W 2021 roku NASA zasadzi pierwszą roślinę na Marsie.

W 2021 roku NASA zasadzi pierwszą roślinę na Marsie.

Od pewnego czasu słyszymy coraz więcej o projektach zasiedlenia Marsa. Kolonizacji tej planety chcą dokonać państwa takie jak Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny, Indie i Holandia w ramach projektu „Mars One”. Na Czerwonej Planecie planuje się również zasadzić roślinność aby sprawdzić czy mogą one w ogóle tam rosnąć. Amerykańska agencja NASA chce tego dokonać w 2021 roku.

Jak twierdzą naukowcy z tej agencji kosmicznej zanim ludzkość będzie chciała polecieć i zbudować pierwsze bazy na Marsie warto byłoby najpierw sprawdzić czy rośliny mają jakiekolwiek szanse na przetrwanie w tym obcym środowisku. Pierwsi kolonizatorzy mogliby wtedy sadzić rośliny spożywcze.

Dlatego NASA chce przeprowadzić eksperyment w 2021 roku (Mars Plant Experiment) w ramach którego wysłany zostanie specjalny łazik, który postawi na powierzchni Marsa niewielką szklarnię. Rośliny nie zostaną jednak umieszczone w marsjańskiej glebie, ponieważ jak twierdzą uczeni, nie chcą ingerować w ekosystem planety dopóki astronauci nie będą mogli samodzielnie zbadać środowisko.

Niewielka szklarnia, która zostanie wysłana na Marsa, będzie zawierała tlen pochodzący z Ziemi oraz nasiona Arabidopsis (Rzodkiewnik pospolity). Roślina będzie sztucznie ogrzewana, natomiast wysłany łazik będzie dostarczał jej wodę. Eksperyment potrwa najwyżej 15 dni.

W ten sposób naukowcy chcą sprawdzić, czy rośliny mogą być hodowane i czy przetrwają na Marsie, gdzie panuje niższa grawitacja i docierają duże ilości promieniowania kosmicznego. NASA będzie obserwować wzrost rośliny a na koniec eksperymentu zostanie poddana temperaturom, jakie panują na Marsie.

Źródło: www.space.com/25767-nasa-mars-greenhouse-rover-plant-experiment.html
Za: zmianynaziemi.pl
Źródło: http://alexjones.pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-kosmos/item/28408-w-2021-roku-nasa-zasadzi-pierwsz%C4%85-ro%C5%9Blin%C4%99-na-marsie

7 interesujących ciekawostek z dna naszego DNA.

7 interesujących ciekawostek z dna naszego DNA.

Fakt, że 50% ludzkiego DNA jest identyczne z DNA banana nie napawa optymizmem. A to niejedyna ciekawostka tkwiąca w naszym kodzie genetycznym.

Jeden gram kwasu deoksyrybonukleinowego jest w stanie pomieścić 700 terabajtów informacji, co czyni nasze komputery bladymi jak ściana. To ogromna ilość danych, która ma szanse pomóc nam rozwikłać problemy, których rozwiązanie póki co wydaje się niemożliwe – jak na przykład nieśmiertelność.

Badanie nieistniejących od tysięcy lat wirusów nie jest wcale tak skomplikowane, jak mogłoby się wydawać. Wszystko dlatego, że nie trzeba szukać ich dalej niż… w naszym DNA. Około 8% kodu genetycznego to wirusy, które w przeszłości trapiły ludzkość.

Wcale nie jesteśmy tak wyjątkowi jak nam się zdaje – przynajmniej z punktu widzenia genetyki. Aż 99,9% DNA jest identyczne u całego gatunku ludzkiego, poszczególne osobniki różnią się zaledwie 0,1% DNA. To jednak wystarczająco, by na tej podstawie przypisywać najdrobniejsze ślady do konkretnych osób – i na przykład zweryfikować uchylającego się od odpowiedzialności tatusia.

Nie żeby badania DNA miały wyłącznie praktyczny wymiar. W ramach jednego z projektów badacze zaszczepili odpowiednio transkrybowany tekst piosenki „It’s a small world after all” w kodzie genetycznym bakterii odpornych na promieniowanie. Wszystko po to, by w razie globalnej katastrofy nuklearnej wysłać wiadomość przyszłym inteligentnym formom życia, które przylecą tu po nas posprzątać.

Na szczęście piosenka to nie jedyne „przepraszam”, jakie po nas pozostanie w razie globalnego wypadku. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajduje się „dysk nieśmiertelności”, na którym zapisano między innymi DNA Stephena Hawkinga, Stephena Colberta, Lance’a Armstronga i innych „znakomitości”. Znalazcy dysku dowiedzą się więc, że mieliśmy aspołecznych geniuszy, telewizyjnych komików oraz rowerzystów z zamiłowaniem do dopingu. Powodzenia w odtwarzaniu!

Zaledwie 2 gramy kwasu deoksyrybonukleinowego są w stanie pomieścić wszystkie zapisane cyfrowo informacje, jakimi obecnie dysponujemy. A gdyby tak „rozwinąć” helisę ze wszystkich komórek ludzkiego ciała? Byłoby tego jakieś 10 miliardów mil, czyli wystarczająco, by skoczyć na Plutona i z powrotem.

Niestety nie uda nam się wskrzesić dinozaurów. Filmowa wizja zderzyła się z rzeczywistością i przegrała z trwałością DNA. Naukowcy ustalili, że w przeciągu 521 lat DNA traci połowę zapisanych w nim informacji. Nawet gdyby komórkę z DNA zachować w idealnych warunkach, już po 6,8 miliona lat rozpadowi uległyby wszystkie wiązania w niej, zaś już po 1,5 miliona lat kod genetyczny przestaje być czytelny. Tymczasem ostatnie z dinozaurów wyginęły bezpieczne 65 milionów lat temu.

Źródło: http://joemonster.org/art/38270/7_interesujacych_ciekawostek_z_dna_naszego_DNA

Samoleczący się kod.

Samoleczący się kod.

Kiedy przeczytałem o nowym pomyśle agencji DARPA – od razu na myśl przyszedł mi film Terminator Genisys. DARPA, czyli Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności pracuje bowiem nad kodem, który będzie potrafił sam się leczyć z infekcji.

Jeśli dołożyć do tego niesamowity postęp technologiczny, wirtualną rzeczywistość i sztuczną inteligencję, która łatwo może się nam wymknąć spod kontroli – uzyskałem pełny obraz. Ale co tak właściwie chce zrobić DARPA? Oficjalnie jej pomysł jest świetny. Agencja chce stworzyć kod komputerowy, który sam będzie się leczył ze swoich błędów powstałych na przykład w wyniku ataku hakerów, albo wprowadzenia do niego wirusa. Ale jest pewien kruczek… Jeśli oglądałeś filmy z serii Terminatora, a zwłaszcza Terminator Genisys, to wiesz jak łatwo doprowadzić do światowego armagedonu.

Podczas konkursu Cyber Grand Challenge najwybitniejsi spece od komputerowych zabezpieczeń mają połączyć siły, by sprawdzić czy możliwe jest stworzenie komputerowego kodu odnajdującego własne dziury, łatającego je i rozprowadzającego łatkę wśród użytkowników. Obecnie średnio niemal rok zajmuje odnalezienie poważnej dziury w oprogramowaniu, a dodatkowe 24 dni trwa jej łatanie – wszystko muszą bowiem ręcznie robić ludzie. Oprogramowanie, nad jakim pracuje DARPA, ma ten czas znacznie skrócić, dzięki czemu wzrosnąć ma bezpieczeństwo nas wszystkich, choć oczywiście agencji tej głównie chodzi o zabezpieczenie kluczowej infrastruktury w Stanach Zjednoczonych.

Czy staniemy się niebawem ofiarą własnego lenistwa? Czy nasze dni są już policzone, a zegar zagłady tyka…? Niestety nie jestem dobrej myśli. Oczywiście teraz jest jeszcze za wcześnie na Dzień Sądu, ale wszystko ku temu zmierza. Byle programiści nie nazwali swojego programu Skynet, bo będziemy mieli komplet.

Źródło: http://www.robertdee.pl/samoleczacy-sie-kod/

Czy Armagedon jest blisko?

Czy Armagedon jest blisko?

armagedonZastanawiamy się co zrobić, by powstrzymać degradację środowiska i chronić Ziemię przed nadmierną eksploatacją. Tymczasem zagrożenie może przyjść z kosmosu. Obiekt o średnicy 1000 m wystarczy, by życie na Ziemi przestało istnieć.

Hollywood już dawno sięgnęło po temat zderzenia Ziemi z asteroidą. Fantastyczne obrazy i przepowiednie ukazują ostateczny kataklizm. Rozrywka opiera się zwykle na efektach specjalnych i sensacyjnej fabule. W kasowych produkcjach zawsze znajduje się bohater, potrafiący – dzięki niezwykłym przymiotom charakteru – obronić naszą cywilizację. Hitem okazał się film pt. „Armagedon”, który wyreżyserował Michael Bay.

Popularna rozrywka zepchnęła temat zagrożenia kryjącego się w przestrzeni kosmicznej do poziomu zabawnej anegdoty lub ciekawostki. Tymczasem poważne instytucje naukowe prowadzą nieprzerwany monitoring, by zawczasu dowiedzieć się o ewentualnej kolizji dużego obiektu z Ziemią.

Wiemy, jak zagrożenie wyobrażają sobie wizjonerzy z Hollywood. Co natomiast twierdzą naukowcy?

Niszcząca kolizja

– Nasza placówka sprawdza obecność obiektów, które mogą zagrażać Ziemi – mówi dr hab Barbara Popielawska z Centrum Badań Kosmicznych PAN. – Nie ma stałego monitoringu, ale asteroidy są liczone – dodaje. Całoroczna rejestrację prowadzi NASA w ramach Near-Earth Object Program. Okazuje się, że zagrożenie jest całkiem realne. Kosmiczne katastrofy zdarzały się już wcześniej.

Między Kambrem a Ordowikiem (488 mln lat temu) z niewyjaśnionych do końca przyczyn z powierzchni Ziemi zniknęły trylobity i ramienionogi. Kolejne wyginięcia następowały z zaskakującą regularnością. W Permie życie zdawało się kwitnąć – na lądzie i w oceanach rozwijały się najróżniejsze rośliny i zwierzęta. Ale 250 mln lat temu 90 proc. z nich wyginęło niemal natychmiast. Naukowcy starają się ustalić, co spowodowało katastrofę. Prawdopodobnie sprawczynią była potężna asteroida o średnicy 50 km. Ślady uderzenia znaleziono pod lodami Arktyki…

Najsławniejszy kataklizm miał jednak miejsce znacznie później. Badacze podejrzewają, że na przełomie Kredy i Trzeciorzędu (ok. 65 mln lat temu) potężna asteroida zabiła dinozaury, otwierając tym samym nową erę.

Jak wygląda katastrofa?

Według prof. B. McGuire’a z University Collegue w Londynie, uderzenie, które zabiło dinozaury spowodowało, że wyparował ocean, a w powietrze wyleciało 100 trylionów ton roztopionego materiału skalnego. W jednej chwili całkowitej destrukcji uległ obszar wielkości Europy. Nastąpiło gigantyczne trzęsienie Ziemi, a potem huragan o olbrzymiej, niszczącej sile. Rozgrzane skały spadające z nieba do szczętu spaliły ziemię. Kataklizm zmienił 25 proc. życia na Ziemi w popiół. Kolejne dni dopełniły zniszczenia. Siarka zatruła wodę, skazując na zagładę morskie organizmy. Pyły przysłoniły Słońce, temperatura spadła średnio o 15 st. Celsjusza. To zabiło roślinność i pozbawiło ocalałe zwierzęta pokarmu. Dinozaury umarły z głodu…

– Konsekwencje takiego zderzenia rzeczywiście byłyby dramatyczne. Kolizja z obiektem o średnicy 500 m mogłaby spowodować katastrofę globalną. Jest duża szansa, że ewentualna asteroida trafi w ocean. W takim wypadku zanieczyszczenie atmosfery byłoby nieco mniejsze, ale z kolei uderzenie w wodę wywołałoby potężną falę tsunami – tłumaczy dr hab. Małgorzata Królikowska-Sołtan z Pracowni Dynamiki Układu Słonecznego i Planetologii Centrum Badań Kosmicznych PAN. – Na szczęście nie możemy powiedzieć, że katastrofa zdarzy się na pewno – dodaje.

Prawdopodobieństwo zderzenia

Meteoryty wielkości samochodu i większe spadają 3-4 razy w roku. Mniejsze asteroidy uderzają w Ziemię raz na 100 lat. Ten, który wywołał „katastrofę Tunguską” (a więc stosunkowo niewielki) spadł w 1908 roku. Zniszczeniu uległo 2000 km2 Imperium Rosyjskiego. Co by się stało, gdyby na drodze stanęły Paryż, Londyn lub Warszawa?

Asteroidy przekraczające 100 m uderzają w naszą planetę raz na 1000 lat, wiec stosunkowo rzadko.

– Obiekt wielkości 500 m. trafia w Ziemię raz na milion lat – szacuje Królikowska-Sołtan.
– W tej chwili znamy 90 proc. dużych planetoid znajdujących się blisko Ziemi. Nowe odkryjemy z wieloletnim wyprzedzeniem. Nie dotyczy to niestety całkowicie nieprzewidywalnych komet. Może się zdarzyć, że dostrzeżemy kometę zaledwie 6 miesięcy przed uderzeniem – dodaje naukowiec. W tej chwili to zbyt mało, by społeczność międzynarodowa mogła zareagować.

Czy możliwa jest zmiana kierunku komety? – To jak najbardziej realne. Orbitę obiektu można zmienić za pomocą wybuchu (niekoniecznie musi to być eksplozja jądrowa) – tłumaczy Królikowska-Sołtan.

Prawdziwy problem stanowią obiekty o średnicy powyżej 1 km. Uderzenie takiej asteroidy spowodowałoby natychmiastowe zmiany w całym ekosystemie, a w efekcie wymarcie gatunku ludzkiego. Według NASA w pobliżu Ziemi jest ponad 800 tak dużych asteroid.

Źródło: http://alexjones.pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-kosmos/item/21528-czy-armagedon-jest-blisko?

Wirtualna wycieczka na Plutona.

Wirtualna wycieczka na Plutona.

plutonKosmiczna turystyka jest póki co w powijakach więc zanim nasze stopy dotkną księżycowej czy marsjańskiej gleby minie jeszcze dobrych kilka dekad. Jednak nasza cywilizacja dysponuje czymś co w takie podróże pełne fascynacji może zabrać nas już teraz, przynajmniej wirtualnie.

NASA przygotowała film, dzięki któremu możemy odbyć wycieczkę na Plutona. Można niemal poczuć, jakbyśmy przelatywali samolotem nad powierzchnią tej cudownej planety karłowatej.

„Ten piękny film pokazuje, co widziałby astronauta przebywający na statku kosmicznym zbliżającym się do planety karłowatej, która z czasem stawałaby się dla niego coraz to większa i większa, a także jak wyglądałoby zejście na jej powierzchnię” – powiedział Alan Stern z NASA.

Opublikowane na filmie zdjęcia są w dużej rozdzielczości – widoczne są na nich obszary rozciągające się na zaledwie 16 kilometrów.

Źródło: http://www.robertdee.pl/wirtualna-wycieczka-na-plutona/

Piramidy wciąż zagadkowe.

Piramidy wciąż zagadkowe.

piramidyTuryści stojący przed piramidą Cheopsa w Gizie ( ok.8km od Kairu) wstrzymują oddech. Olbrzymia budowla wysokości 40-piętrowego wieżowca  wzrasta przed ich oczami z piaszczystej, żółtej pustyni. Jej wierzchołek zdaje się dosięgnąć nieba. Wywarcie takiego wrażenia było zamiarem budowniczych. Piramidy miały służyć nie tylko jako miejsca spoczynku władców, były również drabiną do nieba, po której miał się wspinać faraon w swojej drodze na tamtą stronę. Na papirusie zapisano: Budujemy dla niego schody aby mógł wstąpić do nieba. Dlatego pierwsze piramidy miały kształt schodkowy.

Piramida Cheopsa ma bok o długości 230m i zajmuje odpowiednio powierzchnię ok. 5 ha. Jest wystarczająco wielka, żeby zmieścić w niej jednocześnie bazylikę św.Piotra z Rzymu, katedry z Mediolanu i Florencji a także katedry św. Pawła i Westminsterską z Londynu. Składa się z ponad 2,3mln ogromnych bloków kamiennych, które wycięto, oszlifowano i dostarczono na miejsce budowy. Grecki historyk Herot, który zwiedzał Egipt w 450 roku, p.n.e. przekazał potomnym, że przy budowie piramidy zatrudniono rokrocznie na 3 miesiące przez 20 lat 1000 000 ludzi, którzy przygotowali drogi do transportu kamieni z kamieniołomów. Jeszcze jedną zagadkę stanowi pytanie: w jaki sposób budowniczowie pokonali liczne trudności. Jedynymi środkami pracy egipskich robotników były dźwignia i krążek. Nie znano jeszcze wielokrążków. W jaki sposób 2,5 tonowe bloki kamienne wycinane i znakowane tak by pasowały jeden do drugiego przy pomocy miedzianych narzędzi? Piramida była pomnikiem grobowcem a jednocześnie mauzoleum.

A może czymś więcej. W piramidzie Cheopsa znajduje się tylko pusty kamienny sarkofag. Stoi wpuszczony w podłogę Komory Królewskiej o wymiarach 10,5m długości 5m szerokości i 5,5m wysokości. Znajduje się ona 42m pod poziomem pustyni. Całe pokolenie matematyków i mistyków, zajmujących się piramidami, poszukiwały rzeczywistego znaczenia piramidy Cheopsa. Anglicy Taylor i Smith odkryli, że stosunek podwojonej wysokości budowli do jej obwodu jest równy stosunkowi średnicy koła do jego obwodu. Czyżby egipscy architekci już przed 4000lat znali liczbę pi= 3,14159 z dokładnością do piątego miejsca po przecinku ponieważ niektóre obliczenia nie wychodziły, Taylor i Smith wymyślili szczególny metr piramidowy. Następnie oświadczyli, że długość boku piramidy odpowiada liczbie dni w roku. Pomnożonej przez metr piramidowy.

Artykuł: Amon dla Strefa44.pl

Źródło: http://strefa44.pl/piramidy-wciaz-zagadkowe/