciałach. Zamontowane implanty wywierają silne działanie na pole elektromagnetyczne człowieka. Osobiście znam osobę, której dentysta usunął maleńki obiekt, jak sam się wyraził – implant. Ten człowiek nie miał najmniejszego pojęcia skąd on się wziął w jego jamie ustnej. Znane są też fizyczne przypadki ingerencji jednego człowieka na drugiego, wpływanie na jego psychikę. Na te tematy pisze w swoich książkach Dawid Icke. (LINK!)

Ciemne Moce swoją manipulacją dążą do rozłączenia Bliźniaczego Płomienia co prowadzi do zablokowania energii, w ten sposób otwiera się furtki do wszystkich zaburzeń psychicznych, w tym Multiple Personality Disorder – Wieloraka osobowość, następuje zahamowanie rozwoju duchowego. Najczęściej padają pastwą osoby, które same pomagają losowi – poprzez nadmierne zażywanie alkoholu, narkotyków … etc …zaniżanie wibracji niższych ciał przyciąga Ciemne Moce.

Pracownicy Światła pracują nad przywróceniem zniszczonych pól elektromagnetycznych. Odbudowują przerwane połączenie. Dzieci Świateł przybyły dzisiaj na naszą Planetę aby pomóc milionom ludzi. Według starej azjatyckiej legendy Żołnierze Shamballi nadejdą aby zniszczyć Ciemne Moce. Ten czas będzie wówczas, kiedy na Ziemi rozwinie się zaawansowana technologia, ludzie otworzą kanał „darmowej energii” i nastąpi rozwój zaawansowanej biotechnologii – klonowanie.

Jakże mało ludzi na świecie wie, co się wydarzyło między rokiem 1996-1999, jakże blisko Ciemne Moce były od zburzenia Królestwa Argathy.

Atlantyda była reprezentowana przez sieć Ciemnych Mocy i Dzieci Świateł o wyższych spirytualnych wibracjach, przez całe wieki ratują Planetę Ziemię i jej mieszkańców. Dzisiaj na Ziemi jest również podobna sytuacja, możemy tu spotkać przedstawicieli obu tych grup.

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_agartha_-_zaginione_krolestwo_cz1.html

Templariusze oraz ich wiedza.

Templariusze oraz ich wiedza.

To, co teraz przeczytacie nie jest wymysłem – zaczerpnąłem to z pism przechowanych w sarkofagach. Niewielką cząstkę owej wiedzy ujawniła – po śmierci templariusza, który był jej strażnikiem – Helga Hoffmann-Schmidt w publikacji wydanej własnym sumptem w minimalnym nakładzie, chcąc udostępnić ją znawcom przedmiotu i członkom lóż. Moja prezentacja opiera się więc po części na samych pismach, po części zaś na osobistych rozmowach z wielkim przeorem templariuszy austriackich i z wielkim mistrzem pewnej loży masoń­skiej, również wtajemniczonym w ową wiedzę. Według przekazów templariuszy, wcielenia rycerzy wtajemniczonych w roku 1114 żyją nadal wśród nas, choć anonimowo, a ich zadaniem jest kierowanie ludzkością aż do zakończenia tego etapu ewolucji, kierowa­nie zgodne z zasadą rezonansu i służące spełnieniu się planu Bożego.

Ale trzeba zwrócić uwagę na odmienną sytuację tych wcieleń i osób znajdujących się w stanie samadhi, które pozostają w jednym ciele: otóż za każdym razem, gdy ciało jednego z owych pięciu templariuszy wyzby­wa się swej fizycznej siły, dusza przenosi się do innego ciała, zawczasu na tę zmianę przygotowanego. W ję­zyku angielskim określa się taką wędrówkę duszy jako walk-in. Od mojego przyjaciela, który był bliskim znajomym ów tego templariusza, dowiedziałem się o pewnych fa­scynujących faktach. Otóż ów templariusz zetknął się w czasie wyprawy na Antarktydę z pewną dotąd niezna­ną cywilizacją, jakoby istniejącą pod ziemią. Pokrywa się to z moimi – zasygnalizowanymi tu wcześniej – ustaleniami dotyczącymi badaczy biegunów, którzy – wszyscy bez wyjątku – mieli za sobą zadziwiające przeżycia powyżej 77 stopnia szerokości geograficznej. Bratanek admirała Byrda, którego w 1990 roku odwiedziłem w Phoenix (w Arizonie), by przeprowadzić z nim wywiad potwierdził, że jego stryj dotarł do bieguna północne­go samolotem i że znalazł tam wejście do podziemi, w których znalazła schronienie co najmniej jedna cywili­zacja cechująca się wysokim poziomem rozwoju. Admirał Byrd i drugi pilot, Floyd Bennett, zauważyli nagle, że ich samolot jest eskortowany przez dwa lata­jące spodki, które udało im się sfilmować przy czym – według ich opisu – na tych spodkach widniały swastyki co Harley Byrd bratanek admirała potwierdził w rozmowie ze mną. Ale zostawmy ten temat.

Powróćmy do zasobu wiedzy templariuszy. Teksty zawierają historię Atlantydy i cywilizacji wcześniejszych, przy czym zawsze rozgrywało się to samo. Ewolucja, aż do osiągnięcia wysokiego poziomu techniki. Według dokumentów, znajdujemy się w podobnej sytuacji która jak mówią fakty nie rozwinie się inaczej niż tyle razy przedtem – całkowicie zgodnie z objawieniem św. Jana. Teksty z Atlantydy nie zawierają konkret­nych wskazówek co do możliwości uchronienia się – sugerują tylko, iż ocaleją ludzie rozumni, mający dobre serce i umiejący kierować się własną intuicją – by nadać lepszy kształt „nowemu światu”. Zatem upadek czy zagłada obecnej cywilizacji nie jawi się jako coś, co powinno wywoływać żal, albo czemu warto by zapobiec, lecz zostaje uznana za etap rozwoju dusz, które dziś mają swoje wcielenia. Owe teksty widzą w tym wręcz ko­nieczny proces oczyszczenia – porównywalny z dietą odchudzającą albo z oddzieleniem ziarna od plew.

Z tamtych pism można było, co najważniejsze wyciągnąć wniosek iż istnieje pewien wielki plan kosmicz­ny, tak zwany plan Stworzenia – jakby matryca (matrix) dla Stwórcy – w pismach z Atlantydy określany jako projekt A-Omega.

Oto czego dowiadujemy się o nim z oryginalnych dokumentów (by tamte teksty stały się bardziej zrozumia­łe wprowadziliśmy pewne niewielkie zmiany). W tych pismach znajdziecie światło prawdy, jeżeli dojrzeliście duchowo i jesteście w posiadaniu mocy tolerancji dzięki której istnieje miłość do wszelkich form żywych.

Zgodnie z wolą naszego Prastwórcy trzeba jeszcze raz ujawnić prawiedzę o prawach kosmosu i prawach, od których zależy wszelki byt, aby rasa ludzka swoim rozumem ogarnęła – zrozumiała – sens i cel wszelkiego egzystowania na tym świecie.

Zostaje to ujawnione dla dobra ludzi, iżby pojęli że ich jestestwo jako duch złączone z naturalną i material­ną duszą jest – zgodnie z prawami kosmicznymi – niezniszczalne i ma boskie pochodzenie.

Wtedy tylko gdy pojmą że sami są stwórcami swego otoczenia i naturalnego środowiska i że skoro sta­nowią wielką wspólnotę istnień duchowych wzajemnie są za siebie odpowiedzialni będą oni jako indywidua mieć szansę na powrót do królestwa Pana – Stwórcy by w świetle prawdy uwolnieni od materii żyć pod po­staciami istot duchowych.

Każdy z nas nosi w sobie jednaką przemożną świadomość tego że JESTEM. Wszechmogącą siłę właściwą Bogu siłę dzięki której można dokonać wszystkiego. Każdy bowiem potrafi stworzyć wszystko czego mu po­trzeba mocą swoich myśli czerpać bezpośrednio z zasobu kosmicznych. Warunkiem takiego wykorzystania owej wielkiej siły by dzieci Boże nie cierpiały jest wasza uległość wobec nakazów naszego Prastwórcy, albowiem tylko ona pozwala obrócić nieskończoną boską energie, która istnieje w przestrzeni kosmicznej na nieszkodliwe uduchowienie materii. Od niepamiętnych czasów istnieje projekt A-Omega, gwoli uduchowienia kosmicznej ma­terii przenoszony przez naszego Stwórcę ze wszechświata do wszechświata. Również my, mieszkańcy Ziemi jesteśmy tylko cząstką tego wielkiego dzieła, a przyczyniamy się w nim mocą naszych myśli do powiązania energii kosmosu z materią aby stały się one zwartą jednością. Taki jest sens wszelkiej egzystencji.

Projekt A-Omega stanowi życie zgodne z zasadą rezonansu, a to oznacza iż człowiek musi w sobie sa­mym rozpoznać stwórcę bo przecież posiada moc myśli musi pojąć że sam jest sprawcą wszelkich sytuacji życiowych tak jak uczy nas ludowa mądrość: Co zasiejesz, to zbierzesz!

Pisma templariuszy wyjaśniają że zasada rezonansu nie jest zasadą ustaloną arbitralnie, lecz pewnym procesem fizycznym przyczyniającym się do tego, że wszystko co pomyślimy zostaje przez nas samych urzeczywistnione, a więc zmaterializowane. Owo „wszystko” obejmuje każdą bez wyjątku sytuację życiową: chorobę, wypadek, wielki sukces, dziwnych ludzi w kręgu naszych znajomych i tak dalej.

Celem jest więc pełne podporządkowanie sobie mocy myśli, aby wykorzystywać ją już tylko na sposób służący kreacji – mowa tu o miłości, która nie ocenia i nie osądza.

Ale ponieważ człowiek może poznać następstwa wytwarzania form myślowych jedynie wówczas, gdy wszelkich efektów – pozytywnych i negatywnych – doświadcza własnym ciałem, jesteśmy podporządkowani zasadzie rezonansu, abyśmy się nauczyli spożytkowywać nasze myśli coraz świadomiej i z coraz większą mi­łością – tak jak to czynił Jezus.

Na ogół człowiek w swoich powracających wcieleniach przywyka do utrzymywania kontroli nad mocą swych myśli, pozwalającej mu poznać skutki własnego myślenia i własnych czynów za sprawą cierpienia, którego sam sobie przysparza nieświadomym życiem i działaniem. Głównie poprzez cierpienie pojmuje czło­wiek z czasem, że powinien okazać się godnym swojej egzystencji w roli stwórcy i swego zrównania z Bogiem – skoro posiada największą moc kreatywną, jaka istnieje.

I gdy uświadomimy sobie, że każdy człowiek na tej i na wszystkich innych planetach nosi w swym wnętrzu taką samą moc sprawczą i kiedyś osiągnie ten sam cel – bo przecież oddziałują na niego jednakowe prawidło­wości i podobnie przebiega proces dojrzewania – osądzanie go, czy w ogóle formułowanie ocen dotyczących poszczególnego człowieka nie będzie świadczyło o miłości.

Opracował Amon na podstawie „Jan van Helsing Ręce precz od tej książki”
Dla www.strefa44.pl

Źródło: http://strefa44.pl/templariusze-oraz-ich-wiedza/

Człowiek, który nie potrafił zapomnieć.

Człowiek, który nie potrafił zapomnieć.

mozgPamiętał wszystko, w tym nawet to, czego nie chciał albo nie rozumiał. Okazało się jednak, że jego przypadek był znacznie poważniejszy i to nie tylko w ramach problemu naukowego, ale również pewnego mrocznego sekretu. Szereszewski dzielił bowiem wspomnienia ze swoim drugim „ja”…

Johny Mnemonic z Rosji

W filmie pt. „Johny Mnemonic” opartym na powieści Williama Gibsona, tytułowy bohater posiada w mózgu chip, dzięki któremu staje się chodzącym bankiem informacji. Urodzony w 1886 r. rosyjski żyd, Salomon Szereszewski, mógł pełnić podobną rolę, choć w jego przypadku perfekcyjna pamięć była darem od natury.

Od urodzenia mózg Szereszewskiego nie dysponował opcją zapominania informacji, jednak wbrew utartym przekonaniom, iż tak doskonała pamięć musi iść w parze z geniuszem, Rosjanin dysponował całkiem przeciętnym intelektem. Nim błysnął swym talentem „niezapominania”, ten pochodzący z wielodzietnej rodziny niedoszły skrzypek pracował jako reporter w jednej z moskiewskich gazet.

Szereszewski dla ludzi, z którymi się spotykał sprawiał wrażenie roztargnionego, wstydliwego i zapominalskiego. Choć swymi niezwykłymi zdolnościami dysponował od dziecka, zjawił się w laboratorium psychologa dr Aleksandra Łurii dopiero jako 29-latek. Uczony badał jego zdolności przez kolejnych kilkadziesiąt lat, opisując go w literaturze psychologicznej jako „przypadek Sz.” Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w stolicy ZSRR w latach 20. ub. wieku. Pewnego dnia do laboratorium Łurii przyszedł człowiek, który poprosił, aby zbadać jego pamięć. Jak się okazało, był to reporter jednego z sowieckich dzienników, Salomon Wieniaminowicz Szereszewski.

Młodego człowieka do psychologa wysłał naczelny redaktor gazety, który zwrócił uwagę na przedziwną rzecz. Okazało się, że pewnego ranka zauważył, iż Szereszewski nie notuje dawanych mu poleceń. Chcąc udzielić mu reprymendy za brak szacunku wobec przełożonego odkrył jednak, że reporter nie tylko pamięta swoje wytyczne, ale i polecenia wydane wszystkim innym osobom w redakcji. Ponieważ było tego bardzo dużo i zapamiętanie materiału wykraczało poza zdolności przeciętnego człowieka, Szereszewskiego wysłano na badania. Już podczas pierwszej wizyty u psychologa okazało się, że mężczyzna jest w stanie zapamiętać trzydziestoelementowy zbiór słów, przeczytawszy go zaledwie raz. Po kilkunastu latach okazało się, że w ogóle go nie zapomniał. Aleksander Łuria poświęcił Szereszewskiemu swą książkę pt. „Umysł mnemonisty: Mała książka o wielkiej pamięci”.

Pamięć bez dna

Przez wiele lat dr Łuria eksperymentował z niezwykłymi zdolnościami Szereszewskiego odkrywając, że zapamiętywanie długich ciągów liczb czy słów nie sprawia mu najmniejszej trudności. Mógł powtórzyć przekazaną mu (słownie, obrazkowo czy w innej formie) sekwencję o dowolnej długości, w dowolnej kolejności, a co najciekawsze, był w stanie przypomnieć sobie zapamiętywane ciągi, z którymi eksperymentował dzień, tydzień, rok a nawet całe lata wcześniej! Szereszewskiemu problemów nie sprawiało zapamiętywanie słów w innych językach, skomplikowanych wzorów, których nie rozumiał ani nawet dowolne wydłużanie ilości słów lub znaków, które polecono mu przyswoić.

Przekonawszy się po kilkunastu latach testów, że pamięć mężczyzny jest bezdenna, uczeni głowili się nad tym, w czym może tkwić jej sekret. Odkryto, że u Szereszewskiego zachodzą anomalne procesy zapamiętywania, a informacje są błyskawicznie i trwale przyswajane przez mózg. Dla niego samego było to dość uciążliwe a „Sz.” nie był w stanie poradzić sobie z nawałem wspomnień, gdyż jego mózg zwyczajnie nie był wyposażony w opcję zapominania.

Wspomnienia Szereszewskiego miały niekiedy bardzo niecodzienny charakter. Jeden z ciekawszych epizodów odnosi się do historii z wczesnego niemowlęctwa, jeszcze sprzed okresu, nim u dziecka wykształca się zdolność ostrego widzenia. Jak mówi, zanim zaczął świadomie rozpoznawać twarz swojej matki, Szereszewski „wyczuwał” ją w następujący sposób: „Aż do momentu, gdy zacząłem ją rozpoznawać był to tylko rodzaj uczucia, które można opisać jako stan gdy jest dobrze. Nie miała żadnej formy, ani twarzy – matka wyglądała jak coś pochylającego się nade mną, z czego płynęło dobro… przyjemność. Patrzenie na matkę przypominało oglądanie jej przez obiektyw aparatu. Na początku nic nie dało się rozpoznać i widać było tylko okrągłą mglistą plamę. Potem pojawia się twarz, a jej rysy stają się coraz bardziej widoczne…”

Jak się okazało, nadzwyczajna pamięć Szereszewskiego łączyła się ze zjawiskiem zwanym synestezją, która (mówiąc najprościej) jest stanem równoczesnego odbioru doznań zmysłowych, które zwykle występują oddzielnie. Łuria odkrył, że poruszenie jednego zmysłu aktywowało następne. „Sz.” odbierał zatem świat w zupełnie inny sposób niż przeciętny człowiek, a każde zdarzenie, słowo czy dźwięk wyzwalało w jego umyśle reakcję łańcuchową z potęgujących się doznań. Stwierdzono ponadto, że u Szereszewskiego nie występował podział na rzeczy widziane czy słyszane – otoczenie odbierane było przez niego wszystkimi zmysłami naraz. Synestezja towarzyszyła mu już od dzieciństwa. Jak mówił, kiedy nauczono go hebrajskiej modlitwy, której nie rozumiał, kolejne jej słowa pojawiały się w jego umyśle jako „kłęby pary albo rozbryzgi wody”.

W czasie jednego z eksperymentów zapytano go, jakie obrazy widzi po ekspozycji na działanie dźwięku o częstotliwości 30 Hz i natężeniu 100 db. Szereszewski odparł, iż początkowo „widział” odgłos jako wąski pasek w kolorze metalu, który stawał się coraz cieńszy i bardziej srebrzysty w miarę zwiększania częstotliwości. Przy 250 Hz synestetyk uznał go za „coś czerwonawo-różowego, w formie paska, o nieprzyjemnym smaku, jak solanka.” Taką reakcję wzbudzały u Szereszewskiego wszystkie inne dźwięki, od razu przybierając w jego umyśle widzialne formy.

Głosy ludzi również miały dla niego wyraźne kolory lub odpowiednie symbole. „Sz.” twierdził, że istnieją ludzie, „którzy mówią wieloma głosami, które brzmią jak całe kompozycje”. Także cyfry miały dla niego określony charakter lub kształt. Mówił, że: „jedynka wygląda mi na dumną osobę, dwójka na wesołą kobietę, a trójka na człowieka bardzo smutnego, choć nie wiem dlaczego”. Synestezja ujawniała się także podczas eksperymentów z pamięcią. Każdemu z wizerunków, jaki miał za zadanie sobie przyswoić, Szereszewski przypisywał obrazy, które następnie szeregował.

Niekiedy „przemieszanie zmysłów” przybierało formę, która utrudniała Szereszewskiemu normalne funkcjonowanie. Przykładem może być tu anegdota opowiadająca o tym, jak człowiek o perfekcyjnej pamięci wybrał się do sklepu po lody: „Pewnego razu poszedłem po lody. Przy ladzie zapytałem o dostępne smaki. Owocowe są! – powiedziała sprzedawczyni, ale w takim tonie, że zobaczyłem jak z jej ust wylatują węgle i sadza. Nie mogłem już myśleć o kupowaniu lodów.”

Drugie ja Salomona

Brytyjski pisarz Anthony Peake – twórca oryginalnej teorii na temat ludzkiej świadomości, zwraca uwagę na rzadko wspominany aspekt wspomnień Szereszewskiego. Podczas gdy większość uwagi zwrócona była na nieograniczone zasoby jego pamięci, niewiele uwagi poświęcano pewnym intrygującym lub wręcz mrocznym szczegółom, które były w nich zawarte. W niektórych relacjach pojawia się bowiem tajemniczy „on”, którego istnienie wskazuje, iż nie wszystkie wspomnienia mogły pochodzić stricte ze świadomości Salomona Szereszewskiego.

Przykładem może być historia „Sz.” o przeprowadzce. „Mam osiem lat. Przeprowadzamy się w inne miejsce, ale nie chcę jechać. Mój brat prowadzi mnie za rękę do taksówki, która czeka na zewnątrz. W środku siedzi kierowca, który przeżuwa marchew. Ale nie chcę odjeżdżać. Widzę, że on stoi w oknie mojego pokoju. Nigdzie się nie wybiera.”

W innym przypadku Szereszewski przypomina sobie sytuację, w której wybiera się do szkoły, widząc swoje drugie „ja”: „Widziałem siebie, podczas gdy on miał udać się na lekcje. Byłem zły, że tak się guzdra przed wyjściem.”

Kim był zatem tajemniczy „klon” Szereszewskiego, przejawiający się w jego wspomnieniach? Dla Peake’a wydaje się on być elementem naszej świadomości, którego nazywa „Daimonem”. Brytyjczyk twierdzi, że jest to twór nadrzędny wobec „Eidolona” – naszego ego, który dysponuje perfekcyjną pamięcią. Choć „Daimon” (dający się porównać z freudowskim superego) u większości osób pozostaje w ukryciu, niekiedy daje o sobie znać w postaci „wewnętrznych głosów”, sumienia lub przeczuć. Śladem po działalności tej dziwnej części naszej świadomości jest również zjawisko „filmu z własnego życia” – niezwykłe doznanie, o którym mówią ludzie, którzy otarli się o śmierć, oglądający realistyczne sceny z własnego życia, które przelatują im przed oczyma. Generowane są one właśnie przez „Daimona”, który przechowuje wszystkie nasze przeżycia. Mózg Szereszewskiego mógł w jakiś sposób mieć z nim stałe połączenie, a wszystkie jego wspomnienia pochodziły z obszaru pamięci, która u innych osób istnieje w sferze podświadomej i nigdy nie jest dostępna.

Łuria dobrze wiedział o „rozszczepie osobowości” u „Sz.” i uznał go za rodzaj psychologicznego „mechanizmu kopiującego”. Zdarzały się jednak przypadki, w których Szereszewski zdradzał bardzo intrygujące informacje o swoim „Daimonie”, z którym mógł się komunikować. Pewnego razu stwierdził: „Jeśli choć na chwilę się zamyślę, wtedy on mówi coś, czego nie powinien…” Peake sugeruje, że Rosjanin mógł, w przeciwieństwie do większości ludzi, funkcjonować cały czas jako swoja wyższa osobowość.

Nauczyć się zapominać

Co ciekawe, nawet pamięć Szereszewskiego miała pewne granice. Miał on przykładowo słabą zdolność do zapamiętywania głosów słyszanych w słuchawce telefonu oraz twarzy. Z tymi drugimi wiązał się bardziej złożony problem. Szereszewski bowiem nie tyle nie pamiętał jak kto wygląda, co przywoływał w swojej pamięci zbyt dużą ilość elementów charakteryzujących oblicze danego człowieka. Widok każdej twarzy wywoływał u niego proces związany z przypominaniem sobie każdego grymasu czy zmiany wyglądu zachodzącej z biegiem czasu. Również podczas rozmów telefonicznych mężczyzna wydawał się być „sparaliżowany”, gdyż każde usłyszane w słuchawce słowo przywoływało u niego mnogość synestetycznych obrazów i wspomnień.

Podobnie było z rozwijaniem i zapamiętywaniem metafor czy abstrakcyjnych koncepcji, takich jak choćby „wieczność” czy „nieskończoność”, które powodowały u Szereszewskiego chwilowy kryzys w „wewnętrznym systemie operacyjnym”. Wielką trudność przynosiło mu także czytanie wierszy lub wizualizowanie sobie fikcyjnych scen, gdyż, jak pisze Łuria „każde słowo lub wyrażenie przeobrażało się w intensywne wizualizacje i obrazy, które sobie nawzajem przeczyły. Patologiczna pamięć Szereszewskiego uniemożliwiała mu podjęcie regularnej pracy, czerpanie radości z literatury lub nawet zwyczajne abstrakcyjne myślenie.”

Perfekcyjna pamięć stała się dla „Sz.” przekleństwem. Przez wiele lat próbował pozbyć się z mózgu natłoku niepotrzebnych informacji, a także niemiłych przeżyć wykorzystując do tego różnorakie techniki, które nie zawsze okazywały się skuteczne. W swej wyobraźni starał się na przykład spisywać wspomnienia na kartkach i wizualizować sobie jak płoną. Niekiedy przynosiło to zamierzony skutek, jednak wydawało się, że Szereszewski nie jest w stanie usunąć ze swej głowy niczego, co raz się w niej zapisało. Dręczyły go także liczne problemy dnia codziennego. Człowiek, który pamiętał wszystko miewał trudności z czytaniem, gdyż każda litera i słowo wyzwalały łańcuch synestetycznych emocji, podobnie zresztą jak każdy inny incydent w jego życiu.

„Sz.” przez pewien czas występował jako estradowy mnemonista zadziwiający publiczność swymi niezwykłymi pamięciowymi zdolnościami. Nie przyniosło mu to oczekiwanej satysfakcji, przez co później rozpoczął pracę jako moskiewski taksówkarz. O końcówce życia, kiedy toczyła go choroba psychiczna, niewiele wiadomo. Data jego śmierci pozostaje nieznana. Przyjmuje się, że zmarł w okolicach 1958 roku. Jak na ironię, mało kto dziś pamięta o człowieku, który nie umiał zapominać…

Autor: Piotr Cielebiaś

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_czlowiek_ktory_nie_potrafil_zapomniec.html

Kamień filozoficzny.

Kamień filozoficzny.

zlotoPrzed czterema stuleciami ukazała się książka pod łacińskim tytułem: Artis aurifera quam chemiam vocant (O sztuce wytwarzania złota, czyli co nazywamy chemią). Tytuł odzwierciedla problem chemików, nazwanych alchemikami: jak wyprodukować złoto, lub inaczej mówiąc, jak metale nieszlachetne zamieniać w szlachetne. Alchemicy wiedzieli, że nie można sztucznie wytworzyć materiałów naturalnych, jakimi są metale. Mieli jednak nadzieję, że odkryją sposób ich przemiany. Ponieważ eksperymenty nigdy nie wychodziły, poszukiwali tajemniczych sił, przyprawy – dodatku, który pozwoli uszlachetniać metale tak, że przybiorą postać złota. Tą siłą poszukiwaną przez stulecia (do dziś nie znalezioną) był kamień filozoficzny (lapis philosophorum). Tylko z jego pomocą transmutacja może się powieść. Początki alchemii sięgają starożytności, giną w mroku mistyki i mitologii.

Już Egipcjanie osiągnęli wysoki kunszt w nawykach tajemnych. Donoszą o tym liczne papirusy. Hermes Trismegistos, „po trzykroć największy”, uchodził za twórcę wszystkich nauk i sztuk. Czy był on personifikacją idei siły identyfikowanej ze staroegipskim bóstwem Toth? Nic, więc dziwnego, że alchemia uchodziła za świętą, boską sztukę, opanowaną tylko przez kastę kapłanów, przez nich kultywowaną i znaną, co najwyżej synom królewskim, którzy powinni być wtajemniczeni w jej misteria. Astrologowie babilońscy łączyli alchemię z astrologią i magią; wzajemne stosunki między Słońcem, planetami i metalami, które przetrwały całe stulecia, mają starobabiloński początek. Zosimo z Panopolis, jeden z największych autorytetów, żyjących w IV wieku, napisał 28 ksiąg o alchemii, z których zachowały się tylko skromne resztki. W swoich mistycznych receptach mówi o utrwalaniu rtęci, o tinkturze, która zamienia srebro w złoto, jak też o boskiej wodzie.

W VII wieku Geber alias Jabiibn Hayyan objawił: Wszystko, co pali, wskazuje na siarkę wszystko, co roztapia się i przechodzi w stan pary – rtęć a wszystko to, co zostaje po spaleniu – sól. Złoto zaś tworzy się z połączenia bardzo czystej rtęci z małą ilością siarki. W średniowieczu alchemia jawiła się jako osobliwa mieszanka złożona z wiadomości empirycznych, magii, astrologii i teologii. Jednak zawsze na pierwszy plan wysuwała się idea uszlachetnienia metali. Ernest von Meyer pisał: O wykonalności tego ostatniego przekonano się przez stulecia tak bardzo, że prawie wszyscy, którzy poświęcili swoje siły chemii, a także wielu amatorów, pełni nadziei dążyli do osiągnięcia tego upragnionego celu. Występującą od początku w alchemicznych dążeniach domieszka astrologii i kabalistyki najlepiej świadczy o ich niedorzeczności. Alchemicy stwierdzili, że wiele metali można łączyć z innymi, tak że powstają stopy, – jak np. brąz. Jednakże nie wierzyli w istnienie metali podstawowych (dziś powiedzielibyśmy : pierwiastków metali).

W ich przekonaniu „czyste” metale były złożone z różnych składników. Do wytworzenia złota potrzebowano, więc tylko kompozycji odpowiedniej mieszanki. W tym celu eksperymentowali. Oczywiście nie otrzymali złota, lecz jedynie metal barwy złota, nieszlachetnego pochodzenia. Niezliczeni szarlatani korzystali z tego tricku. Jednak alchemicy poszukiwali wciąż kamienia filozoficznego. Produkty natury każdego rodzaju służyły jako surowiec i były przerabiane w ukryciu według recept tajemnych. Mimo to zatrwożeni, choć zafascynowani nowością ludzie dowiedzieli się, że dla powodzenia planów konieczne są wszelkiego rodzaju zagadkowe operacje ze smokami, czerwonymi lwami, białymi łabędziami i innymi wybranymi zwierzętami. Roger Bacon (ok. 1219 – 1294), angielski franciszkanin, twierdził odważnie, że kamień filozoficzny byłby zdolny do przemienienia metali nieszlachetnych w złoto miliony razy.

Arnoldus Villanovus (1235 – 1312),autor ‘’Rosarium philosophorum”, jednego z głównych dzieł o alchemii, poprzestał na setkach. Raimundus Lullus (1235 – 1316), którego pomawiano o pakt z diabłem, a którego kościół katolicki beatyfikował (został ukamienowany jako misjonarz – ma – hometanin) napisał w swoim „Testamentum novissimun” Weź odrobinę tego wybornego specyfiku, tak małą jak ziarenko. Wrzuć ją do tysiąca unicji rtęci – zamieni się w czerwony proszek. Z tego daj jedną uncję na tysiąc uncji rtęci, a znowu przekształci się w czerwony proszek. Ponownie wrzucając jedną uncję na tysiąc zamienisz wszystko w medykament. Z niego uncję na tysiąc uncji nowej rtęci biorąc, ją też w medykament zamienisz. Z tego ostatniego rzuć raz jeszcze jedną uncję na tysiąc uncji rtęci, a zamieni się ona cała w złoto, które będzie lepsze niźli złoto z kopalni. Zagadkowa siła kamienia filozoficznego nie miała granic. Uchodził za cudowny lek, do odczarowywania, utrzymywania zdrowia i przedłużania życia o czterysta i więcej lat. Czyż patriarchowie nie zawdzięczali, więc długiego życia swojemu bogactwu? Już arabscy alchemicy przypisywali właściwości lecznicze kunsztownie przygotowanemu złotu, nadającemu się w tej formie do picia. Nie można, więc było mieć wątpliwości, co do cudownych właściwości medycznych kamienia filozoficznego.

W średniowieczu pogląd ten splatał się z nadzieją na pomoc boską. Już w Piśmie Świętym znalazły się fragmenty, z których można wyciągnąć wniosek, że Mojżesz, jego siostra Miriam, a także Jan Ewangelista byli alchemikami. Może chodziło tylko o prawdziwą modlitwę? Alchemia rozwijała się niepohamowanie do końca średniowiecza. Uważano nawet za możliwe wydanie na świat istot żywych przy pomocy kamienia filozoficznego. Wówczas to zaczęła się alchemia oddalać od chemii i żyć własnym życiem, które nie miało nic wspólnego z nauką. Utrzymywała się jednak zdumiewająco długo – alchemiczne sesje odbywały się w Paryżu jeszcze w tym stuleciu, ale kamienia filozoficznego alchemicy nie znaleźli. Pomimo to ich zabiegi nie były całkiem bezużyteczne. Do ich przypadkowych odkryć należy destylacja alkoholu. Biała porcelana również pochodzi od „ twórców złota”. To Johann Fredrich Boettiger w Saksonii w XVII wieku otrzymał ją zamiast upragnionego kruszcu. Również odkrycie prochu przypisuje się alchemikowi Bertholdowi Schwarzowi, franciszkaninowi, który żył około 1430 roku.

Artykuł Amon Dla Strefa44.pl

Źródło: http://strefa44.pl/duch-zostal-nagrany-w-jednym-z-brytyjskich-pubow-przez-kamere-cctv/